Felietony

Po co kupować nowe smartfony na premierę, skoro nie będą działać poprawnie?

Krzysztof Rojek
Po co kupować nowe smartfony na premierę, skoro nie będą działać poprawnie?
Reklama

Kiedyś premiera była momentem, gdy sprzęt musiał być całkowicie gotowy. Dziś jest momentem, gdy zaczyna się go naprawiać.

Jeżeli chodzi o elektronikę użytkową, szczególnie smartfony, od zawsze możemy obserwować trend, w którym cykl życia produktu dyktowany jest przez ciągły rozwój technologii i postęp, jaki ma miejsce w branży. Kiedy dany smartfon (szczególnie flagowiec) wychodzi, jest najlepszy, najnowszy i ma wszystko to, co producent może zaoferować. Jednak nawet, jeżeli dany telefon będzie w sprzedaży przez zaledwie kilka miesięcy i w międzyczasie wyjdzie nowe urządzenie, w działaniach marketingowych zawsze promuje się to, co najnowsze i, teoretycznie, najlepsze. Dlatego właśnie najwięcej smartfonów sprzedaje się na premierę, gdzie kupują je ludzie zachęceni posiadaniem najnowocześniejszej obecnie dostępnej technologii. Jednocześnie jednak coraz częściej widzimy sytuacje, gdzie duże tempo produkcji i szeroka gama modelowa sprawiają, że smartfony na premierę zwyczajnie... nie są gotowe.

Reklama

Smartfony jak gry - łata się już po premierze

Nie wiem jak dla was, ale dla mnie jedną z największych patologii branży gier jest fakt, że gry kupione w dniu premiery są bardzo często zabugowane, a także niepełne, jeżeli chodzi o funkcje, które następnie dodawane są w łatkach day-0 i przez nawet kilka tygodni po premierze. Oczywiście - możliwość naprawienia błędów w ten sposób jest świetna, ale nie, jeżeli dodawane są funkcje, które powinny być w grze od samego początku. Niestety, w ostatnim czasie zauważyłem, że bardzo podobne sytuacje zaczynają mieć miejsce w przypadku smartfonów. Szczególnie głośno było chociażby o przypadku Samsunga i głośnego patcha, który poprawiał masę rzeczy w przypadku kamer w smartfonach z serii Galaxy S23. Oczywiście, było tam kilka elementów poprawiających błędy, ale większa część to poprawki działania mechanizmów, które powinny działać poprawnie od samego początku - stabilizacja, wyostrzanie czy autofocus.

Podobne przypadki dzieją się także w innych markach, gdzie czasem elementem poprawianym jest coś tak ważnego jak wydajność termiczna czy ogólna stabilność systemu. I oczywiście, w perspektywie używania telefonu przez lata nie ma to zapewne większego znaczenia, ale budzi moje pytanie:

Po co kupować smartfony na premierę?

Ostatnio sprawdziłem, ile kosztują używane smartfony na miesiąc i dwa miesiące po premierze. Na zachodzie ceny te spadają o prawie połowę, u nas - 33 proc. Jeżeli więc poczekać dosłownie chwilę i poszukać, można dostać dokładnie to samo doświadczenie nie tylko taniej, ale i - bez tego, przez co muszą przechodzić kupujący premierowo, czyli potencjalne błędy i gorsze działanie spowodowane niedogotowanym oprogramowaniem.

I absolutnie nie twierdzę, że wszystkie urządzenia mają problemy, czy nawet, że większość. Ale jeżeli coś takiego zdarza się największym markom (ba, ile mówi się o problemach nowych iPhone'ów z nowym iOS), rodzi to pytanie, czy w takim wypadku nie warto poczekać chwilę by upewnić się, że z urządzeniem nie ma poważnych problemów. W końcu oprogramowanie to jedno, ale ile ostatnio mieliśmy przypadków, że kilka dni po premierze okazywało się, że smartfony mają chociażby wadliwe ekrany, a to nie jest raczej coś, co da się naprawić łatką oprogramowania.

I tak, w tym wypadku tracimy chociażby "premierowe gratisy" jak cashback czy jakiś drobny sprzęt elektroniczny pokroju słuchawek, często dorzucany dla tych, którzy kupią urządzenie przed premierą. Mimo wszystko - uważam, że w takim wypadku lepiej jest poczekać i oszczędzić sobie potencjalnych problemów później.

 

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama