Felietony

Obecna sytuacja na rynku smartfonów to jakby ktoś przegrał bieg na 100 m przeciwko osobie z jedną nogą

Krzysztof Rojek
Obecna sytuacja na rynku smartfonów to jakby ktoś przegrał bieg na 100 m przeciwko osobie z jedną nogą
35

Samsung przegrał z Huaweiem jeżeli chodzi o udział w światowym rynku smartfonów. I to teraz, kiedy teoretycznie powinien świętować triumf nad konkurentem.

Huawei pierwszy, Samsung drugi. Jak to się stało?

Dziś rano przez świat jak tornado przeszła wieść, że Samsung stracił tytuł który dzierżył od lat. Tytuł największego producenta smartfonów na świecie. Stracił go na rzecz swojego największego konkurenta - Huaweia - i to w momencie w którym ten wydawałoby się zaczyna odczuwać skutki amerykańskich regulacji. W końcu dane mówią jasno. Pomimo, że sprzedaż smartfonów generalnie spada, to Huawei sprzedaje się u nas źle jak nigdy, notując dwukrotnie wyższe spadki niż konkurencja. Te same wyniki pokazuje badanie lojalności konsumentów, gdzie mało kto chce wybrać urządzenia Huawei i Honor jako swoje kolejne smartfony. Jest jednak pewien haczyk - żadne z tych danych nie obejmują rynku chińskiego, gdzie GMS i tak nie działa, a na fali patriotyzmu popularność Huaweia w ostatnim czasie dosłownie eksplodowała. Chiny są też jednym z niewielu regionów, gdzie rynek smartfonów nie jest nasycony i gdzie koronawirus nie wpłynął tak mocno na sprzedaż. Połączenie tych czynników sprawiło, że Huawei, paradoksalnie dzięki obostrzeniom USA, zdołał stać się światowym #1.

Mimo wszystko wstyd, drogi Samsungu

Już sama utrata pozycji lidera jest bardzo słaba wizerunkowo - w końcu jeżeli ktoś sprzedaje najwięcej na świecie, to teoretycznie ma najlepszą możliwość do korzystania z efektu skali, a więc np. obniżenia marży aby podbić sprzedaż. Jednak w normalnych warunkach nie jest niczym niezwykłym, że liderzy się zmieniają.  Tyle, że warunki normalne nie są. Huawei przegrywa na wszystkich rynkach poza Chinami. Kraj Jedwabnego Szlaku może i stanowi dużą część świata, ale przecież nie jego większość. Po Huaweiu powstała duża luka, którą Samsung mógł wypełnić, jednak z jakichś względów tego nie zrobił. Zamiast tego pojawiły się w niej takie firmy jak realme, które w dwa lata urosło do miana 7. producenta na świecie. Dlatego ciężko jest rozpatrywać tę zmianę lidera w jakimkolwiek innym formacie jak po prostu porażkę Samsunga. Koreańczycy mieli Huawei na tacy, wszyscy eksperci zgodnie prognozowali że to oni na spółkę z Xiaomi podzielą tort po "zmarłym". I o ile Xiaomi dalej się prężnie rozwija (+200 proc. sprzedaży r/r w naszym kraju) to Samsung jest obecnie w pełnym odwrocie.

I tak, wiem, że wolumen sprzedaży to nie wszystko. Ważniejszy od niego jest np. przychód z niej (tu króluje Apple). Nie da się jednak ukryć, że tytuł największego producenta smartfonów to marketingowa korona, którą chce zdobyć wielu. A Samsung nie tyle ją stracił, co po prostu oddał ją Huaweiowi. Przegrał w wyścigu na 100 m z zawodnikiem, który nie tyle jest kontuzjowany, co wręcz nie ma jednej nogi. Jaka będzie przyszłość - nie chcę zgadywać. Być może Samsung odzyska pierwsze miejsce, a być może za przyjętą strategię przyjdzie mu zapłacić dosyć wysoką cenę.

Nikt już jednak nie powie o nim, że jest "niekwestionowany".

Źródło: Gizmochina

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu