Kapsuła załogowa Boeinga napotkała problemy podczas misji. Astronauci wysłani na jej pokładzie utknęli w kosmosie.
Na początku czerwca odbyła się pierwsza załogowa misja kapsuły Starliner. Na jej pokładzie dwójka astronautów Suni Williams oraz Butch Wilmore zadokowała do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Misja miała potrwać zaledwie 8 dni, jednak nie obyło się bez problemów technicznych. Dwa miesiące od startu, kapsuła wyprodukowana przez Boeinga nadal jest zadokowana do ISS. NASA rozważa wszystkie opcje, jak najbezpieczniej dla astronautów zakończyć misję.
Pojawia się kilka potencjalnych rozwiązań, jednak żadne z nich nie jest idealne. Być może po astronautów zostanie wysłana kapsuła Dragon. Wtedy Starliner zostałby odłączony bez załogi na pokładzie.
Starliner zawiódł. Astronauci nadal tkwią na ISS
W przypadku misji kosmicznych nic nie jest tak ważne, jak bezpieczeństwo astronautów. Właśnie po to agencje kosmiczne narzucają sobie i zatrudnianym zewnętrznym przedsiębiorstwom rygorystyczne standardy i przepisy. Pomimo tego nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. W przypadku Starlinera kłopoty pojawiły się podczas podejścia do dokowania. Wtedy przegrzało się pięć z jego silników odrzutowych oraz doszło do wycieku helu. NASA zdecydowała się pozostawić Starlinera w doku do czasu, aż wraz z Boeingiem zbadają przyczyny i wymyślą rozwiązanie. To jednak oznacza, że Wilmore i Williams utknęli na stacji.
Boeing jest pewny swojej kapsuły załogowej. W rozmowie z CNBC rzecznik firmy powiedział, że urządzenie zdolne jest do bezpiecznego powrotu z załogą. Innego zdania zdaje się być NASA. Nie można wykluczyć scenariusza, w którym Starliner powraca bez załogi. Co w takim razie z astronautami, którzy utknęli na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej? Wilmore i Williams mieliby zostać odebrani przez kapsułę Dragon.
Jest jednak jeden spory problem z takim rozwiązaniem. Gdyby NASA i SpaceX zdecydowały się na powrót kapsułą Dragon, wtedy musiałaby ona zostać wysłana z dwoma astronautami na pokładzie, tak by w trakcie powrotu nie było na pokładzie więcej osób, niż pozwalają na to certyfikaty. Ponadto taki manewr mógłby zostać wykonany dopiero na początku 2025 roku. W takiej sytuacji misja mająca trwać osiem dni przedłużyłaby się do około 8 miesięcy.
Nie trzeba chyba tłumaczyć, że takie rozwiązanie to byłby prawdziwy cios dla Boeinga. Przedsiębiorstwo wydało na tę misję 1,5 miliarda dolarów na dodatkowe koszty misji, poza rzecz jasna kontraktem z NASA o wartości 4,5 miliarda dolarów. Firma miała nadzieję, że obok SpaceX będzie drugim przedsiębiorstwem na usługach NASA w zakresie transportu rzeczy i ludzi na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Nadal nie wiadomo, czy powrót jest bezpieczny
Nadal nie wiadomo, dlaczego silniki odrzutowe Starlinera zaczęły się nagle przegrzewać. Jednak szereg testów pozwolił ustalić problem z uszczelką teflonową w układzie paliwowym, która może pęcznieć i zakłócać przepływ, co prowadzi do nierównomiernego zapłonu i niskiego ciągu. Wykryto również problem systemów autonomicznych. Niezależnie od tego, czy Butch Wilmore i Suni Williams powrócą na Ziemię na jego pokładzie, czy kapsuła wróci sama, konieczna będzie aktualizacja parametrów oprogramowania.
Przeprowadzono już łącznie ponad tysiąc testów i symulacji ponownego włączenia silników Starlinera. W ich trakcie próbowano odtworzyć i przewidzieć sytuacje, które mogłyby wystąpić podczas próby powrotu na Ziemię. Chociaż Boeing uważa, że ich kapsuła jest zdolna do bezpiecznego powrotu wraz z załogą, NASA podchodzi do tematu ostrożniej, jednak goni ich czas. Starliner dokuje na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej już dwa miesiące. Kapsuła może tam spędzić najwyżej 90 dni.
Usterki Starlinera dotykają nie tylko astronautów, którzy już dawno powinni być na Ziemi. To także kłopoty dla przedsiębiorstw przemysłu kosmicznego, które miały zaplanowane misje na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Crew-9 miała odbyć się 19 sierpnia, jednak już teraz wiadomo, że start misji SpaceX został przesunięty. Zostali oni poinformowani, że start nie może się odbyć wcześniej niż 24 września. To daje NASA trochę więcej czasu na podjęcie decyzji w sprawie tego, co zrobić ze Starlinerem i astronautami.
Grafika: NASA
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu