Świat

Ruszył proces Apple kontra Samsung. Będzie miał ogromne znaczenie dla rynku mobilnego

Michał Majchrzycki
Ruszył proces Apple kontra Samsung. Będzie miał ogromne znaczenie dla rynku mobilnego
20

... patentów, branży IT, amerykańskiej gospodarki i pewnie jeszcze paru innych tematów. Rozpoczęty właśnie w Kalifornii proces, podczas którego najwięksi producenci smartfonów spierają się o to, kto od kogo kopiował, najprawdopodobniej będzie jednym z najważniejszych tego typu wydarzeń w najbliższyc...

... patentów, branży IT, amerykańskiej gospodarki i pewnie jeszcze paru innych tematów. Rozpoczęty właśnie w Kalifornii proces, podczas którego najwięksi producenci smartfonów spierają się o to, kto od kogo kopiował, najprawdopodobniej będzie jednym z najważniejszych tego typu wydarzeń w najbliższych latach. Moim zdaniem może wywrzeć bardzo duży wpływ na rynek nie tylko w USA, ale również na całym świecie.

Prawdę mówiąc nie uważam, że nawet gdyby proces wygrał Apple, diametralnie zmieniłoby to pozycję Androida na rynku mobilnym. System Google'a trzyma się na tyle dobrze, że nawet przegrana Samsunga nie mogłaby tego zniszczyć. A może się mylę? No właśnie, jakie są scenariusze rozwoju wypadków - kto straci, a kto może wygrać na jednym z najważnieszych procesów dla branży IT ostatnich lat?

Dotychczasowe wojny patentowe wydają się być mniej lub bardziej przygrywką do ostatecznego starcia między dwoma największymi rywalami na rynku smartfonów - Apple'em i Samsungiem. Szczególnie w USA, gdzie pozycja firmy z Cupertino jest bardzo silna (inaczej, niż np. w Europie). Mieliśmy więc już przygrywkę do starcia, także w postaci przerzucania się projektami smartfonów, teraz zaś o wszystkim powienien rozstrzygnąć sąd.

Proces, który ruszył w czwartek, rozpoczęty został dwoma oświadczeniami konkurencyjnych firm. Jak można się spodziewać, dominowały oskarżenia wobec adwersarzy. Apple standardowo twierdzi, że Samsung skopiował wygląd pierwszego iPhone'a, przez co naruszył dobra materialne spółki z Cupertino. Jak powiedział (via "Wall Street Journal") reprezentujący Apple'a Harold J. McElhinny:

Samsung na najwyższym szczeblu decyzyjnym postanowił po prostu skopiować iPhone'a.

Koreańska firma nie pozostaje dłużna, zarazem dodając, że Apple dąży do cenzury i ograniczenia swobód w rozwoju rynku. Który z oponentów ma rację?

Gdyby proces wygrał Apple, Samsung być może będzie musiał zapłacić kwotę nawet 2,5 mld dolarów rekompesaty za naruszenie patentów. Gdyby natomiast sąd przychylił się do argumentów koreańskiej firmy, otrzyma ona część zysków ze sprzedaży mobilnych urządzeń Apple'a. To są jednak skrajności, bardziej prawdopodobny zdaje się być wyrok zarządzający mniejsze rekompensaty. Na tym stadium jednak trudno przewidzieć, jaki będzie wynik sporu.

Prowadząca sprawę sędzia Lucy Koh zdaje się zdroworozsądowko podchodzić do problemu. Możemy więc oczekiwać, że w ostatecznym rozrachunku ani Apple, ani Samsung nie będą zwycięzcami w procesie. Wojny patentowe nie tylko nie podobają się opini publicznej, ale również i wymiarowi sprawiedliwości. Zresztą, nie trzeba być specjalistą, aby zauważyć, że proces jest tylko pretekstem do wycięcia konkurenta z rynku. Zarówno Apple jak i Samsung, dwaj najwięksi producenci smartfonów na rynku amerykańskim, mają wiele do stracenia. Apple jest chyba w nieco gorszej sytuacji, sukcesywnie wygryzają go bowiem z rynku urządzenia z Androidem.

Ale również Samsung, mimo świetnej sprzedaży (Galaxy S III), nie może mówić o zwycięstwie na rynku. iPhone nadal stanowi potężne zagrożenie, a w połączeniu z agresywną polityką Apple'a, koreański producent nie może być pewny przyszłości. Sędzia Koh oraz 9-osobowa ława przysięgłych będzie miała ciężki orzech do zgryzienia. Podczas procesu zarówno Apple jak i Samsung zaprezentują z pewnością sporo mocnych dowodów obciążających adwersarza. Prawnicy obu firm mają silne argumenty, werdykt może być więc po części uzależniony od tego, kogo "polubią" przysięgli w trkcie procesu. Do jego końca jednak jeszcze daleka i trudna droga.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu