Recenzje gier

Pikmin 4 to coś więcej niż kolorowe "stworki". Recenzja gry na Nintendo Switch

Piotr Kurek
Pikmin 4 to coś więcej niż kolorowe "stworki". Recenzja gry na Nintendo Switch
Reklama

Pikmin to seria, która towarzyszy graczom od ponad 20 lat jednak wciąż nie cieszy się wielką popularnością. Czy czwarta odsłona to zmieni? Pikmin 4 to gra magiczna i wciągająca - już od pierwszych minut spędzonych przed konsolą.

Seria Pikmin może nie cieszy się taką popularnością jak inne flagowe tytuły Nintendo, ale jest to wciąż zestaw gier, obok których nie powinno przechodzić się obojętnie. Tym bardziej jeśli na Nintendo Switch szukamy gier z elementami strategii, które pozwolą sprawdzić nasze zdolności planowania i wydawania poleceń podległym jednostkom. Kilka tygodni temu recenzowaliśmy Pikmin 1+2 na Switcha - dwie odświeżone gry, które pamiętają czasy konsol Nintendo GameCube. Dwa lata temu na Antyweb pojawiła się recenzja Pikmin 3 Deluxe - gry, która pierwotnie pojawiła się na Nintendo WiiU i została ponownie wydana na Nintendo Switch. Terez przyszła pora na najnowszą odsłonę serii, która nieco odchodzi od konwencji poprzedników, ale tylko w jednym (kluczowym) aspekcie.

Reklama

Każdy, kto miał styczność z serią Pikmin, ten doskonale wie, że głównym bohaterem był Olimar - dzielny podróżnik międzygwiezdny, który w skutek nieszczęśliwych zbiegów okoliczności trafia do obcego świata. Statek, którym podróżował, rozbił się na trzydzieści części, których odnalezienie jest na szczycie listy priorytetów, gdyż system podtrzymywania życia, zapewnia Olimarowi jedynie miesiąc na ucieczkę. Szczęśliwie, niezbadana planeta PNF-404 nie jest zamieszkana wyłącznie przez drapieżników, ale i istoty, które chętnie pomogą przetrwać - to właśnie tytułowe Pikminy. I to właśnie Olimar towarzyszył graczom w trzech częściach serii. W Pikmin 4 to się zmienia.

Pikminy na ratunek. Kto pomoże Olimarowi?

Choć Olimar wciąż jest kluczową postacią serii, w czwartej odsłonie gracz wciela się w zupełnie kogoś innego - młodego kadeta i niedoświadczonego astronauty, przed którym postawiono trudne zadanie -  uratować Olimara z powierzchni tajemniczej planety. A żeby jeszcze było ciekawiej, przy okazji musi uratować członków ekipy ratunkowej, którzy wyruszyli na pomoc, jednak ich statek kosmiczny również się rozbił, a po załodze ślad zaginął. To skrót fabuły, jaką prezentuje graczowi Pikmin 4. To także doskonały pomysł na "reboot" serii, i dostosowanie jej do nowego gracza, który nigdy nie miał styczności z Pikminami.

Bo tak jak nasz młody podróżnik, którego tworzymy od podstaw, nie wie nic o tajemniczej planecie PNF-404 i żyjących na niech stworkach (i potworach), tak gracz uczy się wszystkiego na nowo. Dla weteranów może okazać się to męczące, dla nowych graczy to świetny sposób na zapoznanie się z mechanikami. A te są mocno zbliżone do tego, z czym mieliśmy do czynienia w poprzednich osłonach. Podległe nam Pikminy pomagają w eksploracji zróżnicowanego świata i zbieraniu elementów statku i innych cennych przedmiotów, które niezbędne są do zakończenia najważniejsze misji - odnalezienia i uratowania kapitana Olimara.

Największą nowością w Pikmin 4, oprócz nowych rodzajów Pikminów, jest obecność nowego towarzysza - kosmicznego "psa" ratowniczego, który zaprzyjaźnia się z głównym bohaterem i wspiera go w eksploracji planety. Oatchi, podobnie jak Pikminy, może transportować znalezione na planszy przedmioty - w początkowych poziomach ma "siłę" trzech Pikminów. Z czasem zyskuje nowe możliwości. Tę i każdą inną umiejętność można ulepszyć i nauczyć go nowych. Gdy Oatchi urośnie po kilku dniach spędzonych na eksploracji PNF-404 można na nim jeździć i wskakiwać na niedostępne wcześniej platformy. Kosmiczny pies potrafi pływać w wodzie, atakować wrogów, a na niektórych planszach można nim sterować - nie tylko wydawać polecenia.

Pikmin 4. Nowe mechaniki, stare rozwiązania

Głównie "lochach" gdyż do o 4. części powracają też znane z drugiej odsłony "jaskinie". A w nich na gracza czekają dodatkowe wyzwania, trudniejsze łamigłówki do rozwiązania i jeszcze więcej potworów do pokonania. Warto jednak zajrzeć w każdy zakamarek - nie tylko ze względu na skarby i sekrety do odkrycia, ale przede wszystkim na kolejnych członków załogi rozbitego statku ratunkowego, których możemy odszukać na najniższych poziomach jaskiń. Jednak same jaskinie to nie wszystko.

Gra posiada mechanikę cyklu dnia i nocy, I choć początkowo noc okazuje się śmiertelnym zagrożeniem dla bohatera i Pikminów, tak z czasem gracz zmuszony będzie do nocnych eksploracji PNF-404. Tu z pomocą przychodzi jeden z dwóch nowych rodzajów Pikminów - Glow Pikmin. Te są aktywne tylko po zachodzie słońca i są jedyną deską ratunki i ochroną przed atakującymi gracza stworami - a te, jak wiadomo, w nocy stają się jeszcze bardziej niebezpieczne.

Nowości jest kilka - od tworzenia własnego bohatera, przez kosmicznego psa ratowniczego, misje w nocy i nowe rodzaje Pikminów. O ile ze świecących stworzonek można skorzystać tylko w nocy, tak lodowe Pikmin zdadzą egzamin za dnia, gdy potrzebujemy np. zamrozić przeciwnika lub przeprawić się na drugą stronę jeziora lub rzeki. Wystarczy wrzucić odpowiednią liczbę Pikminów, by zamroziły wodę a nasz bohater może swobodnie chodzić po tafli lodu i odnajdywać ukryte skarby, które transportowane są do statku. A ten znajduje się w specjalnym hubie do którego wracamy przed zachodem słońca lub po wykonaniu wszystkich zadań.

Reklama

Hub będzie się zapełniał odnalezionymi członkami załogi ekipy ratunkowej, od której dowiadujemy się ciekawostek na temat świata. Ci nowi bohaterowie odblokowują także nowe możliwości - od tworzenia przedmiotów, które pomogą na kolejnych misjach, poprzez treningi kosmicznego psa, na dodatkowych misjach kończąc. W hubie mamy też dostęp do skarbca, w którym z bliska przyjrzymy się zdobytym skarbom i wybierzemy kolejne misje. Im dłużej gramy, tym więcej misji i obszarów do odkrycia.

Pikmin 4. Dla dwóch graczy, ale z ograniczeniami

Pikmin 4 to przede wszystkim gra dla jednego gracza, ale twórcy pomyśleli o kilku elementach, w których można zagrać w dwie osoby. Mamy tu pewien typ kooperacji, gdzie drugi gracz może dołączyć jako asystent rzucający w przeciwników kamieniami lub pospieszać Pikminy - biednie, ale zawsze coś. Nieco inaczej wygląda w przypadki Dandori Battle - kolejnej nowości, w której dwóch graczy mierzy się na podzielonym ekranie i w określonym czasie muszą zebrać największą liczbę punktów poprzez odszukiwanie i transportowanie przedmiotów. Brzmi dość biednie, ale Dandori Battle są także ważnym elementem fabuły. To mechanika, która mi się najmniej podobała i chciałbym by była opcjonalna. W czasie eksploracji planety PNF-404 gracz będzie też musiał przejść specjalne wyzwania - tzw. Dandori Challenge, które pod presją czasu wymagają zebrania określonej z góry liczby punktów. Jeśli się uda, otrzymamy dodatkowe surowce i materiały.

Reklama

Pikmin 4. Czarujący świat PNF-404

Od strony wizualnej Pikmin 4 prezentuje się nagannie i można z pewnym przekonaniem powiedzieć, że to jedna z najlepiej wyglądających gier na Nintendo Switch i pod względem technicznym jest naprawdę dobrze. Nie ma mowy o spadkach klatek animacji i problemów z wydajnością. Wszystko jest dopracowane i widać, że ekipa odpowiedzialna za powstanie gry postarała się wywiązać z tego zadania na 5 z plusem. Oczywiście można się przyczepić, że w niektórych moment gra jest brzydka lub odstaje od tego, z czym mieliśmy do czynienia wcześniej, ale to już doszukiwanie się problemów w najmniejszych szczegółach.

Pikmin 4 może i nie jest grą na długie godziny (fabuła zajmie ok. 15 godzin) tak oferuje graczowi możliwość eksploracji każdej lokacji wzdłuż i wszerz zdobywając wszystkie przedmioty i odkrywając każdy z sekretów na 100% - to coś dla fanów kolekcjonowania wszystkich skarbów i wyciskania z gier ostatnich soków. Sterowanie też może pozostawiać wiele do życzenia. O ile nawigacja po planszy nie sprawia większego problemu, tak manewrowanie i wydawanie poleceń Pikminom może być z początku problematyczne - w grze używamy wszystkich przycisków na kontrolerach i każdy czemuś służy.

Na szczęście gra uczy każdej mechaniki krok po kroku, ale niestety tylko po angielsku. Nintendo już dawno pokazało, że nie traktuje Polski poważnie i wciąż ich tytuły 1st party nie posiadają lokalizacji - nawet kinowej. Tak też jest w Przypadku Pikmin 4. Choć gra kierowana jest zarówno do młodych, jak i starszych graczy, ci którzy mają problem z angielskim mogą mieć problem z zapoznaniem się ze wszystkimi niuansami - bo jakby nie patrzeć. Po Pikmin 4 powinni sięgnąć wszyscy szukający odskoczni od oklepanych standardów. To znacznie więcej niż "gra dla dzieci".

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama