Uwielbiam starsze gry. Nowe tytuły nie dają mi tyle radości (oprócz serii FIFA), co produkcje, w które zagrywałem się mając naście lat. W moim sercu n...
Uwielbiam starsze gry. Nowe tytuły nie dają mi tyle radości (oprócz serii FIFA), co produkcje, w które zagrywałem się mając naście lat. W moim sercu na zawsze zostały szybkie shootery pokroju Unreal Tournament, świetny Wolfenstein (3D, RTCW, Enemy Territory), strategie z serii Command & Conquer i Max Payne. Cały czas próbuję w najnowszych grach znaleźć coś magicznego - to, co pozwalało mi kiedyś przesiedzieć cały dzień i całą noc przed komputerem. Magii również szukałem w Snake'u w nowych szatach, ale oczywiście w mniejszej skali.
Piękna historia
Na początku nowego millenium miałem okazję stać się posiadaczem prawdziwego tytana wśród komórek - Nokii 3310. Telefon ten oferował... cóż. Niewiele. Dzwonił, SMS-ował, odgrywał monofoniczną melodyjkę i miał gry. Obok Bantumi, Space Impact był Snake, który wbrew pozorom wciągał mnie najbardziej. Przemierzanie kosmosu i walka z kosmitami po jakimś czasie się nudziły. Bantumi to zupełnie nie mój typ gier. Snake natomiast to prosta do bólu i wciągająca zręcznościówka skrojona wprost pod urządzenia, w których palce lądują na przyciskach.
Tu pojawia się pierwszy problem
Zupełnie nie przypadło mi do gustu sterowanie w tym tytule. Pierwszy wariant kierowania "wężem" to nawigowanie za pomocą ruchomych obszarów, które zmieniają położenie w zależności od pozycji początku głodnego zwierza. I tak oto, jeśli chcemy zwrócić się nim ku górze - dotykamy palcem obszar znajdujący się powyżej jego głowy. Analogicznie jest z ruchami w bok. Brzmi i skomplikowanie i prosto zarazem. W praktyce wypada to średnio. Mnie czasem zdarzało się zasłaniać początek "węża" i tym samym nie potrafiłem precyzyjnie utrafić momentu, w którym powinienem skręcić, co czasem kończyło się ostatecznym fiaskiem. System oparty na gestach do gustu przypadł mi już nieco bardziej. Choć cały czas mam wrażenie, że w tej grze fizyczne przyciski to rzecz niezbędna. Może to przyzwyczajenie wyniesione z poprzednich wersji gry na starsze telefony, a może i rzeczywiście bardzo logiczne przemyślenia. Nie potrafię osiągnąć tak dużej precyzji ruchów, jak to miało miejsce kiedyś. Dodatkowo, system oparty na gestach nie wybacza i czasem zdarza się "przeciągnąć" po ekranie więcej razy, nić chcemy. A gra to traktuje jako żądanie wykonania ruchu.
Oprawa graficzna zasługuje na uznanie
Jest ona absolutnie minimalistyczna i nie niesie ze sobą większych wodotrysków. I nie o to tutaj chodzi. Skoro gra ma w założeniu nawiązywać do pierwowzoru, dobrze by było, by gracz nie natrafił na większe udziwnienia. Snake jak Snake, tylko w nieco nowocześniejszej formie. Bardzo subtelnie wprowadzono też cienie, gdy rozświetlający poziom wąż zbliża się do "jedzenia". Za punktem, który ze smakiem potem pałaszuje wąż rysują się ciemne obszary, zmieniające się w zależności od tego, jak bardzo oddalona jest główka elektronicznego zwierzaka.
Przyczepić muszę się jedynie do oprawy dźwiękowej. W tle gra denerwująca muzyka, żywcem wyjęta ze starych syntezatorów. Ani ona w grze nie pomaga, ani nie przeszkadza, ale ja wolę grać bez niej. Natomiast fakt zjedzenia przez węża "punkciku", uderzenia w ściankę, czy "samonadgryzienia" nie zostały odpowiednio udźwiękowione. I szkoda, bo według mnie mogłoby to nieco umilić grę. Na szczęście tytuł reaguje na ruchy użytkownika wibracjami telefonu. Odpowiedź haptyczna urządzenia nieco wspomaga "wyczucie" ruchu w tytule.
Rzeczy wokół gry
Gra jest dostępna w modelu freemium - sam tytuł jest absolutnie darmowy, jednak dodatki w postaci większej ilości owoców, będących też walutą w grze są już obwarowane płatnościami. Najprostsza zakłada włączenie reklam w grze na godzinę. Świetny ruch dewelopera - w grze nie straszą banery przeszkadzające w rozgrywce - ale użytkownik może je włączyć na żądanie, jeżeli akurat brakło mi do danego ulepszenia. A tych w grze jest trochę - od dodatkowych owoców na planszy po magnesy przyciągające punkty do "węża", aż do spowalniaczy ruchów zwierza. Nie jest to coś, co daje jakąkolwiek satysfakcję z aktywowania tego i zbierania owoców, stąd też zakupienie jakiegokolwiek pakietu owoców sobie odpuściłem.
Szczerze? Powiem Wam tak samo, jak Konrad. Nie tak wyobrażałem sobie powrót Snake'a. Konrad określił go "duchowym następcą". Ja natomiast widzę to nieco inaczej. Może i nawiązuje do pierwowzoru, jednak od razu czuć, że to nie to samo. Komercyjny model gry to dla mnie żaden problem - gorzej jest ze sterowaniem, które średnio sprawdza się na ekranie smartfona, a i oprawa dźwiękowa mogłaby być znacznie lepsza.
Snake Rewind znajdziecie na platformach:
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu