Usługa streamingowa + nowoczesne słuchawki: taki zestaw aż prosi się o dedykowany abonament. Przecież w ten sposób jeszcze łatwiej zdobyć wiernych użytkowników, prawda?
Dlaczego jeszcze nikt nie oferuje słuchawek w abonamencie ze streamingiem?
Po premierze AirPods Max na nowo wróciła dyskusja o cenie słuchawek Apple. Nie da się zaprzeczyć: jest drogo. Ale choć sam z nausznych słuchawek nie korzystam — i nic nie wskazuje na to, by w najbliższej przyszłości miało się coś w tej sprawie zmienić — to dużo łatwiej byłoby mi usprawiedliwić taki wydatek, niż niesławne 1249 złotych na słuchawki AirPods Pro. Jak wspominałem kilka miesięcy temu: mimo że korzystam właściwie wyłącznie z urządzeń Apple, prywatnie kupiłem FreeBuds 3. Przede wszystkim dlatego, że słuchawki TWS — niezależnie od marki — właściwie zawsze są jednorazówkami. W przypadku dużych urządzeń można łudzić się, że prędzej czy później uda się w miarę tanio w domowym zaciszu wymienić akumulator. Jak jest z maleństwami (a przynajmniej ich lwią częścią) wszyscy wiemy. Dlatego też w dyskusji z moim serdecznym redakcyjnym kolegą, Bartkiem Luzakiem padło z jego strony pytanie: dlaczego jeszcze nikt tych jednorazówek nie sprzedaje w abonamencie z usługami? No właśnie: dlaczego?
Słuchawki w abonamencie z usługą streamingową brzmi jak najrozsądniejszy pomysł na zakup drogich słuchawek
Koszt indywidualnego planu Apple Music to 19,99 zł. 24 miesiące to 479,96 zł. Koszt słuchawek AirPods Pro to 1249 złotych. Dzieląc to na 24 raty mamy ok. 52 zł miesięcznie. A gdyby tak to wszystko połączyć i wciągnąć użytkowników do swojego ekosystemu, oferując przy tym jeszcze coś ekstra? Wiadomo, że 72 zł miesięcznie nie brzmią specjalnie kusząco. Ale gdyby udało się tę stawkę obniżyć do 60 złotych (dla firmy to nie byłby wielki ból, w końcu przy rodzinnym planie Apple One muzyka Apple Music wychodzi znacznie taniej, jest też plan studencki za 9,99 zł miesięcznie) — mogłaby przywiązać do siebie użytkownika na co najmniej dwa lata. A później, umówmy się, dla własnej wygody - prawdopodobnie trudno byłoby im się wyrwać gdzieś dalej. Zwłaszcza, kiedy po tym czasie oferowałaby przedłużenie z nowszą wersją słuchawek, czy obniżenie ceny przy wymianie baterii na nową. Można by też zaoferować więcej przestrzeni na synchronizację plików muzycznych albo ekspresową naprawę / wymianę w razie jakichkolwiek problemów. Skupiłem się tutaj jednak na AirPods Pro, ale — rzecz jasna — taki plan mógłby być bardziej przystępny cenowo, gdyby w planie zamiast AirPods Pro były zwykłe AirPodsy. Z nimi (w wariancie bez ładowania indukcyjnego) można by to analogicznie zamknąć w 40 złotych.
W powyższym przykładzie posłużyłem się ekosystemem Apple, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by przełożyć go na inne firmy. Oferujące najwyższą jakość słuchawki i Tidal aż się proszą o taką formę dystrybucji. A może szeroka gama słuchawek od Huawei, Samsunga czy Sony w połączeniu z Spotify? Drugim z najbardziej naturalnych przykładów jest YouTube Music w połączeniu z Pixel Budsami od Google, choć ten — oczywiście — nie w Polsce. Bo pod względem sprzętowym internetowy gigant od lat nas ignoruje.
Kupowałbym, zwłaszcza, jeżeli dostałbym "coś ekstra"
Zakup słuchawek za ponad tysiąc złotych które po kilkunastu miesiącach użytkowania nie bardzo nadają się do czegokolwiek niż śmietnik nie brzmi jak dobry biznes. Co innego, jeżeli przed użytkownikami pojawiłyby się nowe opcje związane z wymianą baterii czy aktualizacją. Bonusów które mogliby zaoferować producenci jest wiele, a skoro w takim modelu dystrybuowane są znacznie żywotniejsze sprzęty (m.in. konsole w ramach Xbox All Access), to słuchawki brzmią jeszcze bardziej kusząco. Wkrótce to usługi mają być żyłą złota dla Apple, dlaczego więc by nie połączyć przyjemnego z pożytecznym?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu