Doczekaliśmy się kolejnych dużych (bo małe są wprowadzane na okrągło) zmian w alogrytmach wyszukiwarki Google. Po będącej zmorą dla pozycjonerów Pandz...
Doczekaliśmy się kolejnych dużych (bo małe są wprowadzane na okrągło) zmian w alogrytmach wyszukiwarki Google. Po będącej zmorą dla pozycjonerów Pandzie nadszedł Pingwin, a wczoraj jego wersja 2.0. Wszystko w służbie eliminacji mało wartościowych witryn z wyników wyszukiwania.
Google Penguin 2.0 to kolejna duża aktualizacja algorytmu, która zapewne zatrzęsie światem pozycjonowania. Jak poinformował Matt Cutts przewodzący zespołowi Google Search Quality, ma ona wpłynąć na 2,3 proc. anglojęzycznych zapytań (ale z całą pewnością odczują go też inne wersje językowe wyszukiwarki). Wbrew pozorom, biorąc pod wzgląd ogół wszystkich zapytań kierowanych do Google, jest to bardzo duża liczba. Z punktu widzenia użytkowników prawdopodobnie zmiany będą miały pozytywny wydźwięk - dla pozycjonerów już mniej,
Pingwin dręczy ich bowiem już od ładnego roku. Google wprowadzał cztery duże aktualizacje algorytmu o tej nazwie w przeciągu ostatnich miesięcy. Największa miała miejsce 24 kwietnia 2012 roku i wpłynęła na 3,1 zapytań. Potem 26 maja i 5 października implementowano mniejsze zmiany (odpowiednio 0,1 proc. i 0,3 proc. anglojęzycznych zapytań). Najnowsza aktualizacja zadebiutowała wczoraj, przy czym Cutts poinformował, że będzie miała ona o wiele bardziej dalekosiężny wpływ niż pozostałe.
W kogo jest wymierzone działo z napisem Pingwin? W szczególności oberwać się ma stronom, które korzystają z Black Hat SEO czyli niedozwolonych przez Google praktyk pozycjonowania polegających na sztucznym podnoszeniu w oczach wyszukiwarki wartości danej witryny. Takie działania najczęściej polegają na masowym linkowaniu do stron lub korzystaniu z systemy wymiany linków. Pingwin ma je ukrócić i z powrotem ustawić w jednym szeregu serwisy internetowe wypozycjonowane w ten sposób.
Użytkownicy, którzy nie mają nic na sumieniu nie powinni się obawiać Pingwina. Teoretycznie aktualizacja ma przynieść im więcej dobrego niż złego, bo serwisy niskiej jakości zajmujące wyższe pozycje ustąpią miejsca tym znajdujących się w Google dalej, ale oferujących znacznie bardziej wartościowe treści. Czy tak będzie też w rzeczywistości? Pozostaje obserwować wskaźniki w Google Analytics i narzędziach dla Webmasterów oraz trzymać kciuki.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu