Ostatnie dni brawurowo podważają fundamenty Apple. Firma cały czas powtarza jak bardzo jej rozwiązane są bezpieczne dla użytkowników i jak cenią sobie ich prywatność — w praktyce to jednak... nie do końca tak wygląda.
Funkcja w przeglądarce miała pomóc ochraniać użytkowników. Przez błędy było wręcz przeciwnie
W ostatnich dniach Apple nie wypada najlepiej pod względem dbania o użytkowników, ich bezpieczeństwo i prywatność — a wręcz przeciwnie. Mimo że przez lata gigant z Cupertino zaznacza jak istotne jest dla niego bezpieczeństwo ludzi sięgających po ich rozwiązania, w praktyce nie wygląda to ostatnio najlepiej. Wszystko zaczęło się od raportu przejrzystości, którego statystyki nie pozostawiają złudzeń. Firma chętnie dzieli się danymi na temat użytkowników i procentowo znaczną większość próśb spełniają bez mrugnięcia okiem. Później pojawił się temat wyłączenia opcji śledzenia lokalizacji (ale dopiero po tym, gdy przyłapano ich na gorącym uczynku) i potencjalnego ugięcia się pod naciskami FBI w kwestii szyfrowania kopii zapasowych w iCloud. Wisienką na torcie w tej zabójczej serii są najświeższe oskarżenia ze strony Google. Ich specjaliści doszukali się w przeglądarce Safari błędów, które raczej nie spodobają się wszystkim dbającym o prywatność i bezpieczeństwo.
Zobacz też: Tani smartfon od Apple już w marcu? Tego urządzenia może obawiać się nawet Xiaomi
Błędy o których mowa dotyczą funkcji mającej (o ironio) chronić użytkowników przed nowoczesnymi technologiami reklamowymi śledzącymi użytkowników. Funkcja nazywana Intelligent Tracking Prevention została wprowadzona w 2017 roku i od tego czasu miała rzekomo pomagać użytkownikom w unikaniu śledzenia. W praktyce jednak temat nie był taki prosty, bo według specjalistów Google było zupełnie odwrotnie. Swoimi znaleziskami podzielono się z Apple w sierpniu 2019 roku — i według Apple w grudniu zeszłego roku już je załatano (z czym nie zgadzają się specjaliści Google). Nie zmienia to jednak faktu, czy to już przeszłość czy nie — funkcje które miały chronić użytkowników prawdopodobnie mogły przyczynić się do wyrządzania jeszcze większych szkód. Przez bugi firmy śledzące użytkowników w celach reklamowych mogły potencjalnie odtworzyć większość historii odwiedzanych przez użytkownika stron. Hakerzy mieli otrzymać możliwość stworzenia odcisków, po których mogli śledzić użytkowników po sieci. Co więcej, odnalezione przez Google błędy mogły też objawiać się w formie pełnej historii wyszukiwania.
Zobacz też: Nie mogę się doczekać powrotu tej funkcji w iPhonie. To byłby powód do zmiany telefonu
No cóż, chyba wszyscy zgodzimy się z tym, że nie brzmi to najlepiej dla Apple. I w ostatnich dniach stało się kolejnym elementem układanki podważającym wiarygodność i bezpieczeństwo oferowane przez firmę. Tym razem, jakby tego było mało, wyjątkowo ironiczne, bowiem opcja która miała zadbać o zachowanie prywatności przez użytkowników, wyrządziła w tej kwestii więcej szkód niż pożytku. Wygląda na to, że na tę chwilę kryzys został zażegnany i wszystko powinno działać jak należy, ale myślę że w tym martwym ciągu — ta historia może nie przemknąć bez echa. No ale doskonale pokazuje ona, że bezpieczeństwo i prywatność w sieci nie są tak proste, jak można by tego oczekiwać.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu