Ministerstwo Infrastruktury szykuje się do zmiany przepisów dotyczących kontroli technicznej pojazdów w SKP (Stacja Kontroli Pojazdów). Zmian nie ma może dużo, ale są na tyle istotne, że powinny przynajmniej w teorii poprawić jakość badania.
Zmieniają się przeglądy techniczne, diagnosta nie tylko sprawdzi ale też sfotografuje auto
Stan techniczny pojazdów pozostawia wiele do życzenia
O zmianach w przepisach dotyczących technicznej kontroli pojazdów mówi się już od kilku lat. Bo choć teoretycznie zły stan techniczny pojazdów wymieniony został jako przyczyna wypadku przez Policję zaledwie 90 razy w całym zeszłym roku (0,3% wszystkich wypadków), to w praktyce aż tak dobrze nie jest. Patrząc na publikowane w sieci filmy z wypadków wydaje się, że przynajmniej połowy z nich dałoby się uniknąć gdyby nie zużyte opony albo słaby układ hamulcowy. Jednak Policja jako przyczynę wpadnięcia w poślizg wpisze niedostosowanie prędkości do panujących warunków, a nie zły stan techniczny pojazdów.
Stacje Kontroli Pojazdów przed zmianami się bronią, bo nowe przepisy postawią przed ich właścicielami nowe wymagania, które wcale nie będzie tak łatwo spełnić. Jednak w rezultacie same badania powinny być dzięki temu bardziej dokładne, a liczba niesprawnych i zatruwających środowisko samochodów ma szansę spaść. O ile oczywiście nowe przepisy zostaną przegłosowane, bo rządowy projekt to dopiero pierwszy krok w tym kierunku. Nowe przepisy będą też zgodne z dyrektywą dotyczącą kontroli sprawności pojazdów wydaną przez UE jeszcze w 2014 roku.
Diagnosta zrobi zdjęcia i przeprowadzi pełną ścieżkę badań
Najważniejsza zmiana to dokumentacja fotograficzna. Od stycznia 2021 roku diagnosta będzie musiał zrobić aż 5 zdjęć samochodu: z przodu, z tyłu, po przekątnej z obu stron oraz zdjęcia licznika. Zdjęcia te mają być też przechowywane przez SKP przez kolejne 5 lat, aby był do nich wgląd. Tym samym ukróci to sytuacje, w których zaprzyjaźniony diagnosta podbił przegląd w dowodzie rejestracyjnym nawet bez oglądania auta. Fotografia licznika pomoże też w sytuacji gdy diagnosta pomyli się i wpisze do systemu złą wartość, która później wyjdzie podczas kontroli pojazdu przez Policję. Dobrą praktyką byłby pewnie też dostęp do podsumowania takiej kontroli wraz ze zdjęciami przy pomocy np. aplikacji mObywatel, ale tego póki co przepisy nie przewidują.
Diagnosta będzie musiał też wykonać badanie zgodnie z przyjętym zakresem czynności i przy pomocy wymaganego wyposażenia technicznego. Co to oznacza? Przede wszystkim badania będą dokładniejsze, a ich elementem obowiązkowym będzie również analiza czystości spalin. Dzisiaj pomimo możliwości technicznych, rzadko która stacja wykonuje takie badanie. Powód jest prosty, znaczna część aut by go po prostu nie przeszła, a to oznacza utratę klienta, który pojedzie następnym razem do innej stacji. Teraz powinno się to zmienić, choć trudno powiedzieć jak będzie w praktyce.
Jest też dobra wiadomość dla kierowców, w myśl nowych przepisów badanie można będzie wykonać nawet 30 dni przed jego upływem i zostanie przedłużone na kolejny rok nie od daty badania, ale od daty ważności poprzedniego badania. Tym samym wcześniejsza wizyta na stacji diagnostycznej nie będzie kosztowała utraty kilku czy nawet kilkunastu dni ważności badania. Nowe przepisy nie przewidują póki co wzrostu ceny badania, choć branża postuluje od jakiegoś czasu o ich podniesienie. Obecna cena badania technicznego ustalona została 16 lat temu, gdy 98 PLN miało całkiem inną wartość niż teraz i trudno z tym argumentem polemizować. Tym bardziej, że SKP będą miały nowe obowiązki, w tym przechowywanie dokumentacji zdjęciowej.
źródło: Autokult
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu