Kolejne Samsungi z linii A będą miały mniej obiektywów. Firma nie będzie już używać sensora głębi.
Ponieważ smartfony ze średniej półki nie są z założenia mistrzami fotografii, producenci od kilku lat starają się to przykryć ilością obiektywów. Dlatego wciąż zdarzają się potworki które mają trzy oczka z tyłu, ale tylko jedno – do robienia normalnych zdjęć. Tak jak np. testowany przez nas jakiś czas temu OPPO Reno7 Lite, który do głównego, 64 MP obiektywu dorzuca 2 MP makro i sensor głębi. Widać trzy, ale korzystamy z jednego. Oczywiście inne firmy również nie są święte, tendencja bezsensownych aparatów w zasadzie dotyczy większości producentów.
Idzie ku lepszemu
Od jakiegoś czasu zaczyna się to jednak zmieniać. Być może pisanie przez branżowe media o tym, że 2 MP makro albo sensor głębi są do niczego, w końcu zaczyna przynosić jakieś efekty.
Zaczęło się od makro właśnie. Zdjęcia z bardzo bliskiej odległości można wykonać również obiektywem szerokokątnym, który także jest w stanie wyostrzyć obraz z kilku centymetrów. Ma za to o wiele lepsze parametry, więc jakość takiego ujęcia będzie o wiele wyższa niż wykonanego obiektywem 2 MP. Dlatego producenci smartfonów z wyższej i średniej wyższej półki zaczęli rezygnować z obiektywów makro, bez straty dla użytkowników.
A co z sensorem głębi? Z założenia odpowiada on za efekt rozmycia tła w zdjęciach portretowych, dzięki czemu te wyglądają bardziej profesjonalnie i są po prostu ładniejsze. Jak jest w praktyce? Jeśli macie jakiś smartfon kosztujący w okolicach tysiąca, tysiąca pięciuset złotych, przeprowadźcie eksperyment. Zróbcie zdjęcie portretowe a potem to samo, tylko przysłaniając sensor głębi. Widzicie jakąś różnicę? Pixele od Googla robią chyba najładniejsze zdjęcia portretowe z rewelacyjnym rozmyciem tła, a koło sensora głębi nigdy nawet nie stały…
Samsung zrywa z iluzją
Dlatego działanie koreańskiego giganta bardzo mi się podoba. Wg. najnowszych informacji firma zrezygnuje w linii A z sensorów głębi. Nie będą ich miały modele A24, A34 i A54 które ujrzą światło dzienne w przyszłym roku. Co prawda Samsung nie rezygnuje z obiektywów makro, więc do pełni szczęścia jeszcze trochę brakuje. Ale dobre i to. Zwłaszcza, że jest nadzieja, że w ślad za jednym z liderów rynku pójdą kolejne firmy. Instynkt stadny w tej branży od zawsze jest bardzo silny.
Mniejsze koszty też nie bez znaczenia
Inną rzeczą która może je do tego skłonić są pieniądze. W końcu umieszczenie w smartfonie większej liczby obiektywów jest droższe od wrzucenia do niego dwóch oczek z tyłu. Nawet przy minimalnych kosztach ich produkcji. Podejrzewam, choć są to oczywiście moje przypuszczenia, że właśnie to stało za decyzją Nothing, by w debiutującym na rynku Nothing Phone 1 umieścić dwa obiektywy – główny i szeroki kąt. I osobiście, abstrahując od tego jakie motywy kierowały producentem, jestem zdecydowanie na tak.
Mam nadzieję, że widzimy właśnie początek nowej tendencji na rynku. Rezygnowania z gry pozorów i dawania użytkownikom tego, czego naprawdę potrzebują. Czyli lepszej jakości w średniej półce cenowej. A nie marketingowego rozmywania jej oszukiwaną ilością oczek.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu