Felietony

Social media batem na zachodnie firmy, które wciąż działają w Rosji

Krzysztof Rojek
Social media batem na zachodnie firmy, które wciąż działają w Rosji
3

Coca-Cola, McDonalds, Burger King - gdyby nie social mediowy szturm, firmy te dalej prowadziły by w Rosji swoje biznesy. To pokazuje, jak potężne narzędzie mają zwykli obywatele.

O social mediach pisałem już na łamach AW wielokrotnie. Mam bowiem wrażenie, że dla wielu osób sfera Facebooka czy Twittera to miejsce, gdzie nie ma takich ludzi jak my, ale jest to jakiś równoległy, demoniczny wymiar, gdzie ludziom odmawia się posiadania takich samych emocji, jak w realnym świecie. Prawda jednak jest taka, że social media to my, a hejt, mowa nienawiści, rasizm i wszystko inne, o co social media są oskarżane, to efekt działania nie tylko nas, ale też osób, z którymi codziennie podróżujemy tramwajem i które spotykamy w windzie czy w pracy. O falach nienawiści w social mediach lubię myśleć jak XV wiecznym tłumie wieśniaków uzbrojonych w widły i pochodnie idącego spalić "lokalną wiedźmę", tyle że dziś zamiast wideł, ktoś tym ludziom dał klawiatury. I żeby nie było, każdy z nas na jakimś etapie swojej internetowej historii szedł w takim pochodzie z widłami.

Tłum w social mediach podsycają emocje. Czasem są to emocje słuszne

Oczywiście, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. To co dla nas wydaje się właściwym działaniem, dla mieszkańców Rosji będzie czymś wręcz przeciwnym. Wielu z nich nie rozumie, co właśnie się dzieje. Na jaw wychodzą lata propagandy, którą porównać można tylko z tą w Chinach i Korei Północnej. Nie zmienia to jednak faktu, że wiele firm z miejsca wycofało się z tamtego rynku. Jedne zrobiły to, ponieważ tak nakazywało sumienie osób siedzących w zarządach, inne - by uniknąć wizerunkowego blamażu. Wystarczy chociaż zobaczyć przykład Roberta Lewandowskiego, który nie czekając na potwierdzenie czy zaprzeczenie ze strony Huawei zerwał współpracę, ponieważ jej kontynuowanie mogło zwyczajnie zaszkodzić jego wizerunkowi. Są jednak też firmy, które wyraźnie nie rozumieją, że internet istnieje i o ile prowadzenie biznesu w Rosji może im faktycznie "się opłacać" to spontaniczna i żywiołowa reakcja osób w takim kraju jak Polska może sprawić, że bardzo szybko przestanie.

Przykłady? Proszę bardzo. Musze przyznać, że przytaczam je z dużą satysfakcją, co też trochę świadczy o tym, że czy chce czy nie, jestem częścią tego długiego na cały kraj pochodu z widłami. Wracając jednak do przykładów, jedną z pierwszych firm wziętą na trójząb do słomy była Coca Cola. Efekt? Cola wycofała się z tamtejszego rynku.

Zaraz za nią poszedł McDonalds, który bardzo szybko przekonał się, że zachód nie kocha go tak bardzo, jak by sobie tego życzył.

 

Swoje dostał też chociażby Burger King...

...oraz Nestle.

To były najgłośniejsze przypadki, w których firmy zmieniły zdanie po tym, gdy zobaczyły, jak wielką furię wśród ludzi wywołała ich wcześniejsza decyzja. To z kolei pokazało (co z resztą nie jest zbyt odkrywcze) jak skuteczne są social media w perswadowaniu korporacjom niektórych rzeczy. Wiedząc to, ludzie biorą na widły kolejne firmy, które wciąż (w momencie pisania tego tekstu) biznesy w Rosji robią i zapowiadają, że chcą robić. Jedną z nich jest spółka, do której należą Leroy Merlin, Decathlon i Auchan.

Podobnie firma zajmująca się kosmetykami - Oriflame.

 

To, co teraz dzieje się w sieci to sytuacja, w której jedna po drugiej namierzane są firmy, które wciąż w Rosji działają. "Listy wstydu" nie jest trudno znaleźć w sieci, a są na nich chociażby takie marki jak Asus czy LG. Nie do wszystkich jeszcze doszedł bojkot, ale myślę, że jeżeli obecna sytuacja będzie się utrzymywać, to i do nich walec social mediowego ostracyzmu w końcu się dotoczy. I to - moim zdaniem - bardzo dobrze. Nikt nie broni biznesom myśleć w kategoriach zysku i straty jeżeli chodzi o prowadzenie firmy. Jednak ludzie wiedzą, że nie kupując danego produktu (a umówmy się, dziś na rynku nietrudno o alternatywy) i puszczając dalej informacje, która negatywnie działa na wizerunek korporacji są w stanie przemówić do tych biznesów w jedyny znany tym biznesom sposób - pokazując, że pozostanie w Rosji nijak im się nie opłaca. To nie byłoby możliwe bez internetu i nie byłoby możliwe bez social mediów.

I tak - dalej jesteśmy tą samą grupą, która (w słusznym moim zdaniem celu) idzie z widłami pokazać swoje niezadowolenie. Jednak social media zamiast wideł dały nam ekwiwalent dział przeciwpancernych. Miejmy nadzieję, że będziemy używać ich tylko w dobrej wierze.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu