To wtopa której po graczu takim jak Sony nikt się nie spodziewał. Ich ostatnia wielka premiera jest wielką porażką.
Są tytuły, które nigdy nie powinny były powstać. Albo powstawać tak długo. Albo przynajmniej... stawiać na model biznesowy, na który postawiły. Dość boleśnie przekonało się o tym PlayStation Studios po premierze "Concord". Grze, która była martwa właściwie już w dniu swojej premiery. I to mimo tego, iż była produkcją dość niezwykłą. Dlaczego? Ano dlatego ,że trafiła równolegle na dwie popularne platformy: PlayStation 5 oraz PC.
"Concord" wielką klapą. Mamy udawać zaskoczonych?
"Concord" to przedstawiciel uwielbianego (zwłaszcza przed kilkoma laty) gatunku hero shooter. Swego czasu świat zakochał się w Overwatchu i wszyscy chcieli mieć swoją grę w takim klimacie. No i cóż mogę powiedzieć - wielu miało. Były przecież niezwykle popularne Paladins, Team Fortress 2, Apex Legends, Tom Clancy's Rainbow Six Siege, Valorant czy nawet... kilka odsłon shootera ze skórką Plants vs. Zombies.
Ekipy za nie odpowiedzialne uwinęły się jednak z pracą znacznie szybciej, niż udało się to Firewalk Studios. Ale tam nie zagrało wiele elementów, czego efektem jest... no właśnie. Brak jakiegokolwiek zainteresowania i premiera, którą można określić mianem wielkiej klapy.
Tylko kilka tysięcy sprzedanych kopii. PlayStation nie ma powodów do zadowolenia
Jak wynika z szacunkowych danych podanych przez analityków — debiutujący na PlayStation 5 oraz PC hero shooter niespecjalnie cieszy się uwagą i zainteresowaniem graczy. Według Simona Carlessa wersja PCtowa miała się sprzedać raptem w 10 tys. kopii. Na PS5 jest lepiej, ale też nie jakoś szałowo - mowa powiem o 15 tys. kopii. Dane aktywności na Steamie od początku były mało zachwycające — w peaku było tam raptem kilkaset graczy. Przypominam jednak, że mowa o grze multiplayer, gdzie na starcie powinno rozegrać się szaleństwo - a później zainteresowanie powoli normować.
Tutaj jednak od wejścia nie ma ani zainteresowania ze strony graczy, ani ze strony recenzentów, którzy może i nie zgnietli tej produkcji - ale też przyznawali wprost. Nie ma specjalnie czym się zachwycać. Nie w 2024, no i nie wówczas, gdy grę sprzedają nam za 40 dolarów w dobie, gdzie znacznie lepsze produkcje serwowane są w modelu free-to-play.
"Concord" będzie nauką dla Sony? Czy projekt uda się jeszcze uratować?
Hero shootery bez wątpienia czas swojej największej popularności mają już za sobą. Wciąż jednak każdego dnia do reprezentantów gatunku logują się miłośnicy gier na całym świecie. Mowa jednak o zaufanych tytułach, z którymi są już od jakiegoś czasu.
"Concord" to gra, która z założenia ma być wspierana i rozwijana przez jakiś czas. Jej fatalne początki bez wątpienia okażą się sporą przeszkodą przed rozwinięciem skrzydeł. Wszystko jednak zależy od tego, jak PlayStation pociągnie sprawę dalej. Jak będzie rozwijać, czy zdecyduje się na udostępnienie gry w formie free-to-play i zresetowanie wszystkiego, co się tam wydarzyło. Skoro po wielkich bojach i bólach udało się z "Final Fantasy XIV", to i tutaj może się udać. Wszystko jednak zależy od podejścia.
Na pocieszenie: już za kilka dni premiera Astro Bota. Co prawda tylko dla pojedynczego gracza i wyłącznie na PS5, ale ten - dla odmiany - zapowiada się ekstra!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu