"Zapożyczanie" pomysłów przez największe firmy technologiczne nie jest niczym nowym. Oglądamy to przez cały czas, a najświeższym z przykładów takiego zachowania jest działalność Facebooka, który bez skrupułów sięga po rozwiązania obecne w Periscope. Na nieco innej płaszczyźnie, bo w systemach operacyjnych również dochodzi do takich sytuacji. A jeśli autorzy systemu o to się nie pokuszą, to z pomocą nadchodzą niezależni deweloperzy.
O swoich przeprowadzkach z Windowsa na OS X pisywało już wiele osób. Wiem, że system Apple posiada co najmniej kilka funkcji, które z chęcią zobaczyłbym także na Windows, a jedną z nich jest możliwość szybkiego podejrzenia zawartości katalogu i pliku - przede wszystkim zdjęć i filmów. Jest to dostępne po zaznaczeniu pliku i wciśnięciu spacji, co przy poszukiwaniu konkretnego pliku bywa naprawdę pomocne. Użytkownikom Windowsa pozostaje jedynie otwieranie każdego pliku z osobna.
W przypadku zdjęć, częściowo ten problem rozwiązywał mi program IrfanView, który reaguje na klawisz "Escape", po wciśnięciu którego zamykane jest okno. Jeśli chodzi o pliki wideo jest znacznie gorzej, dlatego gdy tylko natrafiłem na niewielki program Seer zdecydowałem dać mu szansę i nie jestem rozczarowany oferowanymi przez niego funkcjami. Po pobraniu niewielkiego instalatora i instalacji Seer działa on w tle i pozwala na uzyskanie efektu znanego z OS X. Po zaznaczeniu jednego z plików wciskamy spację i w centrum ekranu pojawia się okno z podglądem zdjęcia czy filmu. Ponowne wciśnięcie spacji zamyka je. Rozwiązanie szybkie, wygodne i skuteczne.
Niestety, Seer nie radzi sobie zbyt dobrze z dokumentami (doc, xls), dlatego trzeba zdecydowanie zaczekać na kolejne wydania tego programu, w których ten problem zostanie rozwiązany. Pliki PDF nie są jednak wyzwaniem, podobnie jak archiwa ZIP i RAR. Ku mojemu sporemu zdziwieniu aplikacja działa stabilnie i nie sprawia problemów. Testowałem ją pod Windows 10, ale wspierane są wszystkie nowsze wersje "okienek" począwszy od Windows Vista. Aplikacja pozwala na wyłączenie automatycznego sprawdzania dostępności aktualizacji co oczywiście nie jest rekomendowane, ponieważ wtedy będziemy musieli robić to manualnie.
W ustawieniach programu znajdziemy sporo ciekawych funkcji, jak dodatkowe skróty klawiaturowe pozwalające na wykonanie najczęstszych czynności. Możemy też sami edytować listę plików (rozszerzeń), które Seer będzie obsługiwał. Nie chcemy, by program startował razem z systemem? Nie ma żadnej przeszkody, by zrezygnować z autostartu.
Seer znajdziecie do pobrania na tej stronie, gdzie umieszczono też wszystkie podstawowe informacje. Mnie przekonał do siebie bardzo szybko, dlatego podejrzewam, że przypadnie do gustu także i Wam.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu