Fintech

Atak na Revolut. Przestępcy ukradli dane ponad 50 tys. klientów

Kamil Świtalski
Atak na Revolut. Przestępcy ukradli dane ponad 50 tys. klientów
Reklama

Dowiedzieliśmy się, że Revolut padł ofiarą ataku phishingowego. Efekt? Dane ponad 50 tys. użytkowników miały trafić w ręce przestępców. Na szczęście to nie te najbardziej wrażliwe.

O najrozmaitszych włamach informujemy regularnie. Może nie na co dzień - ale każdy duży z nich jest przez nas odnotowany. Można by pomyśleć, że przez nawał informacji w temacie, ludzie nieco zobojętnieli. Ale ostatnich kilka dni to same duże włamy i poważne naruszenia dóbr — zarówno firmowych, jak i osobistych klientów. Tak było w przypadku ataku na Ubera oraz Rockstara. W przypadku tego drugiego dziesiątki materiałów pokazujących ich najnowszą produkcję, GTA VI, trafiło do sieci — i choć wydawca zdejmuje je jeden po drugim, to chyba nikt nie wierzy, że jest szansa na ich całkowite zniknięcie. Dzisiaj jednak o znanej, lubianej i niezwykle popularnej także nad Wisłą aplikacji Revolut. Jak poinformował świat Ben Martin na łamach Timesa, doszło do ataku na usługę bankową. Jakiego? Tego najpopularniejszego - phishingowego, w którym to znowu najsłabszym ogniwem okazał się być człowiek. Efekt? Dane ponad 50 tys. użytkowników trafiły w ręce przestępców.

Reklama

Dane blisko 50150 użytkowników Revoluta wyciekły. Co wśród nich?

Jeżeli śledziliście historię fintechu to prawdopodobnie wiecie, że obecnie działa on w opaciu o litewską licencję bankową. Po Brexicie w firma została zmuszona na wdrożenia zmian, dlatego też o szczegółach włamu dowiadujemy się z oświadczenia VDAI. To lokalny podmiot, który jest odpowiednikiem naszego Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Czytamy tam w jednym z podpunktów:

Zgodnie z przekazanymi nowymi informacjami, podczas incydentu mogły zostać naruszone dane 50 150 klientów na całym świecie (w tym 20 687 w Europejskim Obszarze Gospodarczym), takie jak nazwiska, adresy, e-maile. adresy pocztowe, numery telefonów, niektóre dane kart płatniczych, dane konta itp.

Tym samym najważniejsze - i bez wątpienia najbardziej wrażliwe - informacje pozostały bezpieczne, bo twórcy usługi mieli działać niezwykle sprawnie w temacie. Według twórców platformy, z kont użytkowników nie poznikały żadne pieniądze, zaś informacje takie jak dane kart czy hasła miały nie trafić w ręce przestępców. W chwili publikacji tego wpisu — ani w mediach społecznościowych Revoluta, ani na stronie interesownej, nie ma wzmianki o ataku. Nie było też żadnego powiadomienia w aplikacji. Wiadomo jednak, że osoby których konta zostały dotknięte atakiem otrzymują wiadomość e-mail, w której firma informuje o tym że doszło do ataku na ich konta. Czytamy tam m.in.:

Niedawno padliśmy ofiarą wysoce ukierunkowanego cyberataku od nieautoryzowanej strony trzeciej, która mogła uzyskać dostęp do niektórych z Twoich informacji. Nie musisz podejmować żadnych działań, jednak chcieliśmy Cię poinformować i szczerze przeprosić za ten incydent. Natychmiast wykryliśmy i odizolowaliśmy cyberatak. Ponieważ należeli Państwo do bardzo małego odsetka dotkniętych klientów, chcemy Państwa zapewnić, że Państwa dane są teraz bezpieczne i rozumiemy, że mogą Państwo mieć pytania dotyczące tego incydentu.

Na końcu pada też informacja, że wycinek ofiar jest niewielki - bo to tylko 0,16% wszystkich klientów. No dobrze, ale to jednak instytucja finansowa — i to taka, która stale chce mieć aktualne zdjęcia naszych dokumentów. Teraz takowe nie wyciekły, a ofiarami jest tylko (i aż) 50 tys. użytkowników - ale co jeśli następnym razem odsetek będzie większy, a atak poważniejszy?

Źródło: 1, 2, 3, 4

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama