Finałowy odcinek The Last of Us jest już za nami. Twórcy zdradzają w jaki sposób przygotowano jedne z najważniejszych scen pierwszego sezonu. I możecie być zaskoczeni - nie zdecydowali się na użycie efektów specjalnych.
Na wstępie zaznaczę, że w tekście pojawiają się informacje i opisy scen z ostatniego odcinka pierwszego sezonu The Last of Us. Jeśli nie graliście w grę lub nie oglądaliście serialu i nie chcecie sobie zepsuć niespodzianek, nie czytajcie dalej. Choć tytuł już zdradza z czym widzowie mają do czynienia trudno jest utrzymać w tajemnicy coś, co wiadomo od 2013 r. To właśnie wtedy produkcja studia Naughty Dog pojawiła się na konsoli PlayStation 3.
10 lat później sceny znane z gry odtworzono w serialu HBO Max, którego finałowy odcinek przyciągnął przed ekrany 8,2 mln widzów (w USA) i to przy ogromnej konkurencji w postaci 95. gali wręczenia Oscarów, którą śledziło 18,7 mln osób. Pierwsze sześć odcinków to średnio 30,4 mln widzów, przy czym pierwszy z nich zbliża się do 40-milionowej widowni - i to tylko w samych Stanach Zjednoczonych. Poza granicami USA, The Last of Us jest obecnie najczęściej oglądanym serialem w historii HBO Max zarówno w Europie jak i Ameryce Łacińskiej.
Finałowy odcinek, pełen akcji i emocji, był również zaskakujący pod względem produkcji. A wszystko za sprawą jednej ze scen, na którą czekali fani. Kto grał i oglądał ten doskonale wie, o czym piszę - o spotkaniu Ellie z żyrafami w Salt Lake City. I ku zaskoczeniu wielu, owe żyrafy nie powstały w komputerze. Do kręcenia scen wykorzystano podopiecznych Zoo w kanadyjskim mieście Calgary.
Prawdziwe żyrafy i realistyczne scenografie. Finał The Last of Us od strony wizualnej
To hollywoodzka magia Alexa, który wyizolował żyrafy i umieścił je na naszym planie. To było prawdopodobnie najbardziej skomplikowane połączenie sceny VFX, scenografii i lokacji, nad jakim pracowałem.
Czytaj dalej poniżej
- mówił w wywiadzie dla Variety John Paino - scenograf pracujący przy produkcji serialowego The Last of Us. Ekipa rozważała wykorzystanie grafiki komputerowej do stworzenia żyraf, jednak to zajęłoby zbyt dużo czasu. Z pomocą przyszło kanadyjskie Zoo, w którym udało się zaaranżować plan zdjęciowy, a trenerzy i opiekunowie żyraf pomogli przy karmieniu ich przez bohaterów serialu. Twórcy podkreślają, że zrobili wszystko, by zwierzęta czuły się komfortowe. Choć całość zajęła półtora miesiąca, efekt był zaskakująco dobry - udało się połączyć elementy nagrywane na planie w taki sposób, by wyglądało przekonująco.
Co ciekawe, sceny szpitalne również nie były realizowane na zbudowanym wcześniej planie. Producentom bardzo zależało na oddani pełnego klimatu tego typu miejsca. Pomógł w tym opuszczony budynek szpitala na przedmieściach Calgary. Idealnie nadał się na postapokaliptyczną scenografię z długimi korytarzami i salami. Brakowało tylko odpowiedniego "postarzenia", wyposażenia, dekoracji i sprawienia, by lokacja była zbliżona do tego, z czym mieliśmy do czynienia w grze. I to się udało - nie dość, że sama scena na szpitalnych korytarzach jest pełna akcji, to jeszcze wiernie odtworzono to, co zaprezentowano w The Last of Us na konsolach PlayStation - nie brakowało takich detali jak starannie odwzorowane murale z oddziału pediatrycznego, gdzie Ellie była przygotowywana do operacji.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu