Składane smartfony zdążyły wręcz stać się mitem. Na szczęście już za kilka miesięcy powinniśmy doczekać się komercyjnie dostępnych modeli, głównie od Samsunga, który ma względem nich wielkie plany. Czy jednak Koreańczycy nie popadają w hurraoptymizm?
Samsung chce zalać rynek składanymi smartfonami. Czy jednak ma szansę na sukces?
Samsung podejmuje ryzyko
Rynek mobilny nie należy do najłatwiejszych. W dodatku klienci nie wydają się być szczególnie zainteresowani nadmierną liczbą zmian, co zdecydowanie spowalnia tempo wprowadzania jakichkolwiek innowacji czy wręcz rewolucyjnych urządzeń. nie bez powodu większość firm, głównie tych mniejszych, woli naśladować liderów niż pójść własną ścieżką. Patrząc na podejście społeczności, łatwo to nawet zrozumieć.
Na dobrą sprawę jedynie dwóch producentów może sobie pozwolić na gruntowane modyfikacje, zagrać va banque. Chodzi tu o Apple oraz Samsunga. Pierwszy z tej dwójki pokazał to już przy premierze iPhone'a X, w którym zrezygnowano ze skanera linii papilarnych na rzeczy systemu rozpoznawania twarzy, a ekran doczekał się wcięcia. Początkowo nie oceniano tego szczególnie pozytywnie, ale finalnie rywale wykorzystali te rozwiązania u siebie. Z kolei Koreańczycy nie mogą poszczycić się równie dużym wpływem, ale nadal ich indywidualne podejście pozwala na sprzedaż takich produktów w ogromnych nakładach. W ostatnim czasie może nie zaszaleli, jeżeli chodzi o nowości, ale wkrótce powrócą do bardziej odważnych decyzji.
Zresztą teraz Samsung nie ma większego wyboru. W segmentach telefonów z niskiej i średniej półki tracą, a w klasie flagowców nie mogą liczyć na wzrosty, co spowodowało, że wreszcie firma chce przebudzić się z letargu. Z jednej strony pojawią się nowe tanie serie, tj. Galaxy M i R, a z drugiej Galaxy S10 będzie stanowił nowy rozdział w historii ich high-endów. Mimo wszystko największymi gwiazdami najpewniej zostaną składane smartfony. W trakcie konferencji SDC 2018 zobaczyliśmy nawet pierwszy oficjalny koncept takiego produktu i dla wielu stanowił on zawód. Moim zdaniem jednak prezentuje się on zgodnie z oczekiwaniami.
Składane smartfony od razu w wielkim nakładzie
Wszystko wskazuje na to, że Koreańczycy planują w pierwszej połowie 2019 roku udostępnić w sprzedaży ponad 1 milion takich urządzeń. Niewątpliwie to dużo, szczególnie z uwagi na ich odmienność oraz wysoką cenę, bo trzeba mieć świadomość, że taki ekran i cała reszta podzespołów pozostaje nadal droga w produkcji. Z tego też powodu inne firmy, jak np. Lenovo, nie chcą jeszcze włączać się do gry. W dodatku jest spore ryzyko, że ludzie nie do końca przekonają się do takiej koncepcji. Samsung Galaxy F ma kosztować około 2 miliony wonów koreańskich (około 6770 złotych).
Uważam, że Samsung stworzył naprawdę dobry projekt, w którym udało mu się połączyć kompaktowy smartfon i jednocześnie tablet z wystarczająco dużą powierzchnią roboczą do, m.in. oglądania filmów czy gier. Nie wygląda to rewelacyjnie, ale tu już rola marketingu, aby uczynić z tego kanon smartfonowego piękna. Niewątpliwie to dobra ścieżka do zwiększania możliwości telefonów, które zdążyły wyprzeć w wielu sytuacjach komputery, telewizory czy czytniki. W ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy przekonamy się, czy rzeczywiście chcemy mieć takie składane smartfony. Moim zdaniem to kolejny etap rozwoju tych modeli i wkrótce potem kolejne firmy wprowadzą podobne, ale również w innych segmentach. Na przykład taka hybryda stanowiłaby łakomy kąsek. Niewątpliwie potencjalny sukces tego segmentu przywróciłby wiatr w żaglach działu mobilnego Samsunga i być może osłabiłby pozycję Apple.
źródło: Neowin
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu