Valve pokazało swoją własną konsolę przenośną, choć chce byśmy nazywali ją PC-tem. Steam Deck jest faktem, serwis IGN miał już nawet okazję przetestować sprzęt w praktyce. Dawno nie miałem tak mieszanych uczuć jeśli chodzi o zakup nowej maszynki do grania.
Świat gamingu zelektryzowany. Valve zapowiedział kieszonkowy PC do gier
Steam Deck jest już faktem, konsolo-PC pojawi się na rynku w okolicy Gwiazdki. Z jednej strony ma w sumie wszystko to, czego oczekiwaliśmy po przenośnej PC-towej konsoli, z drugiej wydaje się być jedynie gadżetem dla wąskiej grupy osób. Bo naprawdę trudno mi uwierzyć, że będzie sprzedażowym hitem i całkowicie zmieni rynek gier.
Czy Steam Deck jest tym, czy miał być Nintendo Switch Pro? W pewnym sensie tak, bo jeśli chodzi o podzespoły i wydajność, urządzenie ma zapewniać moc porównywalną z PS4 i Xbox One, ale przy rozdzielczości 720p (tak, nic więcej), Valve obiecuje płynne działanie i niezłą jakość detali. Do tego niestety ekran z maksymalną rozdzielczością 1280 na 800 pikseli (16:10), do tego IPS z maksymalną jasnością 400 nitów. Mało, przy większym słońcu raczej nie pogracie, a i trudno oczekiwać, by sam wyświetlacz zachwycał kolorami - szkoda, że nie jest to OLED. Odświeżanie 60 Hz? No niezbyt gamingowo, szczególnie w 2021 roku.
Ceny są raczej wysokie - bazowa wersja ma kosztować 1899 złotych, ale w zestawie nie znajdziecie docka, tego trzeba będzie dokupić osobno, granie na monitorze, myszce i klawiaturze to więc dodatkowy wydatek. Czy za drogo? W kontekście przenośnej konsoli to moim zdaniem górna granica ceny, przyglądając się jednak urządzeniu odnoszę wrażenie, że jakość budowy może być nieco rozczarowująca. Tak jak i wygląd - Steam Deck przypomina plastikową i toporną Sega Game Gear. Ma być też dwukrotnie cięższy od Switcha, obawiam się więc, że dłuższe granie będzie męczące.
Zobacz też: Steam Deck cena
Dużo obaw, prawda? A to jeszcze nie wszystkie - co nie zmienia faktu, że jestem sprzętem zaciekawiony i widzę w nim też sporo plusów. Gram mobilnie, więc zabranie gier z biblioteki Steam w podróż czy na wakacje to kapitalna sprawa. Ceny gier, szczególnie w promocjach bywają naprawdę fajne, więc granie na Steam Decku nie będzie należało do najdroższych. Szczególnie, że jeśli korzystacie ze Steama, to macie tam pewnie jak ja sporo produkcji. Sprzęt startuje więc z ogromną, ale to naprawdę ogromną biblioteką gier - ma więc asa w rękawie, którego nie miała nigdy żadna konsola. A przynajmniej nie w takiej skali.
Polecamy również: Steam Deck premiera
Pauzowanie i wznawianie rozgrywki, rozbudowywanie pamięci wewnętrznej kartami microSD, 7-8 godzin pracy na jednym ładowaniu - to wszystko brzmi bardzo dobrze. Widać, że Valve odrobiło lekcje i wie czym powinien charakteryzować się dobry sprzęt do mobilnego grania.
Nintendo Switch ma coś, czego Steam Deck nie będzie mieć nigdy
Siedzący od lat w branży Piotrek Gnyp powiedział kiedyś coś, co utkwiło mi w pamięci i zostanie w niej pewnie na zawsze. Sprzęt jest tak dobry jak gry na niego i mam wrażenie, że Valve tej zasady nie wyznaje. Oddaje w nasze ręce urządzenie, oprogramowanie, sięgając do ogromnej biblioteki gier - ale przeznaczonych na zupełnie inną platformę. I zdaję sobie sprawę z tego, że długo pracowano nad odpowiednim rozmieszczeniem przycisków, dostosowaniem interfejsu i generalnie stworzeniem urządzenia tak, by jak najlepiej nadawało się do grania w tytułu PC-towe, jednak mam masę obaw właśnie w tym aspekcie. Płytki dotykowe nie zastąpią myszki, gałki nie będą dobrze działać w grach, które nie mają zaimplementowanego zmienionego pod pad sterowania, chodzi mi tu szczególnie o FPS-y. Ktoś gra w nie na PC na padzie? Chyba tylko szaleńcy.
Jednak patrząc na Steam Decka przez pryzmat Switcha, produkt Valve nie ma i nigdy nie będzie mieć jednego - gier Nintendo. A to one, nie sprzęt jako taki, są główną zaletą przenośnej konsoli japońskiego producenta. Fakt, Mario Golf był przeciętny, ale praktycznie każda inna gra sygnowana logo Nintendo jest kapitalna i idealnie pasuje do Nintendo Switch. Idzie na sprzętowe ustępstwa, ale świetnie wykorzystuje moc (czy jak wolicie jej brak) małej konsoli. Raz - Steam Deck nie dostanie gier na wyłączność. Dwa - optymalizacja czegokolwiek pod ten sprzęt się nigdy nie wydarzy. Żaden producent nie będzie dostosowywał swojej gry pod jakąś tam konfigurację konsolki od Valve, bo ma za dużo kart graficznych i procesorów z maszynek stacjonarnych do ogarnięcia. Nikt tworząc nowe gry nawet nie pomyśli o tym, jak będą one działać na Steam Decku. Wierzę, że sprzęt jest mocny, ma nowe układy AMD, wszystko projektowane pod to konkretne urządzenie - ale już w materiale IGN mówiono o rozdzielczości 720 i detalach średnich lub wysokich. W grach, które są na rynku od lat, co z nowymi? O indyki jestem spokojny, ale jak Steam Deck poradzi sobie za rok, dwa albo kiedy pojawią się nowe karty graficzne? Przypominam, będzie brał gry z biblioteki przeznaczonej dla normalnych PC-ów a nie zestawu produkcji przygotowywanych dla niego. Możliwe, że ogromny sukces urządzenia otworzy oczy developerom, ale pamiętając Steam Machines raczej w to wątpię. A podobno ze Steam Deckiem ma być podobnie i Valve zamierza udostępnić innym firmom możliwość robienia własnych odsłon urządzenia. Trudno nie zgodzić się z tymi dwoma poniższymi tweetami.
Czy kupię Steam Deck?
Wielokrotnie pisałem na Antywebie, że uwielbiam grać mobilnie. Mam w domu dwa Switche (zwykły i Lite), przymierzałem się do zakupu Switcha Pro, ale OLED-a sobie daruję. Więc może właśnie Steam Deck? Z każdą kolejną informacją na temat tego urządzenia zapał do zakupu mija, jednak wciąż jest na tyle duży, że odkładam sobie 2 tysiące złotych na świąteczny prezent pod choinkę. Tylko najpierw chyba poczekam jednak na pierwsze recenzje i opinie graczy o finalnej wersji sprzętu. Bo obaw mam jednak więcej niż zachwytów.
Ale jeśli zapytacie mnie, czy to będzie hit sprzedażowy - nie mam wątpliwości. Nie będzie.
Dowiedz się więcej: Steam Deck w Polsce
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu