Wearables

Smartwatche, bransoletki, pierścionki... A co byście powiedzieli na ubieralnego banana?

Maciej Sikorski
Smartwatche, bransoletki, pierścionki... A co byście powiedzieli na ubieralnego banana?
2

Zima co roku zaskakuje naszych drogowców (jeśli jest wyjątkowo łagodna, też można mówić o zaskoczeniu), mnie wciąż zadziwiają pomysły Japończyków. Pisałem o tym niejednokrotnie i prezentowałem różne projekty z Kraju Kwitnącej Wiśni, ciagle powtarzam, że trudno będzie Azjatom kolejny raz wywołać u mn...

Zima co roku zaskakuje naszych drogowców (jeśli jest wyjątkowo łagodna, też można mówić o zaskoczeniu), mnie wciąż zadziwiają pomysły Japończyków. Pisałem o tym niejednokrotnie i prezentowałem różne projekty z Kraju Kwitnącej Wiśni, ciagle powtarzam, że trudno będzie Azjatom kolejny raz wywołać u mnie zaskoczenie i... wciąż muszę stwierdzać, iż znowu to zrobili. Tym razem zaszaleli z wearables, bananami i pomidorami.

Miniony weekend przyniósł m.in. kolejną odsłonę maratonu tokijskiego, do stolicy Japonii zjechali biegacze z całego świata, kilkadziesiąt tysięcy osób zmierzyło się z tym wycieńczającym dystansem. Podejrzewam, że spora ich część miała na sobie jakieś gadżety z kategorii ubieralnych i nie były to wyłącznie zegarki mierzące czas. Bransoletki do pomiaru pulsu, smartwatche śledzące funkcje życiowe i wyniki użytkownika, do tego może jakieś opaski, pasy, kamery i elektronika zainstalowana w odzieży - trudno stwierdzić, w co był wyposażany tłum.

Czas na niespodzianki w iście japońskim stylu - od razu zaprezentuję materiał filmowy:

Widzimy ubieralnego banana i noszony podajnik do pomidorów. Nie ma właściwie sensu tłumaczyć, co zobaczyliście ;) Mamy oczywiście do czynienia z reklamami - w przypadku bananów zaszalała firma Dole, potentat na tym rynku i sponsor maratonu w Tokio. Za podajnikiem pomidorów stoi firma Kagome działająca na rynku warzyw i owoców, produkująca ketchup. Muszę im przyznać, że wpadli na naprawdę ciekawe pomysły promowania swoich towarów - po dłuższym zastanowieniu stwierdzam, że nie są one bardzo dziwnie, hermetyczne - podejrzewam, iż nawet w krajach zachodnich takie reklamy mogłyby się cieszyć zainteresowaniem odbiorców.

Twórcy korzystają oczywiście z obecnego szumu, jaki tworzy się wokół urządzeń i technologii ubieralnych, niedługo na rynek trafi Apple Watch i atmosfera zostanie jeszcze bardziej podkręcona. Chociaż na razie biznes cieszy się większym powodzeniem w mediach, niż wśród klientów, to za jakiś czas może się o zmienić - producenci będą wszędzie wciskać elektronikę i powinno im to wychodzić coraz lepiej. Będzie taniej, lepiej i sensowniej. Nie da się jednak ukryć, iż twórcy niejednokrotnie wkroczą w ślepą uliczkę. Przywołane reklamy chyba starają się zwrócić na to uwagę.

Może się mylę, ale wspomniane materiały mają charakter prześmiewczy - drwią z pakowania elektroniki wszędzie i rodzącej się mody na wearables. W tym ujęciu dochodzimy po prostu do etapu, w którym ubieralny staje się nawet banan. Po co? Niby można to wytłumaczyć, ale sprawa jest trochę naciągana. Ostatecznie i tak najlepiej go po prostu zjeść. Podejrzewam, że na tym drwiny się nie skończą - ten temat będzie chodliwy, bo noszona elektronika zacznie się wdzierać do kolejnych elementów garderoby czy biżuterii. Szykujcie się - może kiedyś każdy dostanie po nowoczesnym bananie...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Reklamajaponiawearables