Mobile

Xiaomi nie sprostało własnym prognozom i trudno stwierdzić czy będzie lepiej

Maciej Sikorski
Xiaomi nie sprostało własnym prognozom i trudno stwierdzić czy będzie lepiej
Reklama

Jeszcze kilka kwartałów temu o Xiaomi pisałem naprawdę często - pewnie raz w tygodniu pojawiał się jakiś wpis dotyczący tej firmy. I zazwyczaj były to wiadomości pozytywne w punktu widzenia chińskiego producenta elektroniki. Sprzedaż rosła w oszałamiającym tempie, firma wdrapywała się na branżowy szczyt, wyceniano ją na kilkadziesiąt miliardów dolarów, samo Xiaomi przedstawiało bardzo optymistyczne prognozy rozwoju. I nagle coś się zacięło. Już nie jest tak kolorowo, okazało się, że trudno zarabiać w tym biznesie, ciągle poprawiać rezultaty. Zwłaszcza, gdy jest się uzależnionym od jednego rynku.

Smartfony Xiaomi parę lat temu okazały się wielkim hitem, pozwoliły nawet wdrapać się firmie na trzecie miejsce wśród producentów tego sprzętu. Osiągnięcie godne uwagi - wyprzedzili nie tylko lokalnych rywali o globalnym zasięgu, czyli Lenovo i Huawei, ale też HTC, Microsoft/Nokię czy BlackBerry. I to wyprzedzili poważnie. Firma zajęła pierwsze miejsce pod względem sprzedaży w Chinach, jej szefowie odgrażali się, że pokonają Apple, a nawet Samsunga. To wydawało się realne, bo koreański producent zaliczał spadki sprzedaży, można było wyliczać, kiedy dojdzie do zamiany miejsc na podium. Ale na razie owa zamiana staje się mało realna - smartfony Xiaomi już nie trzęsą rynkiem.

Reklama

Mierz siły na zamiary

Temat poruszam, ponieważ trafiłem na tekst, z którego dowiedziałem się, jakie przychody osiagnęła w ubiegłym roku firma Xiaomi. To 12,5 mld dolarów - w porównaniu z rokiem 2014 zaliczono wzrost o 5% (jeśli weźmiemy pod uwagę zawirowania na rynkach walutowych, zmiana wyniesie 3%). Zdecydowanie nie odpowiada to wcześniejszym prognozom, dynamika wzrostów poważnie wyhamowała. Z planu sprzedania 100 mln smartfonów wyszło niewiele: stanęło na 70 mln sztuk. Oczywiście to też jest świetny wynik, ale nie odpowiada ambicjom i buńczucznym deklaracjom chińskiego startupu.

O zyskach cisza, lecz kiedyś czytałem, że w tym przypadku w ogóle trudno mówić o zyskach - marża dość niska, a kasa jest inwestowana. Firma chciała sprzedawać tanio dobre smartfony i zarabiać na dodatkach, aplikacjach, treściach, lecz ten biznes rozwija się wolniej niż zakładano. Zdecydowana większość przychodów pochodzi ze sprzedaży inteligentnych telefonów. A tam coraz trudniej o klienta - rynek z gumy nie jest, konkurencja naciska, smartfony Xiaomi nie schodzą na pniu. Problem polega też na tym, że firma nie działa w skali globalnej - biznes jest uzależniony od Chin, w których słupki sprzedaży uderzyły o sufit.

Smartfony Xiaomi były dużym wydarzeniem i pokazały, że dobre nie musi oznaczać drogie, lecz inni szybko poszli podobną drogą. Chiński producent przyczynił się do problemów HTC, napędził strachu Samsungowi, ale teraz stał się ofiarą systemu, który forsował. Zawsze znajdzie się ktoś, kto zrobi coś taniej. Czyżby miało się okazać, że sukcesy chińskiego gracza nie miały solidnego fundamentu i startup nie nacieszy się długo swoja pozycją? Ktoś powie, że takie wnioski są przesadą, ale ponownie przywołam HTC - tajwański biznes szybko wdrapał się na szczyt i jeszcze szybciej z niego zleciał. A działał globalnie...

Smartfony Xiaomi to za mało

Niedawno pisałem, że chińska orporacja rozszerza ofertę. I robi to w dość ciekawy sposób, bo otacza się mniejszymi firmami produkującymi urządzenia z przeróżnych segmentów. Powstanie pierścień inteligentnej elektroniki do realizacji przeróżnych zadań. Od sprzętu mobilnego, przez RTV po AGD. Wspominałem już kiedyś, że Xioami należy porównywać do Samsunga, a nie do Apple i to staje się coraz bardziej widoczne. Teraz pojawia się pytanie: czy na sprzęcie do oczyszczania powietrza albo automatach do gotowania ryżu można solidnie zarobić? Czy można zarobić na oprogramowaniu dla nich?

Kolejna kwestia to zwiększenie skali - czy firma wypłynie w końcu na szerokie wody? Próbuje i w Azji i w Ameryce Południowej, ale z pewnością nie jest to rozwój na 100%. Jednocześnie trudno stwierdzić, czy gracz może się rozpędzić, wiedząc, jakie jest ryzyko sporów patentowych. Firma musi działać szybko i zdecydowanie, jeśli chce się rozwijać globalnie, bo niedługo zainteresowanie nią może poważnie spaść - znajdzie się nowy "gorący temat". Spadnie też wycena biznesu, która przez wielu jest dziś uznawana za pozbawioną podstaw. Biorąc to wszystko pod uwagę, ponad 12 mld dolarów przychodu przestaje wbijać w fotel, ale nadal powinno robić wrażenie - Xiaomi jest ciągle w grze.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama