Spotify naprawdę polubiło się z podcastami. Ta zażyłość staje się na tyle silna, że aplikacja mobilna staje się w coraz większym stopniu im podporządkowana. Oby nie przedobrzyli.
Oby ze Spotify nie zrobiło się drugie GG. Co za dużo, to niezdrowo
Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...
Najlepszym dowodem na to, jak istotne stały się podcasty dla Spotify, jest zupełnie nowa sekcja dedykowana właśnie tym treściom, którą serwis traktuje na równi z muzyką. To ciekawy obrazek, bo przecież dzięki muzyce Spotify jest w tym miejscu, w którym jest, a mimo to usilnie stara się uczynić z siebie domyślną platformę od podcastów dla nie tylko swoich użytkowników. Prawdę mówiąc można im trochę za to podziękować, bo żadna inna usługa nie jest tak tak łatwo dostępna dla osób niezainteresowanych podcastami i dzięki temu audycje docierają do szerszego grona odbiorców. Ale mam nadzieję, że Spotify nie przesadzi, bo jest od tego już o krok.
Słuchanie i tworzenie podcastów w Spotify?
Ostatnie wieści wskazują na to, że Spotify wbudowało w swoją aplikację mobilną skrót do tworzenia podcastów. Na całe szczęście nie jest to jeszcze pełne narzędzie będące integralną częścią aplikacji i oby tak zostało. Wszystko dzieje się jednak głównie z powodu jednego z przejęć Spotify - w rękach firmy znalazło się narzędzie Anchor, które umożliwia każdemu tworzenie podcastu na smartfonie. Jeśli sądzicie, że podcasty muszą być nagrywane w rozbudowanych studiach, a później montowane za pomocą profesjonalnych narzędzi, to Anchor na pewno będzie chciał tę teorię obalić oferując możliwość stworzenia nagrania z użyciem telefonu, z którego w mgnieniu oka można przesłać plik do sieci. To tyle. Trochę pogadacie i odcinek gotowy.
Spotify nie przyznaje się, że nowość ta zawita u wszystkich użytkowników, ale nie potwierdza też, że będzie wycofana. W komunikacie przesłanym The Verge przeczytamy standardową regułkę o testach i eksperymentach na wybranej grupie urządzeń, które wcale nie muszą do niczego prowadzić. "Nie mamy żadnych więcej informacji." - kończą.
Nie mam nic przeciwko podcastom w Spotify, ale co za dużo to niezdrowo
O ile mogę napisać wprost, że jestem fanem podcastów i dzięki Spotify liczę na popularyzację tych treści nad Wisłą, o tyle nie uważam, by Spotify powinno brać na swoje barki także strefę twórczą. Wiemy, że inwestycja serwisu we własne, oryginalne treści będzie gigantyczna, ale chęć stawania się imperium podcastowym może nie wyjść usłudze na zdrowie.
Tym bardziej, że w sferze muzycznej nie otrzymaliśmy ostatnio konkretnych nowości, a to potwierdza koncentrację (włodarzy) serwisu na czymś innym. Czy Spotify spoczęło na muzycznych laurach? Wprowadzenie canvasu (zapętlone, pionowe wideo podczas odtwarzania utworu) to miły dodatek, ale wolałbym być świadkiem powrotu słów piosenek i to nie tylko na desktopie.
Tymczasem Spotify zaczyna przypominać mi polskie GG, ale z tego mniej optymistycznego okresu, w którym aplikacja stawała się prawdziwym kombajnem, bo pozwalała na słuchanie radia, granie w gry, czytanie newsów i sprawdzanie e-maila. Co za dużo, to niezdrowo i oby Spotify się nie przeliczyło stawiając w tak dużym stopniu na rozwój dywizji podcastowej, zaniedbując trochę użytkowników, których przyciągnęło tu coś innego. Tak, chodzi o muzykę. Po prostu. Najnormalniej w świecie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu