Jak słuchawki Philips Fidelio L3 z bardzo dobrym systemem hybrydowej aktywnej redukcji szumów sprawdzają się w podróży samolotem? Sprawdzam.
Philips Fidelio L3 na wakacjach. Świetne słuchawki z ANC, ale nie dla wszystkich
Przez ostatnie kilkanaście dni miałem okazję testować słuchawki Fidelio L3, które zabrałem ze sobą na urlop. Szukałem czegoś, co umili mi kilkanaście godzin lotów samolotami, więc zależało mi na bardzo dobrym ANC. Z pomocą przyszła firma Philips, która pożyczyła mi swój flagowy sprzęt na wyjazd. W dość prostym kartonowym pudełku znajdziemy dość pokaźnych rozmiarów futerał ze sztucznej skóry, który szybko się brudzi od palców. To w nim znajdziemy Fidelio L3 zapakowane dodatkowo w materiałowy worek. Jak można się domyślić, słuchawki się nie składają - co dla wielu może okazać się wielkim rozczarowaniem.
W ostatnim czasie producenci tego typu sprzętu zdążyli nas przyzwyczaić do faktu, że odeszli od składanych konstrukcji. Na podobny ruch zdecydowała się firma Philips. Czy to dobrze? Uważam, że nie - futerał jest tak duży, że zajmuje sporo miejsca w plecaku. Wraz ze sprzętem, producent dorzuca kilka przydatnych akcesoriów, w tym przewód analogowy z 2,5 mm na klasyczny 3,5 mm oraz adapter samolotowy z podwójnym wejściem. Do tego kabel zasilania USB-C oraz instrukcja obsługi.
Philips Fidelio L3. Bardzo dobry dźwięk i jeszcze lepsze ANC
Bezprzewodowe słuchawki nauszne Philips Fidelio L3 posiadają przetworniki 40 mm oferujące naturalny, zrównoważony dźwięk. I to słuchać. Nie jestem specjalistą od dźwięku, jednak na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy miałem okazję przetestować kilka słuchawek - choć głównie skierowanych dla graczy. Fidelio L3 grają z nich najlepiej - i to bez względu na to czy słuchałem spokojniejszych utworów, czy bardziej uderzających basami kawałków. Producent deklaruje, że basy w tym modelu są zwarte i pełne, ale nie nadmiernie dominujące. Tony średnie są gładkie, a tony wysokie wyraźne. I muszę przyznać, że nie minął się z prawdą i jakość dźwięku wydobywająca się z nauszników robi spore wrażenie.
Sprzęt ten oferuje również nieco lepszą jakość dzięki kodekowi aptX HD. Skorzystają z niego jednak wyłącznie użytkownicy urządzeń z systemem Android i komputerami z Windowsem. Posiadacze iPhone'ów zadowolić się będą musieli jedynie wsparciem AAC. Producent przekonuje też, że Philips Fidelio L3 zapewniają najlepszą możliwą jakość dźwięku podczas przesyłania strumieniowego, a odłączany przewód ze złączem minijack umożliwia podłączenie do sprzętu o wysokiej rozdzielczości.
Fidelio L3 posiadają zaawansowaną redukcję szumów wykorzystującą zarówno mikrofon zewnętrzny, jak i wewnętrzny do filtrowania hałasu. Muszę przyznać, że zamknięta konstrukcja słuchawek, jak i ANC zdają egzamin tłumiąc ryk silników odrzutowych, hałas komunikacji miejskiej i ruchliwych ulic. Tryb Awareness, tradycyjnie, daje możliwość przywrócenia dźwięków otoczenia, jeśli ANC zbyt mocno odcina nas od świata zewnętrznego. Kontrola otoczenia oferuje trzy tryby: włączony, otoczenie (Awareness) oraz adaptacyjny. Ten ostatni najmniej mi się podobał. Choć miał automatycznie dostosowywać poziom ANC, mam wrażenie, że cały czas był wyłączony i wszelkie dźwięki zewnętrzny były przepuszczane.
Philips Fidelio L3. Komfort użytkowania
Słuchawki mają 11 stopni regulacji pałąka, jednak muszę przyznać, że w moim przypadku to za mało. Nie wydaje mi się, bym miał specjalnie dużą głowę przy wysokim wzroście i nieco większej budowie ciała, jednak nawet na najbardziej rozszerzonych ustawianiach Fidelio były na mnie zbyt ciasne. Podejrzewam jednak, że dla wielu użytkowników rozmiar ten zda egzamin. O ile same nauszniki pokryte skórą ze szkockiej firmy Muirhead oferują zwiększoną wygodę na samych uszach, dla mnie kilkunastogodzinna podróż ze słuchawkami na głowie była nieco męcząca.
Musiałem je wielokrotnie zdejmować, gdyż było mi zwyczajnie niewygodnie. A szkoda, bo to naprawdę fajnie grające słuchawki, które zdają egzamin w głośnych warunkach. I to w połączeniu z mocną baterią, która starczy na długie godziny podróży w trudnych warunkach. Po kilkunastu godzinach wciąż miałem 60% naładowania. Producent podaje, że Fidelio L3 oferują do 38 godzin odtwarzania muzyki bez ANC i do 32 godzin działania z ANC. Oferują również szybkie ładowanie - 15 minut wystarcza, by działały one kolejne 6 godzin.
Samymi słuchawkami najlepiej steruje się dzięki panelom dotykowym umieszczonym na obudowach nauszników. Jedno stuknięcie pozwala na odtwarzanie lub wstrzymanie muzyki. Przeciąganie do przodu i do tyłu pozwala na zmiany utworów, a w górę i dół steruje głośnością. Przykrycie dłonią prawego nausznika włącza tryb rozmowy dopuszczając do słuchawek dźwięki otoczenia. Do tego standardowy zestaw do sterowania słuchawkami w czasie połączenia. Dodatkowo, oprócz włącznika, na słuchawkach znalazły się fizyczne przyciski odpowiedzialne za wyłączenie mikrofonów i przełączanie funkcji ANC.
Philips Headphones. Aplikacja dla słuchawek Fidelio (i nie tylko)
Tradycyjnie, do zarządzania słuchawkami i wszystkimi opcjami z nimi związanymi, konieczne jest zainstalowanie zewnętrznej aplikacji. Parowanie ich z iPhonem wymaga samodzielnej konfiguracji z poziomu ustawień Bluetooth. Użytkownicy smartfonów z Androidem mają ułatwione zadanie. Philips Fidelio L3 kompatybilne są z Google Fast Pair. Funkcja umożliwia sparowanie słuchawek ze zgodnym urządzeniem z systemem Android za pomocą jednego przycisku. Po umieszczeniu słuchawek w pobliżu telefonu lub tabletu zostanie automatycznie wyświetlony monit o nawiązanie połączenia.
By nie było tak kolorowo, apka zasługuje na słowa krytyki - przynajmniej w wersji na iOS, bo taką używam. Czujnik zużycia nie jest tym, na co wskazuje jego spolszczona nazwa - po angielsku jest to "Wear sensor". Słuchawki wyposażone są w dodatkowy czujnik, który wykrywa, czy Fidelio L3 są na głowie. Gdy czujnik wykryje, ze zostany zdjęte, wstrzymywany jest dźwięk. Wznawiany jest natomiast, gdy czujnik ponownie wykryje ich założenie.
Philips Fidelio L3. Słuchawki z potencjałem, jednak nie dla mnie
Philips Fidelio L3 zdają egzamin w wielu kategoriach, jednak te słuchawki nie będą dla każdego. Konstrukcja, która nie pozwala na ich złożenie i fakt, że są ciasne (jak dla mnie) sprawiają, że nie będę mógł się z nimi zaprzyjaźnić na dłużej. A szkoda, gdyż mogły zostać moim kompanem na następne podróże samolotem (i nie tylko).
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu