Pomysł szwedzkich naukowców eliminuje największą wadę indukcyjnych ładowarek do aut – długi czas ładowania.
Ładowanie indukcyjne smartfonów czy smartwatchy to bardzo wygodne rozwiązanie. Nie potrzeba żadnych kabelków, kładziemy urządzenie na ładowarkę i po kłopocie. Tyle, że problemem pozostaje czas. Choć najmocniejsze stacje mają już moc 50W, to i tak trwa to dłużej niż kablem. Dlatego informacja o tym, że bezprzewodowo można naładować samochód elektryczny, i to szybciej niż tradycyjną ładowarką, brzmi wręcz nieprawdopodobnie. A jednak jest prawdziwa.
Błyskawicznie i bezpiecznie
Metodę opracował zespół naukowców z Uniwersytetu Chalmers w Szwecji. Ich system ładowania ma moc do 500 kW, a by z niego skorzystać, nie potrzeba żadnych kabli. Pozwala on naładować akumulatory w samochodzie elektrycznym w zaledwie kilka minut.
Firmy pracują nad takim sposobem ładowania pojazdów już od jakiegoś czasu. Obecnie najbardziej wydajne terminale osiągają moc do 360 kW.
Układ opracowany przez szwedzkich naukowców oparty jest na wykorzystaniu półprzewodników z węglika krzemu i bazuje na częstotliwości 80 kHz. Jest ona wyższa niż w przypadku konwencjonalnych systemów indukcyjnych. Właśnie optymalna częstotliwość pozwala zredukować straty w transferze, które wynikają z tego, że pomiędzy matą w stacji ładowania a tą w pojeździe generuje się tzw. prąd wirowy. W modelu opracowanym przez Szwedów strata wynosi od 1 do 2 proc. Różnica w porównaniu z innymi ładowarkami jest kolosalna, one tracą nawet do 50 proc. energii.
System wykorzystuje również przewody wykonane ze specjalnie izolowanej miedzi, żeby skompensować ciepło wytwarzane podczas ładowania.
Niestety jest też jeden minus. I to spory. Naukowcy na razie nie planują zastosowania opracowanej przez siebie technologii w komercyjnych rozwiązaniach. Zamiast tego chcą ukierunkować swoje prace na zastosowania przemysłowe.
Szwecja w czołówce
Nad ładowaniem indukcyjnym samochodów elektrycznych pracują też same firmy. Tesla zasugerowała rozwój swojego urządzenia do ładowania podczas Dnia Inwestora 1 marca. Na razie jednak żadne szczegóły nie zostały ujawnione.
Z kolei w zeszłym roku w Goeteborgu pojawiły się elektryczne taksówki Volvo XC40 Recharge. Korzystają one z indukcyjnych stacji ładowania, które zainstalowano w mieście. Ładowanie startuje automatycznie, gdy tylko samochód zaparkuje nad stanowiskiem. Jest ono wbudowane w nawierzchnię, kierowca może cały czas być w samochodzie. Moc ładowania to 40 kW. Roczny przebieg taksówki planowany jest na 100 tys. km. Samochody jeżdżą po 12 h dziennie.
Ładowanie podczas jazdy
Teoretycznie najbardziej futurystyczny wydaje się pomysł autostrad, w których zamontowane są ładowarki, a samochody ładują się podczas jazdy. Chodzi oczywiście o koszty budowy takich dróg, które są kosmicznie wysokie.
Ale nie oznacza to, że nikt o nich nie myśli. Jak poinformował pod koniec zeszłego roku serwis „Eco Watch”, takie eksperymentalne odcinki powstają w Detroit. Prąd będą mogły pobierać pojazdy wyposażone w specjalny bezstykowy odbiornik. W jezdni będą cewki wytwarzające pole elektromagnetyczne, a samochody będą ładować się zarówno w ruchu jak i podczas postoju.
Testy systemu w pierwszej fazie mają być bezpłatne. Jeśli zostanie on w pełni wdrożony, będzie łączyć się z pojazdami lub smartfonami kierowców, którzy zaakceptują lub odrzucą możliwość ładowania. Jeśli ją zaakceptują, zostanie im naliczona opłata za każdy kilowat pobranej energii, podobnie jak w istniejących już stacjach ładowania.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu