Felietony

Mam problem z maszynami: pewnie mi nie powiedzą, że karkówka jest bardzo świeża, a truskawki lepiej sobie odpuścić

Maciej Sikorski
Mam problem z maszynami: pewnie mi nie powiedzą, że karkówka jest bardzo świeża, a truskawki lepiej sobie odpuścić
Reklama

Robot przywiezie zakupy, ostrzyże, naprawi buty, zajmie się naszym autem, które... samo do niego przyjedzie. Scenariusz filmu SF? Może. Ale wierzę, że czeka nas taka przyszłość. Pewnie nie za 10 czy 15 lat, lecz już za ćwierć wieku takie rzeczy mogą być codziennością. Maszyna będzie oznaczać niższe koszty, a te skuszą zarówno usługodawcę, jak i klienta. Czy to jedyna droga? Jesteśmy skazani na taką rzeczywistość i przyjmiemy ją bez mrugnięcia okiem?

Postęp to zjawisko, z którym nie należy walczyć. Ta myśl była ostatnio powtarzana przy okazji protestu taksówkarzy wymierzonego w Ubera. Furorę w Sieci robił mem z pracownikiem Poczty Polskiej, który rzekomo walczy z Gmailem. Dlatego nie opieram się zbytnio, gdy wprowadzane są nowe rozwiązania, kiedy mam okazję załatwić coś szybciej, łatwiej, taniej. Podejrzewam, że większość z Was ma podobnie, nie będziecie rozdzierać szat z powodu marginalizacji jakiegoś zawodu, wyrugowania z niego ludzi i zastąpienia ich maszynami. Ot, takie są koszty rozwoju. W tym wszystkim pojawia się jednak wątek... lokalnych społeczności. Takie powiązania trudniej odesłać do lamusa, postęp ma tu pod górę.

Reklama


Już tłumaczę o co chodzi. Czy zwracacie uwagę na obsługę w wielkich sklepach, czy ci ludzie Was rozpoznają, stoicie dłużej w sobotni poranek i żartujecie? Wątpię. To pewnie sporadyczne przypadki. Efekt jest taki, że z tymi miejscami nie czujecie się związani, możecie je zastąpić zakupami w Sieci. Ja mogę i czasem to robię. Owe supermarkety i tak są już dla mnie odczłowieczone. Nie będę miał większego problemu, jeśli zamówienie przyjmie maszyna, kolejna spakuje towar, a robot numer trzy dostarczy je pod drzwi. Testy w tym kierunku prowadzi startup Starship Technologies w Wielkiej Brytanii, od kilku lat mówi o tym także Amazon. Wierzę, że ludzie to przyjmą, jeśli w pakiecie z maszynami przyjdzie niższa cena.

Teraz drugi przykład: zakupy na lokalnym targu, w mięsnym i piekarni na ulicy obok. Mam kilka takich punktów, które odwiedzam co kilka dni, trasa jest w miarę stała. Przez to poznałem sprzedawców. Witają uśmiechem, w piekarni proszą, by poczekać 3 minuty, bo właśnie przyjechała dostawa i pieczywo będzie jeszcze gorące, w mięsnym radzą wziąć karkówkę, ale nad kurczakiem już kręcą nosem. Pan w warzywniaku coś policzy taniej, coś dorzuci w gratisie, truskawki i szparagi odradzi, lecz nie pozwoli odejść, jeśli nie spróbuje się pomidorów (i nie kupi przynajmniej kilograma). Tu powstają więzy. Tu chce się wracać. I teraz pytanie: czy z takich rzeczy będziemy w stanie zrezygnować na rzecz maszyn, bo będzie szybciej, taniej i może wygodniej?


Polacy ponoć wciąż niechętnie podchodzą do zakupów spożywczych w Sieci i zastanawiam się z czego to wynika? Nie wierzą w jakość kupowanych produktów, boją się krótkiego terminu ważności albo tego, że marchewka będzie krzywa? Cóż, do tej pory byłem niezadowolony z jednego produktu spożywczego zakupionego w Internecie i dostarczonego do drzwi. Reszta bez zarzutów. Mimo to Polacy podchodzą do tego sceptycznie. Czyżby działał mechanizm opisany powyżej? Książkę czy płytę zamówię w Sieci, bo i tak nie znam ludzi w Empiku albo Matrasie, ale po kurczaka pójdę już do pana Janka, bo go dobrze znam i wiem, że nie wciśnie byle czego? I najzwyczajniej w świecie chcę pogadać z tym panem Jankiem, omówić pogodę, sytuacje polityczną, pożartować? Jeśli tak, to upatrywałbym tu sporego problemu dla firm niosących nowe rozwiązania.

Sprawa nie dotyczy jedynie branży spożywczej, w ten sposób można podejść do usług: fajnie jest pogadać u kosmetyczki czy fryzjera, dwa słowa można zamienić z krawcową albo szewcem. Wszystko przy założeniu, że prędzej czy później maszyny będą w stanie zastąpić tych ludzi, wykonają ich pracę z taką samą precyzją. Chociaż robot wymieni fleki w mgnieniu oka i za grosze, jestem skłonny przyjąć, że kolejka będzie się ustawiać do pana Tadzia, szewca ze sporym doświadczeniem. Dlaczego? Bo to pan Tadzio. Jak będzie w rzeczywistości? Oto jest pytanie...

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama