Gry

Remastery - jak zarobić i się nie narobić

Grzegorz Marczak
Remastery - jak zarobić i się nie narobić
21

Czytam ostatnio te zachwyty nad Diablo II: Resurrected i mam wrażenie, że społeczność graczy jest w stanie wszystko wybaczyć i za wszystko jeszcze raz zapłacić.

Blizzard nie ma ostatnio dobrej passy. WoW jest w olbrzymich opałach, wcześniej wypuszczony remaster Warcraft 3 nie spotkał się z dobrym przyjęciem a teraz mamy olbrzymią aferę: pracownicy studia zostali oskarżeni o molestowanie.

Mimo to jestem pewien, że kiedy wyjdzie Diablo II Resurrected to szybko zapomnimy o tych problemach i ludzie ponownie zanurzą się w fantastycznym świecie, jaki lata temu stworzyli magicy z Blizzarda. Co więcej: raz jeszcze za niego zapłacą. No ale przecież stworzenie gry kosztuje.

Czym jest remaster?

Uogólniając jest to dostosowanie graficznej warstwy gry do współczesnych ekranów i standardów. Remaster nie zmienia zasadniczo logiki czy samej mechaniki rozgrywki, czasem zdarzają się jednak poprawki związane z archaicznymi rozwiązaniami wpływającymi na jakość grania. Jest to taki stary kotlet wyjęty z lodówki, podsmażony i czasem nawet pokolorowany, aby lepiej wyglądał.

Moda na remastery to moda na ponowne zarobienie na tym samym produkcie? Z mojego punktu widzenia jak najbardziej tak. Możliwe, że fani dawnych gier są zachwyceni tym, że na horyzoncie pojawia się remaster. Ja w takich sytuacjach słyszę tylko odgłos monet wpadających do skarbca firmy. I trudno mi się tego widoku pozbyć, nawet jeśli mówimy o mojej ulubionej grze.

Czasem też trudno mi jest oddzielić twórcę od jego produktu. Trudno mi jest zachwycać się dziś Diablo II Resurrected mając z tyłu głowy jaką firmą okazał się być Blizzard, jak traktował swoich pracowników i... jak w ostatnich latach traktował graczy.

Remasterowanych gier są setki, powodów jest już tylko kilka. Pierwszy z nich to oczywiście kasa. Nie remasteruje się przecież gier przypadkowych. Na takie zabiegi mogą liczyć przede wszystkim produkty, które w nowej szacie graficznej mają nadal potencjał sprzedażowy. Albo najpopularniejsze w swojej kategorii, albo przedstawiciele serii, które po długim czasie niebytu wracają na rynek. To idealny sposób by zapoznać nowe grupy fanów z produktem. Drugim powodem, powiązany z pierwszym to wyższa konieczność. Nie da się bowiem sprzedać gry sprzed 4 lat na nową konsolę bez odpowiedniego dostosowania jej wyglądu do obecnych standardów.

Nie chcesz nie kupuj!

Tak, mogę nie kupować. Mogę też jednak sobie pomarudzić na branżę gier. Wydaje się, że zamieniła ona w ostatniej dekadzie kreatywność na skarbonkę, do której wpadają pieniądze za odświeżane kotlety. Nowych naprawdę inspirujących produkcji nie jest już tak dużo ( w tej kategorii rządzą indyki od małych niezależnych producentów). Nie pamiętam kiedy ostatnio usiadłem do gry i pomyślałem: WOW tego nikt wcześniej nie wymyślił. Wręcz przeciwnie, mam wrażenie że zaczynając grę i poznając jej mechanikę coraz szybciej się nudzę przewidując jaka to będzie gra i jaki będzie jej scenariusz.

Owszem jako stary gracz mam pewien bagaż doświadczeń, którego nie mają młodsi gracze. Mogę też być bardziej marudny i jednocześnie bardziej wymagający. Gracze dawno jednak przestali być dziećmi i głos mojego pokolenia powinien być wyraźnie słyszalny.

Wracając jednak do remasterów. Moim zdaniem tylko idealne produkcje powinny liczyć na przychylność graczy. Resztę powinien spotkać ogólny ostracyzmu, który byłby jasnym sygnałem dla studia iż mają zabrać się do pracy nad nowymi projektami, a nie szukać kolejnej skarbonki. Pisząc to jednak sam z siebie się w duchu śmieje. O naiwny Grzegorzu, masz tyle lat i nadal potrafisz wypisywać takie idealistyczne bzdury. Wiesz jak wygląda świat, którą część Assasina właśnie zapowiedzieli (choć Valhalla była kapitalna) i którą część CoD i BF za chwilę wydadzą.

Zanim jednak skończę jeszcze tylko jedna rzecz.

Przedsprzedaż remasterów - dla mnie to zbrodnia na graczach. Nie dość, że produkt jeszcze nie powstał to będzie to odświeżona graficznie gra na którą studio właśnie zbiera od ludzi pieniądze. To jakby zapłacić piosenkarzowi za to, że poprawi bitrate w swoim utworze, właściwie zapłacić za obietnicę, że to zrobi i wyda utwór w lepszej jakości. Nie ma innej branży poza grową, gdzie takie rzeczy są dopuszczalne i akceptowalne.

Kto jest temu winien? My, wy, oni - gracze.

Dokładnie 6 lat temu nagrałem materiał o przedsprzedażach gier (było to jeden z pierwszych materiałów na naszym YT). Powiedzcie mi czy dużo się od tamtego czasu zmieniło?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu