RCS to świetny pomysł - bezpieczny standard przesyłania wiadomości, znacznie rozbudowujący funkcje SMS'ów. Więc dlaczego nie zawładnął światem?
Czat RCS, czyli Rich Communication Services to usługa mająca wyrzucić z rynku SMS'y. W teorii miała (i ma) ona wszystko, co potrzebne, żeby to zrobić - jest crossplatformowa, obsługuje multimedia, pozwala na bezpieczną komunikację i posiada szereg dodatkowych funkcji (jak np. pokazywanie, że ktoś odczytał wiadomość, bądź właśnie pisze). Jednocześnie jednak, mamy 2023 rok, a RCS... wciąż jest uznawany za "nowinkę", wiele osób nigdy o nim nie słyszało, a integracja tej technologii jako podstawowego standardu wysyłania wiadomości nie tylko jest dziś na deskach, ale wręcz - wydaje się coraz bardziej niemożliwa.
Polecamy na Geekweek: Jak zeskanować tekst z obrazu? Poznaj proste sposoby
Co więc poszło nie tak i dlaczego implementacja RCS to droga przez mękę?
RCS vs. SMS - porównanie popularności
Wyszukanie dokładnych danych odnośnie popularności RCS jest ciężkie, ponieważ nie ma jednego źródła sugerującego całościowy ogląd sprawy. Samo Google podaje to w bardzo zaowalowany sposób, twierdząc, że ma 800 mln użytkowników Wiadomości Google z RCS. Sami przyznacie, że to trochę nie to samo, co "800 mln aktywnych użytkowników RCS miesięcznie/rocznie" prawda? Jak dla mnie Google sięgnęło po największą możliwą liczbę, którą dało się z RCS połączyć, więc finalnie liczba osób "rzeczywiście" korzystających z tego standardu pozostaje nieznana. Z drugiej strony - w tak dużą liczbę nawet "potencjalnych" użytkowników nie jest tak ciężko uwierzyć, skoro samo Orange Polska mówi, że osób z odblokowanym RCS tylko w tej sieci w naszym kraju jest 12 mln.
Z drugiej strony mamy jednak starego króla - SMS. Różne dane mówią o tym, że z SMS'ów korzysta 5 miliardów (!) ludzi na całym świecie. Czy RCS w końcu dogoni tę liczbę. Cóż, jestem przekonany, że kiedyś na pewno. Jednak będąc standardem o wiele lepszym, fakt, że "goni" ją już 12 lat i póki co dogonić nie może, pokazuje, jak bardzo fatalnie została wprowadzona jego implementacja. Co stoi za takim stanem rzeczy? Powodów jest kilka.
Dlaczego RCS musi wyrywać każdy procent rynkowego udziału?
Zaczynając wiwisekcję tego, co stoi za taką, a nie inną historią RCS, trzeba powiedzieć sobie, że nie ma jednego, definitywnego powodu tego, że standard ten jest w tym momencie w takim, a nie innym miejscu. Na jego problemy przez lata złożyło się kilka czynników. Po pierwsze - RCS od samego początku startował z "przegranej pozycji". W latach 2012-14 na rynku istniał już bowiem szereg komunikatorów wykorzystujących połączenia sieciowe, jak chociażby Messenger, WhatsApp i wiele innych. Dlatego, o ile RCS był ważną zmianą, nie został przywitany jako zbawca, ale jako po prostu "kolejny" komunikator. Dodatkowo, standard ten nie miał za sobą jednej, dużej siły promującej, jak Facebook, który stał za Messengerem i ciągle rozwijał jego nowe funkcje.
Kolejną kwestią jest to, jak RCS był i jest wdrażany. Żeby go uruchomić musimy mieć (wciąż) odpowiedni telefon u odpowiedniego operatora. Konieczność kooperacji operatorów zabiła cały rozpęd RCS, co dostrzegamy do tej pory. Dla przykładu w sieci Play, w której jestem, RCS można odblokować na kilkudziesięciu telefonach Samsunga i kilku Huawei'ach. No po prostu ręce same składają się do oklasków. Jeżeli RCS od samego początku zostałby pokazany jako zamiennik SMS i każdy mógłby z niego skorzystać w przeciągu, załóżmy, roku od wprowadzenia, sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. A tak - SMS dziś uważany jest za przestarzały standard i RCS odziedziczył po nim taką właśnie schedę.
Finalnie nie można tu nie wspomnieć o działaniach Google. Firma jest dziś największym adwokatem RCS, ale moim zdaniem robi to w zły sposób. Wszystko bowiem rozbija się o "green vs. blue bubble" czyli fakt, że niektórzy użytkownicy iPhone'ów czują się lepsi od Androidowców, a posiadanie zielonego dymka w rozmowach tekstowych pokazuje, że ktoś nie korzysta z urządzenia Apple i nie ma iMessage. W mojej opinii adaptacja przez Apple standardu RCS byłaby całkiem prawdopodobna, gdyby nie fakt, że Google oparło o nią swój marketing. Dziś bowiem firma z Mountain View na każdym kroku wytyka, że Apple nie chce współpracować i robi to tak nachalnie, że w tym momencie adaptacja RCS przez Apple wyglądałaby jak przyznanie się do błędu i porzucenie swojego rozwiązana na rzecz tego, co oferuje konkurencja.
Tymczasem, Apple nie ma nic do zyskania przez przyjęcie RCS. Ma swoje iMessage, które nie tylko działa ale też - jest wyróżnikiem dla użytkowników marki. Przez to, że Google użyło RCS jako dźwigni PR'owej, prawdopodobnie zabiło jakiekolwiek szanse na to, że Apple kiedykolwiek wprowadzi wsparcie dla tego standardu, a tym samym - że RCS stanie się faktycznie podstawowym formatem komunikacyjnym na świecie i że kiedykolwiek wyprze SMS.
Nie twierdzę tu, że RCS nie będzie zyskiwał użytkowników. Ba, być może kiedyś będzie miał ich więcej, niż SMS. Chcę tylko zwrócić uwagę na fakt, że kiedy komunikatory internetowe liczą aktywnych użytkowników miesięcznie w miliardach, RCS w ponad dekadę po wprowadzeniu na rynek wciąż czeka, żeby "odpalić". A patrząc po obecnym stanie rzeczy - śmiem coraz mocniej wątpić, by to kiedykolwiek się stało.
Źródło: Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu