Tydzień temu Kamil pisał o platformie Tizen 2.0, która staje się coraz ciekawszym tematem i wywołuje w branży wielowymiarową dyskusję. Nie trzeba było...
Tydzień temu Kamil pisał o platformie Tizen 2.0, która staje się coraz ciekawszym tematem i wywołuje w branży wielowymiarową dyskusję. Nie trzeba było długo czekać, by pojawiły się kolejne doniesienia dotyczące tego systemu, a właściwie wpływu, jaki wywiera on na strategię Samsunga i rynek mobilny. Jednym z efektów zmian jest praktyczne uśmiercenie OS bada. Na dobrą sprawę była to zwykła formalność.
Tizen nie jest nowym projektem, a jego korzeni można się doszukiwać na podwórku Nokii. Koreańczycy rozwijają ten OS m.in. z Intelem i najwyraźniej ostatnio postanowili trochę podgrzać atmosferę wokół całego przedsięwzięcia – pojawiają się kolejne informacje związane z systemem, co wcześniej należało raczej do rzadkości. Wiele osób powie zapewne, że to zwykłe pompowanie balonu i robienie szumu wokół produktu, który nie ma perspektyw i szans na rozwój. Sprawa nie jest wcale tak oczywista i Samsung może nas jeszcze zaskoczyć, ale to już inny wątek. Wróćmy do motywu przewodniego, czyli wygaszania bady.
Jeden z top menedżerów Samsunga - Hong Won-pyo, który przewodzi Samsung Media Solutions Center dał ponoć jasno do zrozumienia, że bada nie ma przed sobą przyszłości i firma uśmierca ten projekt. W gruncie rzeczy nie mamy do czynienia z żadną nowością – platforma od dawna nie jest rozwijana, nie pojawiają się nowe urządzenia z tym systemem i świat o nim praktycznie zapomniał. Od kilku kwartałów wspomina się o tym, że Samsung połączy badę z Tizenem i przeniesie do tego drugiego OS najwartościowsze części bady (Tizen przejmie aplikacje stworzone dla bady). Niektórzy zastanawiali się, czy sprzęt z badą będzie można zaktualizować do Tizena – niestety, właściciele tych urządzeń zostaną na lodzie.
Część komentatorów określa te działania mianem mariażu, inni wspominają o wchłonięciu, ale to już tylko kwestia nazewnictwa. Fakty są takie, że bada jest eliminowana z rynku i to oficjalnie. Pojawia się jednak pytanie, czy jej następca ma przed sobą lepsze perspektywy? Plotka głosi, że smartfony (a może i tablety) z tym OS pojawią się na rynku w tym roku i nie będzie to jedynie zabawa i eksperyment koreańskiego producenta. Mamy do czynienia z czymś, co można określić mianem planu B. Na dzień dzisiejszy jest Android, który wprowadził azjatycką korporację na szerokie wody, ale nigdzie nie jest zapisane, że współpraca (udana) z Google będzie trwała do końca świata i jeden dzień dłużej.
System Tizen może być rozpatrywany w charakterze straszaka albo koła ratunkowego, z którego nikt nigdy nie skorzysta, ale lepiej mieć w odwodzie taki bonus, niż nagle stanąć pod ścianą, gdy sytuacja na rynku stanie się nieciekawa. Zwłaszcza, że Tizen zapowiada się dość ciekawie i przy bardzo poważnym wparciu Samsunga mógłby odnieść większy sukces niż np. platforma Windows Phone. Ostatnimi czasy na rynku przybywa nowych systemów lub zapowiedzi ich uruchomienia, ale zazwyczaj za tymi projektami nie stoi olbrzymia korporacja uzbrojona w potężne zaplecze produktowe i finansowe. Pisząc krótko: Tizena lepiej nie przekreślać już na wstępie.
Źródła grafik: wkinach.pl, engadget.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu