Samsung

Recenzja Samsunga C24FG70. Gramy na zakrzywionym, gamingowym monitorze z FreeSync

Tomasz Popielarczyk
Recenzja Samsunga C24FG70. Gramy na zakrzywionym, gamingowym monitorze z FreeSync
Reklama

Od jakiegoś czasu moim podstawowym monitorem do grania jest Samsung C24FG70. To wyjątkowy monitor, bo oprócz bardzo ergonomicznej konstrukcji ma zakrzywioną matrycę, a także FreeSync z bardzo szerokim zakresem częstotliwości odświeżania, sięgającym 144 Hz. Dlaczego jeszcze warto się nim zainteresować?

Rynek monitorów dla graczy rozrasta się. Nowych modeli przybywa. Trudno się dziwić, bo sprzęt gamingowy cieszy się coraz większą popularnością, a grających na pecetach (i nie tylko) jest coraz więcej. Opisywany dziś Samsung C24FG70 to typowy przedstawiciel tej kategorii. Zastosowanie znalazły tutaj m.in. technologie Quantum Dot czy FreeSync. A całość dopełnia niebanalne wzornictwo i zakrzywiona matryca. Przyjrzyjmy się mu bliżej.

Reklama

Konstrukcja i ergonomia

Pierwszym, co rzuca się w oczy po rozpakowaniu monitora jest jego zakrzywiona matryca. Ma ona zakrzywienie 1800R, czyli równe krzywiźnie okręgu o promieniu 1,8m. Jest to obecnie największe zakrzywienie na rynku, w segmencie 24’. Oczywiście przy tej przekątnej wydaje się mniej zauważalne, lecz jest takie samo jak w innych monitorach Samsunga z 2016 roku. Ekran w tej formie, ma zwiększyć poziom głębi oraz immersji odczuwalnej przez użytkownika. Do plusów należy zaznaczyć też cienkie ramki wokół. Czyni to sprzęt całkiem kompaktowym i zgrabnym.

Interesująco prezentuje się cała reszta. Dużą okrągłą podstawę łączy z ekranem bowiem charakterystyczne ramię. Daje ono ogromne możliwości regulacji ekranu. Z powodzeniem dostosujemy zatem wysokość, a także kąty nachylenia. W razie potrzeby możemy też ustawić ekran w trybie pionowym (PIVOT). Uchwyty nie wymagają jakoś szczególnie dużo siły, ale jednocześnie są bardzo stabilne i mocne, co napawa pewnym optymizmem.


C24FG70 z tyłu posiada podstawowy zestaw złącz, na który składają się (począwszy od prawej):  złącze słuchawkowe 3,5 mm, złącze serwisowe, Display Port 1.2, dwa porty HDMI 2.0 oraz gniazdo zasilania DC-IN. Nieopodal znajdziemy typowy dla monitorów Samsunga mini-joystick służący do sterowania monitorem, a także nawigowania pod menu OSD.


Jakość obrazu i możliwości

W Samsungu C24FG70 zastosowanie znalazła matryca VA o przekątnej 23,5 cala. Trzeba przyznać, że na papierze jej parametry wyglądają bardzo dobrze. Rozdzielczość 1920 x 1080 px przy tej przekątnej jest zadowalająca. Odświeżanie 144 Hz i niski, wynoszący 1 ms czas reakcji powinny usatysfakcjonować nawet bardzo wymagających graczy. Do tego należy dodać świetny kontrast 3000:1 i bardzo zadowalającą jasność na poziomie 350 cd/m^2. Panel cechuje się też bardzo szerokimi, sięgającymi 178 stopni kątami widzenia.

Zastosowanie znalazła tutaj również technologia Quantum Dot, a więc kropki kwantowej, która od ubiegłego roku jest implementowana w telewizorach Samsunga. Przekłada się to na jeszcze lepsze odwzorowanie i mocniejsze nasycenie barw, a także bardziej intensywną jasność i ogólną poprawę parametrów obrazu. Dzięki Quantum Dot monitor oferuje aż 125-procentowe pokrycie palety barw sRGB. Producent zwraca też uwagę na 8-bitową głębię koloru.

Reklama

No dobrze, ale jak to się ma do praktyki? Faktyczna jasność panelu to 353 nity (czerń 0,11 nitów). Kontrast w rzeczywistości wynosi 2800:1, co jest bardzo dobrym wynikiem. Warto też dodać, że poza całkowitym pokryciem palety sRGB, monitor też w 80 proc. odwzorowuje kolory Adobe RGB. Nie zdziwiłbym się, gdyby to uczyniło go całkiem popularnym sprzętem wśród profesjonalistów.

Podświetlenie jest równomierne. Nie zaobserwowałem ghostingu, za co należy się duży plus. Samsung zaimplementował tutaj również technologię, która ma odpowiadać za redukcję smużenia. I faktycznie to się sprawdza. Podczas testu Blur Busters widać było wyraźną różnicę, po i przed aktywowaniu trybu redukcji smużenia. Pod tym względem testowanemu modelowi naprawdę trudno cokolwiek zarzucić.

Reklama

Konfiguracja i OSD

Warto nieco uwagi poświęcić też menu OSD, jakie zastosowano w opisywanym monitorze. Ma ono bowiem nietuzinkową formę. Producent postawił na intensywne, wręcz neonowe kolory i połączył je z półprzeźroczystą czernią. Po wciśnięciu joysticka umieszczonego na tyle obudowy uzyskamy dostęp do szybkiego menu, z poziomu którego możemy zmienić źródło sygnału, aktywować tryb ochrony oczu (kolory zmienią odcień na znacznie cieplejszy, co ograniczy emisję niebieskiego światła), wyłączyć zasilanie lub po prostu przejść do głównego menu.

Menu to pięć okręgów, na których pokazywane są bieżące ustawienia monitora. Pod nimi znajdziemy poszczególne kategorie: Gra, obraz, wyświetlacz ekranowy, System oraz informacja. Z punktu widzenia graczy kluczowa będzie oczywiście pierwsza, gdzie możemy zmniejszyć czas reakcji i opóźnienie czy aktywować FreeSync. Tutaj też znajdziemy sporo predefiniowanych trybów ustawień, które zostały zaprojektowane pod kątem specyficznych czynności. Mamy zatem tryb dla gier FPS, dla RTS-ów i dla RPG-ów, tryb kinowy, a także tryb pokrycia palety sRGB. Wszystko to czyni monitor Samsunga bardzo wszechstronnym i elastycznym.

Bardzo fajnym dodatkiem są profile, które możemy przypisać trzem przyciskom umieszczonym na dolnej krawędzi monitora. Oznaczono je na przodzie ikonkami składającymi się z jednego, dwóch oraz trzech wpisanych w siebie okręgów (co ma pewnie uczynić całość bardziej intuicyjną). W ten sposób możemy np. inaczej skonfigurować monitor do gier strategicznych, inaczej do FPS-ów i inaczej do codziennego przeglądania internetu. Bardzo wygodne.

Podsumowanie

Samsung C24FG70 to nietuzinkowy sprzęt. Monitor zachwyca fantastycznymi parametrami obrazu, a także bardzo wysokim poziomem ergonomii. Do jego atutów trzeba też zaliczyć niebanalne wzornictwo i fantastycznie działający FreeSync o dużym zakresie regulacji częstotliwości. To solidny sprzęt dla graczy szukających 24-calowego monitora. Fani większych konstrukcji oczywiście znajdą w ofercie Samsunga szereg innych modeli. Nie będą już jednak tak przystępne cenowo jak ten.

-

Reklama

Tekst powstał we współpracy z firmą Samsung

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama