Doxxing staje się poważnym zagrożeniem. Facebook zmienia zasady aby zwiększyć prywatność użytkowników
Upublicznianie adresu zamieszkania to skrajna nieodpowiedzialność. Nawet Facebook to przyznał
Zauważyliście, że jako globalna społeczność traktujemy media społecznościowe z coraz bardziej ograniczonym zaufaniem? Obserwując ten rynek od kilku lat, odnoszę wrażenie, że mit nieograniczonej internetowej krainy szczęścia i dobrobytu posypał się w ostatnim czasie niczym domek z kart. Jeszcze do niedawna, kiedy Facebook był niekwestionowanym królem social mediów, udostępnianie statusów i postów z dokładną lokalizacją było wręcz zjawiskiem pożądanym. Sam Facebook mocno zachęcał niegdyś do udostępniania lokalizacji dla „naszego dobra”. Po latach okazało się jednak, że dzielenie się prywatnymi danymi nie jest jednak bezpieczne a użytkownicy platform społecznościowych popadli w manię prywatności. W obliczu wielu sieciowych zagrożeń zamarzło facebookowe piekło. Meta wyłączyła bowiem możliwość publicznego udostępniania adresu zamieszkania użytkowników. To powinno u nas wszystkich zapalić czerwoną lampkę.
Meta zmienia zasady w obawie przed doxxingiem
Meta zgodziła się na prośbę Rady Nadzorczej (grupy zewnętrznych członków udzielających wskazówek na temat moderacji treści), dotyczącą usunięcia możliwości udostępniania adresu zamieszkania innego użytkownika. Podjęcie tych działań zajęło firmie aż rok, a podyktowane zostało coraz częstszymi przypadkami doxxingu. Czym jest doxxing? Już spieszę z wyjaśnieniem.
Doxxing jest w zasadzie wszystkim tym, co kiedyś robiliśmy bez namysłu, a przed czym dziś tak bardzo się wzbraniamy. Mowa o udostępnianiu danych, zwłaszcza tych wrażliwy, która mogą prowadzić do bezpośredniej lokalizacji. Od 2018 roku – kiedy w życie weszła ustawa RODO – polscy internauci zaczęli zwracać większą uwagę na bezpieczeństwo w sieci. Prywatność stała się nagle priorytetem a użytkownicy mediów społecznościowych – zwłaszcza w obliczu licznych wycieków danych – zaczęli w końcu ostrożniej poruszać się po platformach.
Z doxxingiem mamy do czynienia w momencie, gdy prywatne dane zostają upublicznione bez wiedzy ich posiadacza. Internet to potężna baza informacji, często podanych na tacy. Osoby zajmujące się doxxingiem przeszukują przeróżne źródła, aby uzyskać jak najwięcej informacji o ofierze i udostępnić je w celu zastraszenia, poniżenia czy szantażu. W sporej części przypadków internauci sami wystawiają się na ostrzał. Publikujemy swoje miejsca pracy, adresy uczelni, ulubionych barów, a w skrajnie nieodpowiedzialnych przypadkach (jest takich wiele) adresy zamieszkania. I choć tak jak wspomniałem, trend ten powoli staje się reliktem przeszłości, to wydobycie wrażliwych danych dla średnio rozgarniętego użytkownika internetu jest w większości przypadków bułką z masłem.
Według badań przeprowadzonych przez SafeHome zjawiska doxxingu doświadczyło ponad 43 miliony amerykanów. Problem jest zatem poważny. Z uwagi na to, Facebook nie tylko wyłączył możliwość udostępniania adresów innych użytkowników, ale także podejmie działania w stosunku postów zawierających zewnętrzne zdjęcia prywatnych posiadłości, z wyłączeniem domów lub mieszkań przeznaczonych na sprzedaż oraz publicznych rezydencji państwowych urzędników. Rada Nadzorcza zasugerowała także utworzenie specjalnego kanału, przeznaczonego dla ofiar doxxingu. Meta odmówiła jednak wdrożenia tego rozwiązania, tłumacząc, że Facebook współpracuje z wieloma organizacjami, do których ofiary mogą zgłosić się w celu uzyskania pomocy.
Sprawcami większości przypadków doxxingu są osoby z najbliższego otoczenia
Dla Mety każdy przejaw zwiększania prywatności użytkowników to mniej pieniędzy w kieszeni. Firma przez lata budowała atmosferę bezpiecznej, internetowej społeczności wyciągając niezliczone ilości danych, które trafiały do reklamodawców. Jednak nawet tak ogromne podmioty zdają sobie sprawę z tego, że Internet nigdy nie był bezpiecznym miejscem. Zwłaszcza dziś, w zalewie fake newsów, scamów, botów i wszelkiej maści innych sieciowych zagrożeń warto przeredagować swoje social media i usunąć z nich wszelkie dane, które mogą zostać wykorzystane w niepożądany sposób. Tym bardziej że zjawiska takie jak doxxing nie dotyczą jedynie celebrytów i innych znanych osobistości. Z badań wynika, że aż 86% przypadków doxxingu ma podłoże stricte osobiste, a jego autorami są członkowie rodziny i bliskie grono znajomych, które nękają ofiarę z personalnych pobudek.
Dbanie o prywatność w sieci jest niezwykle ważne zwłaszcza dziś, gdy społeczeństwo ulega coraz większej polaryzacji, a na dialog nie ma już miejsca. Przez ostatnie dwa lata rzucaliśmy się sobie do gardeł z powodu pandemii, dziś głównym tematem sporów stała się Ukraina. Nigdy nie wiesz, kto znajduje się po drugiej stronie ekranu. Lepiej więc dmuchać na zimne i nie dostarczać informacji tym, którzy nie radzą sobie z nienawiścią.
Stock image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu