Gry

Recenzja The Alters. Polacy znów zrobili grę wyjątkową!

Tomasz Popielarczyk
Recenzja The Alters. Polacy znów zrobili grę wyjątkową!
Reklama

Wyobraźcie sobie The Sims w kosmosie. Tylko, że zamiast rodzinki zwykłych simów macie gromadę klonów, a zamiast zaspokajania ich standardowych potrzeb macie garść problemów psychicznych i emocjonalnych traum. No i są jeszcze burze magnetyczne, promieniowanie radioaktywne oraz dziwne anomalie wokół…

Polskie 11bit Studios już udowadniało nie raz, że mają smykałkę do robienia gier ekonomiczno-survivalowych. The Alters jest jednak produkcją pod tym względem wyjątkową. I nie mam tutaj jedynie na myśli gromadki klonów, którymi przyjdzie nam zarządzać.

Reklama

Taka tam sobie wycieczka w kosmos

Akcja gry toczy się w dalekiej przyszłości, kiedy postęp technologiczny poszedł zdecydowanie do przodu, a korporacje dorobiły się na (ludzkiej krzywdzie) tyle, by móc wysyłać ludzi w kosmos. Celem tych misji jest znalezienie tajemniczego surowca Rapidum – firma, której się to uda pierwszej zdobędzie dominację nad światem i dokona rzeczy niewyobrażalnych (albo niewyobrażalnie złych – wybaczcie mój korpo-sceptycyzm).

Głównym bohaterem The Alters jest Jan Dolski, prosty budowniczy, którego perypetie życiowe pchnęły do udziału w jednej z takich misji realizowanej przez firmę Ally Corp. Niestety wskutek nieudanego lądowania na obcej planecie ginie cała jego załoga, a on sam zostaje pozostawiony na pastwę losu w wyglądającej jak samojeżdżąca opona bazie. Na domiar złego, tutejsze słońce jest zabójcze, więc musimy wprawić oponę w ruch, trzymać się zacienionej półkuli i finalnie spotkać z ekipą ratunkową, którą obiecała wysłać po nas korporacja.

W tym całym nieszczęściu Dolski znajduje mityczne Rapidum, co znacząco zwiększa jego szanse na przeżycie. M.in. dlatego, że teraz korporacja, z którą jest w stałej łączności, ma zdecydowanie większą motywację, by ruszyć z misją ratunkową. Tajemniczy surowiec pozwala mu również na stworzenie klonów samego siebie, co jest niezbędne do zarządzania bazą i przetrwania. I tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa!

Eksploracja, zarządzanie i niańczenie

Zacznijmy od tego, że alterzy to nie są klony 1 do 1 głównego bohatera. Komputer kwantowy w bazie dysponuje bowiem całą osią życia Jana, na której znajdziemy kluczowe wydarzenia prowadzące od momentu urodzenia aż do momentu wejścia na pokład statku kosmicznego. I trzeba przyznać, że nie było to życie usłane różami. Tworząc nowego altera otrzymujemy możliwość wybrania jednego z kluczowym wydarzeń, które potoczy się inaczej niż dotąd. Komputer kwantowy generuje tym samym symulację i tworzy alternatywną oś życia, jakie mógłby przeżyć Jan, gdyby w danym momencie zrobił coś inaczej.

Przykładowo, po studiach Jan zrezygnował z ubiegania się o stypendium i zaczął pracę w korporacji. Jeżeli wybierzemy to wydarzenie, Jan zostanie na studiach, otrzyma stypendium, poświęci całe życie karierze naukowej, osiągnie pewne sukcesy na tym polu, co finalnie zaprowadzi go do podróży w kosmos w poszukiwaniu Rapidum. I w ten sposób dołączymy do naszej załogi Jana Naukowca.

W ten sposób możemy stworzyć 9 unikatowych i jedynych w swoim rodzaju alterów. Naszą załogę mogą zasilić m.in. Jan Górnik, Jan Technik, Jan Terapeuta i wielu innych Janów. Każdy z nich oczywiście specjalizuje się w czymś innym. Naukowiec jest nam niezbędny do opracowywania nowych technologii i ulepszeń bazy czy naszego skafandra kosmicznego. Górnik będzie szybciej wydobywał surowce, a Technik naprawiał bazę.

W samej bazie budujemy różne pomieszczenia niezbędne do przetrwania, ale też zaspokajające podstawowe potrzeby naszej załogi klonów. Służą one m.in. do tworzenia nowych przedmiotów, przetwarzania surowców czy tak prozaicznych czynności jak rozrywka (świetlica) lub jedzenie (kuchnia). W każdym z tych miejsc nasi alterzy będą musieli oczywiście pracować. A że miejsc jest więcej niż załogi, kluczowa jest efektywna żonglerka zadaniami i aktywne zarządzanie ekipą.

Reklama

Sporo czasu będziemy spędzać też poza bazą, eksplorując otoczenie i wydobywając kluczowe do budowy, tworzenia przedmiotów i gotowania surowce. Tu prędzej czy później przyjdzie nam stworzyć punkty wydobywcze (które też wymagają obsługi), ale też borykać z anomaliami i nie tylko.

Niezależnie od tego, jakie działania podejmiemy, każdego dnia musimy borykać się z upływającym czasem. Jan ma ograniczoną ilość energii, która spada w miarę jak wydobywamy surowce, gotujemy posiłki, tworzymy przedmioty czy naprawiamy bazę. Wieczorami natomiast powierzchnia planety staje się radioaktywna, więc musimy się chronić w bazie – to akurat idealny moment na spędzanie czasu z naszą załogą.

Reklama

A warto to robić, bo inne wersje Jana to naprawdę skomplikowane jednostki. Mimo, że są innymi wersjami tej samej osoby, różnią się mocno pod względem wartości, priorytetów, a nawet upodobań muzycznych. Musimy dbać o ich dobre samopoczucie oraz zaspokajanie potrzeb, bo inaczej grozi nam bunt na pokładzie, albo nawet śmierć któregoś z nich. Rolę integracyjną doskonale pełni tutaj świetlica, gdzie będziemy mogli wspólnie oglądać filmy lub grać w beer ponga. Ale to jedynie wierzchołek góry lodowej, bo w miarę upływu czasu przyjdzie nam też realizować misje poboczne dla naszych alterów, a nawet uczyć się na podstawie ich doświadczeń życiowych.

To wszystko dopełniają burze magnetyczne występując co jakiś czas, kiedy wszystko w bazie zaczyna się psuć, a my jesteśmy uwięzieni wewnątrz i musimy na bieżąco reagować, dysponując jedynie tymi zasobami, które zebraliśmy wcześniej. Jest to ostateczny test tego, jak sobie radzi nasza załoga.

Sami widzicie, że rozgrywka w The Alters jest naprawdę mocno złożona i wielowarstwowa. Tylko odpowiednie ustawienie priorytetów oraz efektywne działanie pozwolą nam wycisnąć maksimum z każdego dnia i zrealizować postawione cele. A i tak przy jednorazowym przejściu gry nie odkryjemy wszystkiego, nie wykonamy wszystkich zadań, nie stworzymy każdego dostępnego altera. Nie wspominam zresztą już nawet o kilku zakończeniach gry, które mocno się od siebie różnią. To sprawia, że The Alters ma ogromny potencjał do przechodzenia więcej niż jeden raz.

Ślicznie wygląda i kiepsko działa (przynajmniej na Xboksie)

Od strony graficznej gra prezentuje się naprawdę ładnie, co widać na zrzutach ekranu. Grałem w The Alters na Xbox Series X, gdzie do dyspozycji mamy dwa tryby działania – wydajność oraz wygląd. W tym pierwszym teoretycznie powinniśmy mieć coś ok. 60 kl/s, ale w praktyce bardzo często jest dużo mniej. Co więcej, na ekranie często pojawia się dziwna pikseloza, a tekstury gubią detale, w wyniku czego gra sporo traci na swojej urodzie. W trybie nastawionym na wygląd jest niby jeszcze ładniej, ale wtedy kuleje płynność i animacje potrafią nierzadko „chrupnąć”. Zdecydowanie brakuje tutaj solidniejszej optymalizacji.

Od strony audio jest dużo lepiej. Przygrywająca w tle muzyka dobrze buduje klimat, a angielski voice acting stoi na niezłym poziomie. Same efekty dźwiękowe są raczej oszczędne i nie przytłaczają nas zbyt mocno. Nie jest to zresztą gra, gdzie udźwiękowienie gra pierwsze skrzypce. Ewentualne sygnały dźwiękowe mają nas przede wszystkim informować o tym, co się dzieje i jak należy zareagować – a pod tym względem spisują się poprawnie.

Reklama

Bawiłem się świetnie!

Polskie studio kolejny raz udowadnia, że w tym gatunku czuje się jak ryba w wodzie. The Alters to znakomita produkcja, za którą stoi fantastyczny koncept i bardzo dobre wykonanie. Już od pierwszego zwiastuna ta gra przykuwała uwagę nietuzinkowością. Po niespełna 30 godzinach spędzonych z Janem (Janami?) tylko utwierdziła mnie w przekonaniu o swojej wyjątkowości.

Oczywiście, nie wszystko jest tutaj idealne. Najmocniej w kość mi dała kiepska optymalizacja, bo nawet w trybie wydajności gra zwalniała (pomijając rzucającą się w oczy co jakiś czas pikselozę). Natrafiłem też na trochę błędów związanych z emocjami moich alterów, a także nieprzetłumaczonymi kwestiami. Pod względem stabilności nie mogę jednak grze wiele zarzucić.

Ogólnie jednak z całego serca polecam sprawdzenie The Alters – szczególnie, jeżeli leżą Wam takie survivalowe i ekonomiczne klimaty. Gra ma do zaoferowania na tym polu naprawdę dużo, a poza tym kryje się tutaj też pewna głębia, lekkie filozoficzne przesłanie, które być może zmusi kogoś do refleksji. A nawet jeśli nie, to zapewniam, że zabawa będzie przednia!

The Alters (Xbox Series X)
plusy
  • Świetna historia z głębokim filozoficznym przesłaniem i głębią
  • Wciągająca i rozbudowana rozgrywka
  • Alterzy jako postacie są niepowtarzalni i bardzo przekonująco napisani
  • Świetna oprawa graficzna
minusy
  • Lubi zwolnić i chrupnąć na konsoli
  • Może momentami wkrada się trochę wtórność (ale tylko trochę...)

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama