Pierwsi szczęsciarze mieli już okazję przetestować Dual Sense Edge - nowy kontroler do PlayStation 5. I choć chwalą jego konstrukcję - to jest pewne "ale" które nie daje spokoju. Czas pracy na jednym ładowaniu.
Pierwsze opinie o najdroższym padzie PlayStation. Największy mankament pozostał
Kontrolery PlayStation mają swoje wierne grono fanów od... od kiedy właściwie pamiętam. Sam mam ogrom nostalgii do klasyki — i nie bez powodu mam w pudełku jeden z pierwszych kontrolerów Sony do szaraka. Nie bez powodu mam wciąż PlayStation 2 z zestawem oryginalnych, czarnych, Dual Shocków. I wszystkie z kolejnych generacji konsol. Ale jeżeli miałbym obecnie wskazywać mojego ulubieńca - byłby to Dual Shock 3. generacji. Tak - na tle "czwórki" i Dual Sense'a jest znacznie gorszy pod względem ergonomii. Trzyma się gorzej, nie ma bajeranckich wibracji ani światełek. Ale dzięki temu nie trzeba co rusz rozglądać się za ładowarką. Niestety, wygląda na to że najdroższy pad w historii firmy - Dual Sense Edge - wciąż będzie straszył baterią rozładowującą się w mgnieniu oka. Co więcej - akumulator tam będzie gorszy niż w "zwykłym" Dual Sense.
Dual Sense Edge - solidny kontroler z jeszcze gorszą baterią
Jeżeli mam być szczery - zachwytów nad Dual Sensem nie rozumiem od początku. Adaptacyjne spusty to rzecz którą dezaktywuję w każdej grze, podobnie jak wibracje. Haptyczne czy nie - nie lubię. A to właśnie za nie gracze najbardziej pokochali kontroler Sony w nowej generacji konsol. Ja bardzo lubię nomenklaturę PlayStation (sekwencje QTE w ich ekosystemie są dla mnie najłatwiejsze ;), ale sam kształt i ergonomia w ostatnim padzie też są jak najbardziej na plus. Dual Sense Edge nie wynajduje koła na nowo - i na pierwszy rzut oka wygląda... tak samo. No, prawie - bo panel dotykowy tym razem jest czarny i pokryty wzorem z symbolami marki. Całość zaś lepiej leży w dłoni dzięki dodatkowemu pokryciu gumowwą warstwą. Największą "rewolucją" w tym padzie pozostają jednak dwa programowalne klawisze funkcyjne w dolnej części pada, do których możemy podpiąć "łopatki". I fajnie że są — bo wszyscy miłośnicy co bardziej "profesjonalnych" padów od lat korzystają z analogicznych rozwiązań. Szkoda jednak, że tylko dwa - nie cztery, jak ma to miejsce w "bezpośrednim" konkurencie od Microsoftu — kontrolerze Xbox Elite Series 2. Podobnie jak na Xboksie - tutaj też można przemapować przyciski albo kombinacje przycisków. Niezależnie od "obozu" jednak - pad kierowany ku najbardziej zaangażowanym graczom sprzedawany jest w zestawie z etui ochronnym i pakietem akcesoriów (wymienne nakładki na analogi, wyższej jakości kabel USB-C oraz specjalne akcesorium które ma zapobiegać wypinaniu pada).
Najbardziej niepokojącą wieścią jednak jest wypowiedź przedstawiciela Sony, który w rozmowie z redakcją The Verge przyznał, ze nowy pad podziała krócej niż Dual Sense:
Czas pracy kontrolera bezprzewodowego DualSense Edge jest krótszy niż w przypadku oryginalnego kontrolera DualSense, ponieważ uwzględniliśmy wiele innych funkcji w tej samej obudowie i ergonomicznej konstrukcji, co w przypadku oryginalnego kontrolera DualSense. Chcieliśmy osiągnąć równowagę pomiędzy czasem pracy w sieci bezprzewodowej a dostarczaniem solidnych, wydajnych funkcji. Dodatkowo, dłuższy kabel USB w oplocie jest również świetny dla konkurencyjnych graczy, którzy wolą grać z przewodowym połączeniem, aby uniknąć zakłóceń bezprzewodowych - ta opcja pozwala zachować żywotność baterii.
Jako że podstawowy Dual Sense nie urzeka, a Dual Sense Edge będzie działał jeszcze krócej... no cóż, rozumiem, że wielu może być rozczarowanych. Tym bardziej, że nie będzie on należał do tanich (cena rekomendowana to 1199 zł). Długi kabel z oplotem w zestawie jest fajnym bonusem, ale myślę że lwia część z nas wciąż postawi na wygodniejszą opcję grania bez kabla. Premiera pada już 26 stycznia - wtedy też gracze będą mogli przekonać się na własnej skórze jak działa i... jak długo działa nowy kontroler.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu