Samsung Galaxy S6 to bez wątpienia największa premiera tegorocznych targów MWC w Barcelonie. Przez miniony tydzień smartfon był przeze mnie intensywni...
Samsung Galaxy S6 to bez wątpienia największa premiera tegorocznych targów MWC w Barcelonie. Przez miniony tydzień smartfon był przeze mnie intensywnie testowany. Z jakim produktem mamy do czynienia i czy warto dla niego rozbijać świnkę skarbonkę?
Są dwa typy smartfonów, które testuje się najtrudniej: najtańsze low-endy i najnowsze flagowce. Często bowiem trudno znaleźć tutaj punkt odniesienia oraz zestawić rezultaty z konkurencją. Samsung Galaxy S6 to oczywiście przedstawiciel tej drugiej kategorii. Jak wypadł w testach?
Rewolucji, jaka dokonała się w samym smartfonie, z pewnością nie widać po zawartości pudełka. Tutaj prawie wszystko jest “po staremu”: charakterystyczna ładowarka, kabelek USB i papierowe broszurki. Zmieniły się słuchawki, które teraz mocno przypominają te, dołączane do iPhone’ów. Muszę przyznać, że to jedne z najlepszych (jeśli nie najlepsze) dołączane do smartfona słuchawki. Grają naprawdę przyzwoicie. Pojawił się również metalowy kluczyk do szufladki na SIM. Każdy element zestawu ma swoją przegródkę, dzięki czemu powtórne zapakowanie całości nie stanowi problemu.
Wygląd i wykonanie
To pierwszy Galaxy S, który wygląda tak dobrze. Połączenie dwóch tafli szkła Gorilla Glass 4 z metalową ramką dało fantastyczne rezultaty. Przód i tył są delikatnie, wręcz niezauważalnie, wypukłe. Ramka również, ale już w znacznie większym stopniu - pozwala to na pewniejszy chwyt i sprawia, że urządzenie dobrze się trzyma w dłoni. Do jakości wykonania i solidności całej konstrukcji nie mogę mieć najmniejszych zastrzeżeń. Szkoda jednak, że SGS6 nie jest wodoodporny jak poprzednik. Osobiście traktuję to trochę jako krok w tył.
Warto zwrócić uwagę na grubość konstrukcji, która wynosi zaledwie 6,8 mm. Samsung przygotował kilka wersji kolorystycznych: White Pearl, Gold Platinum, Blue Topaz oraz Black Sapphire. Jak widać na zdjęciach, do mnie trafiła ta ostatnia. Widziałem jednak każdą z nich i muszę przyznać, że prezentują się świetnie - zwłaszcza w intensywnym świetle.
Przód zaprojektowano po “samsungowemu”. Mamy zatem tutaj charakterystyczny przycisk home, w który wbudowano czytnik linii papilarnych. Postęp w stosunku do czytnika z modelu S5 jest ogromny - koniec z przesuwaniem, bo teraz wystarczy jedynie przyłożyć palec. Działa niemal bezbłędnie, ale też wymaga nieco dłuższej konfiguracji. Po bokach umieszczono dotykowe, podświetlane przyciski multitasking i back. Nad ekranem znajdziemy natomiast logo producenta, zabezpieczony maskownicą głośnik rozmów, obiektyw kamerki 5 Mpix, diodę powiadomień oraz czujniki światła i zbliżeniowy.
Szklany tył wygląda fantastycznie i pięknie odbija światło, zmieniając momentami swój kolor na srebrny. Ma to cenę w postaci odcisków palców, które bardzo chętnie zbiera. Dotąd przecieraliśmy o spodnie/koszulkę/bluzę jedynie przód smartfona. W Galaxy S6 będziemy również robić to z tyłem. Niestety, wystający dość mocno obiektyw aparatu niczego nie ułatwia. Właściwie trudno powiedzieć, czemu zdecydowano się na taki ruch. Podejrzewam, że wynika to z ograniczeń technicznych - optyka i poszczególne komponenty swoje zajmują. Mam tylko nadzieję, że takie rozwiązanie nie przełoży się na rysy na szkle obiektywu, bo odkładając smartfona tyłem, będzie on stale dotykał powierzchni. Tuż obok aparatu widoczny jest panel z dodatkowymi elementami: diodą LED, fazowym autofokusem oraz pulsometrem.
Patrząc na dolną krawędź Galaxy S6 można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z jakąś kopią iPhone’a 6. Rzeczywiście podobieństwo jest uderzające, co szczególnie widać po głośniczku multimedialnym. Producent umieścił tutaj również złącze Micro USB 2.0, gniazdo słuchawkowe 3,5 mm minijack oraz mikrofon rozmów (ten malutki otwór). Przy narożnikach widać dwie plastikowe wstawki, które usprawniają łączność bezprzewodową i zapobiegają zakłóceniom wynikającym z zastosowowania metalowej krawędzi.
Na górnej krawędzi mamy identyczne, plastikowe wstawki. Po środku umieszczono port podczerwieni, a tuż obok niego dodatkowy mikrofon odpowiadający m.in. za redukcję szumów podczas rozmowy.
Boczne krawędzie zostały zauważalnie bardziej spłaszczone, co pozwoliło na umieszczenie tutaj przycisków. Ten po prawej stronie odpowiada za włączanie/wyłączanie i usypianie/wybudzanie smartfona. Dwa guziczki po lewej stronie służą do regulacji głośności. Przyciski mają stosunkowo niski skok, ale bardzo wyraźne i dość głośne kliknięcie (co uznaję za plus). Nie ma najmniejszych problemów z korzystaniem z nich w sposób bezwzrokowy.
Z umieszczonej pod przyciskiem zasilania szufladki na kartę SIM będziemy korzystać rzadko. Warto jednak wspomnieć, że nie przysparza ona żadnych dodatkowych problemów. Co innego sam nośnik - wewnątrz musimy umieścić kartę Nano SIM, a więc niektórych czeka wizyta u operatora.
Wyświetlacz, bateria i łączność
Zastosowany w testowanym smartfonie 5,1-calowy ekran zajmuje 70,7 proc. powierzchni całego przedniego panelu. Specjalistyczne serwisy okrzyknęły go już najlepszym ekranem na rynku. Faktycznie trudno się nie zgodzić, bo oferuje znakomitą jakość obrazu. Samsung tradycyjnie zastosował tutaj technologię Super AMOLED, która charakteryzuje się żywymi i wyrazistymi kolorami, doskonałym kontrastem oraz szerokimi kątami widzenia. Od siebie wspomnę jeszcze o bardzo intensywnym podświetleniu oraz świetnej ostrości. To po części zasługa rozdzielczości Quad HD, choć nie da się ukryć, że zasadność 2560 x 1440 px w wyświetlaczu o przekątnej 5,1 cala jest wątpliwa. Cóż takie trendy narzuciła konkurencja. W każdym razie daje to rekordową (a jakże) gęstość pikseli 577 PPI.
Smukła, mierząca niespełna 7 mm obudowa ma swoją cenę w postaci mniej pojemnej baterii. W Galaxy S6 mamy ogniwo 2550 mAh (W S5 było to 2800 mAh). Co prawda nie odczułem tutaj jakiegoś znaczącego pogorszenia. Czas pracy przy typowym użytkowaniu dalej wynosi półtora do dwóch dni (po aktywowaniu trybu oszczędzania energii możemy go oczywiście nieco wydłużyć, ale kosztem wydajności). Niestety nie widać tutaj również żadnego postępu. Ja daję minus i ostrzeżenie. Jeżeli producenci będą gonić za cienkimi jak karta kredytowa smartfonami, które działają pół dnia na baterii, to czekają nas ciężkie czasy.
Na osobny akapit zasługuje kwestia ładowania, bo te usprawniono na dwa sposoby. Pierwszy to szybkie podładowywanie urządzenia. W zaledwie 10 minut możemy naładować baterię do nawet 20-25 proc., co przełoży się na dobrych kilka godzin użytkowania. Ponadto Samsung w tym modelu wbudował obsługę dwóch najważniejszych standardów ładowania bezprzewodowego (Qi oraz PMA), co pozwoli nam na korzystanie z energii w wielu miejscach. Podobno podpisana już została umowa z siecią kawiarni Starbucks, w wyniku czego w stoliki wbudowane zostaną ładowarki indukcyjne dla posiadaczy SGS6. Brzmi nieźle.
Jak przystało na flagowca Samsung Galaxy S6 ma wszystko, co powinien posiadać. Wbudowany moduł LTE cat. 6 pozwala na transmisję danych z nieosiągalną póki co w Polsce prędkością 300 mb/s. Nie zabrakło też dwuzakresowego WiFi 802.11 ac, Bluetooth 4.1 (z A2DP, Low Energy i apt-X), A-GPS (z obsługą satelitów GLONASS i Beidou) oraz NFC. Tradycyjnie wszystko to dopełnia obsługa ANT+ oraz port podczerwieni. Zabrakło jednak tunera FM do słuchania radia.
System, aplikacje i wydajność
Nakładka graficzna TouchWiz w Samsungu Galaxy S6 uległa sporym przeobrażeniom, czego niestety… nie widać. Od strony wizualnej to stary (nie)dobry interfejs z cukierkowatymi naleciałościami i charakterystycznymi ikonkami oraz rozwiązaniami. Tutaj Samsung nie zmienił praktycznie niczego poza interfejsem wybranych aplikacji, które lepiej pasują do Androida 5.0 Lollipop napędzającego to urządzenie. Inspiracji Material Design nie ma wielu, ale niektóre robią duże wrażenie. Mam tutaj na myśli m.in. świetnie wyglądający dialer.
Tradycyjnie wraz z nakładką otrzymujemy szereg dodatkowych funkcji i programów. Jeśli chodzi o te ostatnie, to obok paczki aplikacji od Google’a, mamy tutaj również standardowe S Health, S Voice, menedżera plików, sklep Galaxy Apps i odtwarzacze multimediów. Obok nich preinstalowano Facebooka, Messengera, Instagrama, Whatsappa i OneDrive’a (ze 100 GB bonusowej przestrzeni). Są też śmieci - Anghami, Entertainer i Papergarden to aplikacje, których obecność pewnie docenią tylko nieliczni. Na szczęście można je po prostu odinstalować, a wszystkie pozostałe, wymienione powyżej programy po prostu wyłączyć. Plus dla Samsunga za pozostawienie tej względnej swobody.
Nie zabrakło też dobrze znanych Galaxy Gifts, a wśród nich: Deezer, Wunderlist, Pocket, Pocket, Everntone, Endomondo, Kindle for Samsung, Audible, NY Times, Fleksy Keyboard, Last Pass i wiele, wiele innych (podobno trwają jeszcze rozmowy z Blizzardem na temat Hearthstone!).
Jeżeli chodzi o nowe funkcje, nie znalazłem tego tutaj zbyt wiele. Na pewno świetnym dodatkiem jest mechanizm szybkiego łączenia, który wyszukuje urządzenia w tej samej sieci lub okolicy. Plus należy się też za bardzo praktyczny Smart Manager, który jest swoistym panelem sterowania dającym dostęp do funkcji oszczędzania energii, czyszczenia pamięci RAM i plików tymczasowych oraz skanowania urządzenia pod kątem malware’u (za co odpowiada silnik McAfee).
TouchWiz został mocno odchudzony i to czuć już przy pierwszym kontakcie z urządzeniem. Aplikacje działają bardzo szybko, a jedyne “chrupnięcia” i spowolnienia, na jakie się natknąłem miały miejsce podczas instalacji nowych programów. Poza tym jest zaskakująco szybko i płynnie, co czuć na każdym kroku - weźmy chociażby fenomenalne uruchamianie aparatu poprzez dwukrotne wciśnięcie home. Trwa to dosłownie sekundę, niezależnie od sytuacji. Jestem pełen uznania.
Szybkie działanie to jednak nie tylko efekt optymalizacji. Samsung zastosował tutaj bowiem swój najnowszy, 64-bitowy układ Exynos 7420 z ośmioma rdzeniami w architekturze big.LITTLE. Składają się na niego: 4 x Cortex-A53 1,5 GHz oraz 4 x Cortex-A57 2,1 GHz. Za renderowanie grafiki odpowiada natomiast GPU Mali T760. Wszystko to dopełniają 3 GB RAM-u oraz 32, 64 lub 128 GB pamięci wewnętrznej. Takie spektrum możliwości wynika z braku slotu na kartę MicroSD. Do mnie na test trafiła pierwsza z wersji, gdzie w praktyce do mojej dyspozycji pozostały 24 GB przestrzeni.
To wszystko daje rewelacyjne rezultaty w grach i benchmarkach. W AnTuTu SGS6 uzyskał fantastyczny wynik 70311 pkt. Smartfon nie miał problemów z żadną najnowszą grą z Google Play: Dungeon Hunterem 5 od Gameloftu, portowanymi z PC HoM&M 3 i przygodówkami Telltale, a także nieco starszymi wyścigami Asphalt 8, Real Racing 3 i shooterami Modern Combat 5 oraz N.O.V.A 3. Wcale mnie to zresztą nie dziwi, bo takich rezultatów można się było spodziewać. To jeden z najwydajniejszych smartfonów na rynku i o palmę pierwszeństwa może póki co rywalizować tylko z konkurencją bazującą na Snapdragonie 810.
Aparat i jakość zdjęć
Zastosowany w testowanym SGS6 aparat posiada matrycę 16 Mpix, optyczną stabilizację obrazu OIS, fazowy autofocus oraz obiektyw o jasności f/1.9. Rezultaty, jakie można dzięki niej osiągnąć są bardzo zadowalające. Przede wszystkim wrażenie robią zdjęcia po zmroku, gdzie sprawnie działający, automatyczny HDR ogranicza właściwie do minimum szumy. Obraz jest warty więcej niż tysiąc słów, zatem sami oceńcie. Ja jestem usatysfakcjonowany.
Zdjęcia przeskalowane - pełny rozmiar dostępny po kliknięciu
Aplikacja do obsługi aparatu kryje multum funkcji. Mamy tutaj nie tylko nakładane w czasie rzeczywistym filtry, ale również tryb tworzenia panoram, podwójne zdjęcia z obu kamer, zdjęcia z selektywnym ustawianiem ostrości, a także wideo typu fast oraz slow motion (a to nie koniec, bo ze sklepu Galaxy Apps możemy pobierać nowe tryby, których z czasem będzie przybywać). Jeśli chodzi o te ostatnie, smartfon jest w stanie rejestrować filmy w jakości 4K z prędkością 30 k/s, FHD z 60 kl/s lub HD ze 120 kl/s. Daje to niemal nieograniczone możliwości.
Podsumowanie
Samsung Galaxy S6 to przepiękne urządzenie o wielu walorach. Smartfon przykuwa wzrok świetnym designem oraz smukłą obudową. Jego ogromnym atutem jest fantastyczny wyświetlacz i wręcz nieskazitelnie płynnie działający system. Do plusów warto też zaliczyć świetny aparat. Ten okazały tort przyozdabia wiele wisienek, jak bardzo skuteczny czytnik linii papilarnych, ładowanie bezprzewodowe, LTE kategorii 6 czy smaczki sotware’owe. Bez wątpienia to najlepszy Galaxy S6, jaki dotąd powstał.
Nie jest to jednak smartfon idealny. Czuję się lekko rozczarowany brakiem zgodności z normą IP i idącej za tym kurzo- oraz wodoodporności. Nie zachwyca również bateria, która bez bardzo skutecznych trybów oszczędzania spisywałaby się mocno przeciętnie i na pewno nie lepiej od poprzednika (który de facto również takie tryby posiada). Boli mnie też trochę wizualnie niemal nietknięty TouchWiz, choć to akurat ratuje całkiem fajny system motywów. Nie mogę jednak krytykować braku wymiennej baterii (a przynajmniej niewymiennej w sposób tak prosty, jak dotychczas) oraz slotu na kartę MicroSD. Myślę, że to cena, jaką warto ponieść za ten świetny design i rewelacyjne wykonanie.
Koniec końców dostajemy bliskie ideału urządzenie, które powinno spełnić zdecydowaną większość oczekiwań i przez pierwsze kilka tygodni użytkowania pozytywnie zaskakiwać na każdym kroku. Sen spędza cena, bo o ile wersja 32 GB kosztuje przewidywalne 3 tys. zł, to za modele o większej pojemności zapłacimy kwoty typowe dla całkiem przyzwoitych laptopów. Widać tu jednocześnie, że brak slotu na MicroSD był podyktowany nie tyle ograniczeniami technicznymi co po prostu chęcią wygenerowania lepszych przychodów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu