Dopiero włamywacz spowodował, że w domu mojego dziadka za pralkę przestała robić "Frania". W moim domu natomiast po blisko 30 latach, tata oddał "Wjatkę" znajomemu, a sam do domu zaprosił model od "Beko", który w jego mniemaniu odstaje żywotnością od radzieckiego urządzenia - prawdopodobnie stworzonego na wzór ichniejszego czołgu. Jedno jest pewne - starsze urządzenia miały nie tylko charakter - cechowały się ponadprzeciętną trwałością.
Tak dobrych urządzeń nie produkuje już nikt. Dlaczego? Bo to się nie opłaca
Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie historia pary staruszków, którzy zdecydowali się na zmodernizowanie swojego gospodarstwa domowego. Jak podaje portal RMF.pl, małżeństwo po zakupie nowych urządzeń gospodarstwa domowego postanowiło sprzedać dotychczas wykorzystywane sprzęty. Co ciekawe, są one w dalszym ciągu sprawne mimo faktu, iż mają... 60 lat. To zdecydowanie nie do pomyślenia w przypadku nowoczesnych urządzeń. Para ma nadzieję, że albo trafią one do kolekcjonerów, albo do muzeów. Do kupienia są bojler, kuchenka, pralka oraz suszarka.
Exeter couple finally ditch 1950s applianceshttps://t.co/wwZ9z92NVm pic.twitter.com/zOfLJhiyDO
— Spotlight (@BBCSpotlight) 19 listopada 2017
Czytaj dalej poniżej
W polskich domach również można znaleźć sporo takich eksponatów
Czy to bywając u znajomych, czy to u dziadków cały czas jestem zaskakiwany tym, w jak dobrym stanie są naprawdę leciwe sprzęty. Jak wspomniałem - do pewnego czasu również w moim rodzinnym domu radośnie "huczała" pralka Wjatka, której jedyną wadą było to, że w trakcie wirowania potrafiła dosłownie wyjść z łazienki. Jedynym ograniczeniem był... kabel, który po przekroczeniu progu przedpokoju zwyczajnie się kończył, co skutecznie powstrzymywało pralkę przed tym, aby powitać domowników w dużym pokoju. W trakcie przeprowadzki Wjatka została oddana komuś innemu (sam nie wiem kto ją przyjął), ale w tamtym momencie była absolutnie sprawna. I założę się, że o ile była dobrze traktowana, działa do dzisiaj.
W przypadku nowoczesnych urządzeń jest to zupełnie nie do pomyślenia. Tyczy się to nie tylko sprzętów RTV/AGD, ale również samochodów osobowych. Sam poruszam się już leciwym raczej autem, którego podstawową zaletą jest fakt, iż to naprawdę sprawdzona maszyna. Silnik samochodu w dalszym ciągu jest w świetnym stanie mimo setek tysięcy przejechanych kilometrów. Jedynym zadaniem właściciela jest to, by dbać o okresowe, drobne czynności konserwacyjne. Poza tym, auto jest praktycznie bezobsługowe - wystarczy jedynie zalać odpowiednimi płynami i... ruszać w drogę.
Niewykluczone, że nasze pralki, telewizory i inne sprzęty znowu będą pracować nawet kilkanaście lat
Nie należą do rzadkości przypadki, w których tego typu urządzenia działają jedynie "do końca gwarancji i jeden dzień dłużej". Mój poprzedni komputer właśnie w ten sposób odszedł do krainy wiecznego liczenia - kilka tygodni po tym, jak zgodnie z umową skończył się czas ochrony sprzętu, "odlutował się" jeden z elementów na płycie głównej, przez co sprzęt w ogóle nie chciał się włączyć. Naprawa poza gwarancją okazała się na tyle kosztowna, że dałem sobie z tym spokój. Ale to oczywiście nie jedyny przykład na to, że postarzanie produktów to wcale nie jest mit, lecz świadoma zagrywka producentów.
W związku z tym, że takie podejście producentów przyczynia się do nadprodukcji "elektrośmieci", Unia Europejska stworzyła sprawozdanie dotyczące planowanego postarzania produktów. Parlamentarzyści skonstruowali zespół zaleceń, wedle których twórcy urządzeń mieliby dbać o większą niezawodność oferowanych przez siebie urządzeń. Niektóre zapisy otwierają furtkę do wdrożenia pewnych nakazów, m. in. zaprzestania montowania niektórych elementów "na stałe" w taki sposób, że ich wymiana w przypadku awarii jest absolutnie niemożliwa. W wielu sytuacjach, doprowadzenie sprzętu do stanu używalności jest niewykonalne właśnie z tego powodu, że próba zamiany jednej części jest niezwykle problematyczna. Nie jest to jednak propozycja wiążąca - w tym momencie nie można mówić, że owe zalecenia okażą się być wiążące. Z pewnością jednak konsumenci by ich sobie życzyli. Co innego ceny - producenci musieliby wliczyć w koszta fakt, że ich sprzęty wytrzymują znacznie dłużej, niż dotychczas.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu