Seriale na bazie gier nie powstają często. Jeśli już, są to niszowe produkcje, bajki albo anime. Tym bardziej interesująco zapowiada się pomysł przeniesienia Battlefielda na mały ekran. Czy jednak ludzie tego chcą?
Rosnąca popularność seriali przekłada się na ogromną liczbę nowych produkcji. Pewne motywy zostają wyeksploatowane, inne się nie sprawdzają - to skłania wytwórnie do szukania nowych pomysłów. Tutaj pojawia się branża gier, która może dostarczać masy inspiracji, a przede wszystkim dysponuje silnymi markami. Gry na wielkim ekranie nie mały jednak dotąd zbyt wiele szczęścia. Na palcach obu dłoni można policzyć produkcje, które były naprawdę udane (czy też w najgorszym przypadku nie okazały się po prostu klapą). Czy na małym sytuacja będzie wyglądała inaczej?
Dotąd nie debiutowało zbyt wiele seriali bazujących na grach. Owszem, lista na Wikipedii prezentuje się imponująco, ale większość zamieszczonych tutaj tytułów odnosi się do anime lub niszowych marek. Z głośniejszych premier zdecydowanie warto wymienić Halo, które debiutowało zarówno jako klasyczny serial jak i miało swoją wersję animowaną. Ciekawym przypadkiem jest też Quantum Break. Gra debiutowała wraz z serialem, a poszczególne odcinki były emitowane między poziomami. Produkcja nie stała może na najwyższym poziomie, ale dawała sporo satysfakcji.
Teraz pojawia się kolejny pomysł. Paramount TV oraz Anonymous Content planują zekranizować Battlefielda. Nabyto już prawa do marki, a także przygotowano pierwszy zarys fabuły. Odpowiada za nią Michael Sugar - zdobywca Oscara za film "Spotlight". Zapewnia on, że otrzymamy solidną opowieść na miarę tych, które przyczyniły się do sukcesów, jakie seria odnosiła przez minione 15 lat. Szczegółów oczywiście póki co nie znamy. Warto od razu zaznaczyć, że nie jest to pierwszy raz, kiedy pojawiają się plany ekranizacji Battlefielda. W 2012 roku telewizja Fox chciała przygotować komediowy serial na bazie Bad Company. Projekt jednak anulowano.
Szczerze? Nie zachęca mnie ta perspektywa. W przypadku Halo mieliśmy do czynienia ze spójną fabułą, rozbudowanym uniwersum i wyrazistymi postaciami - aż prosiło się to o serial. Battlefield to natomiast dziesiątki realiów, dziesiątki bohaterów i historii. Tutaj nie ma jednolitego uniwersum. To po prostu marka opisująca gry FPS pewnego typu. Przy czym akurat fabuła nigdy nie odgrywała w nich aż tak istotnej roli. Owszem, fajnie było przejść kampanię, ale prawdziwa zabawa zaczynała się w multiplayerze. Wielkie mapy, pojazdy, śmigłowce, odrzutowce, statki - to było i jest siłą Battlefielda. Gdzie tu miejsce na serial?! Oczywiście - jeśli nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Mocna marka to większa szansa na sukces w mainstreamie, bo przecież taki serial nie powinien przyciągać wyłącznie graczy.
Oczywiście mogę się mylić i wykorzystanie znanej marki przyniesie produkcji sukces niezależnie od tego, o czym i w jaki sposób będzie opowiadała. Trudno jednak mi się oprzeć wrażeniu, że nie będzie to serial na bazie gry, a raczej serial wykorzystujący jedynie markę gry. I tak naprawdę, gdy zasłonimy napis Battlefield, nie będzie się różnił niczym od całej masy innych wojennych produkcji. A tymczasem branża gier to cała masa interesujących historii i fajnych uniwersów, w których można osadzić serial. Dlaczego nie wzięto takiego Titanfalla? Dlaczego nie na przykład Devil May Cry, albo Mass Effect? Nasuwa się masa tytułów, które o wiele lepiej odnalazłyby się, moim zdaniem, w formie serialu.
Paradoksalnie zatem, po cichu liczę, że Battlefield odniesie sukces. Będzie to bowiem wstępem do kolejnych seriali na bazie gier. A wtedy, być może, moje ulubione postaci i światy otrzymają zupełnie nowe wcielenie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu