Recenzja

Solidnie, ale bez przełomu, w dodatku z dużymi problemami na premierę. Recenzja Outriders

Paweł Winiarski
Solidnie, ale bez przełomu, w dodatku z dużymi problemami na premierę. Recenzja Outriders
3

Po wielu przesunięciach Outriders nareszcie trafiło na sklepowe półki...i do usługi Xbox Game Pass. Czy mimo "sezonu ogórkowego" oraz dużych problemów z serwerami na premierę polska produkcja studia People Can Fly jest w stanie się obronić?

Nie jest łatwo stworzyć nowy, ciekawy świat

Nie mówię, że People Can Fly poległo na tym zadaniu. Stworzenie nowego uniwersum to poważne zadanie i na pierwszy rzut oka wszystko się udało. Uciekający z Ziemi ludzie lądują na teoretycznie przyjaznej do zamieszkania planecie Enoch. Szybko jednak okazuje się, że szaleją tam dziwne anomalie, które niektórych zabijają, a innym dają nadludzkie moce. Nasz bohater lub bohaterka (zdecydujecie o tym w kreatorze postaci) dostaje właśnie taką moc (do wyboru jedna z czterech różniących się od siebie mocami klas) i zostaje zahibernowana. Kiedy po czasie wychodzi z komory, trafia do świata rządzącego się nowymi prawami. Pełnego potworów i rzezimieszków, bo taki zawód wybrali sobie koloniści oraz kolejne pokolenia. No nie jest przyjaźnie.

Outriders rozkręca się bardzo powoli i to może wiele osób odrzucić. Czy warto zostać? Moim zdaniem tak, ale musicie wiedzieć jedno. Bazując na podstawowych misjach, przerywnikach i dialogach muśniecie jedynie świat wykreowany przez People Can Fly. Nie jestem jednak przekonany, czy wszyscy będą chcieli go poznawać - mnie na przykład setting i bazowa opowieść nie porwały, więc raczej omijałem misje poboczne i darowałem sobie czytanie znalezionych notatek. Znajomy, który grał równolegle twierdzi, że warto pogrzebać, ale mnie akurat PCF na haczyk swojego świata nie złapało. A szkoda, bo na pewno nie jestem w tym odosobniony.

Strzela się super

Serio. Najbardziej w Outriders podoba mi się strzelanie i nie wiem co poprawiono względem dema, ale na pewno są to zmiany na plus. Poszczególne bronie inaczej czuć, ale pawie każda daje satysfakcję, a o to przecież w strzelankach chodzi. Lubię mieć wrażenie, że wystrzelone pociski wchodzą w ciało przeciwnika i tak właśnie tu jest. Dodatkowo mega frajdę sprawiało mi korzystanie z mocy. Wybrałem akurat piromantę, więc dodatkowe ataki przy okazji mnie leczyły, przez co wiedziałem jaki schemat rozgrywki zapewni mi bezpieczeństwo. Ale powiedzcie mi kto wpadł na pomysł, że kiedy piromanta wejdzie w ogień, to zacznie się palić i tracić zdrowie? Trochę bez sensu.

Myślę, że jeśli wrócę do Outriders, na pewno będę chciał lepiej sprawdzić pozostałe klasy, bo różnica w sposobie grania jest znacząca. No i wątek fabularny to tylko fragment rozgrywki, mamy tu też endgame - na razie w postaci ekspedycji, zbierania dodatkowych przedmiotów i polowania na potwory. Ale Outriders potrafi dać w kość również we wspomnianym trybie fabularnym, pozwala bowiem na odblokowywanie, a później uruchamianie wyższych poziomów świata (tiery). Różnica w mocy ognia przeciwników jest znacząca, podobnie jak w naszej odporności na ich ataki. W nagrodę dostajemy jednak dużo więcej doświadczenia i zdecydowanie lepszy loot, więc jest o co walczyć. Polecam jednak wtedy grać w towarzystwie, bo przy samodzielnych próbach często ginąłem od przypadkowej kuli supercelnego snajpera, mam też wrażenie, że gra ma pewne problemy z odpowiednim skalowaniem ilości przeciwników przy większej grupie Outriderów. W kooperacji jest po prostu zdecydowanie łatwiej.

Komu, komu tonę złomu?

Outriders to tak zwany looter-shooter, czyli produkcja, w której na każdym kroku potykamy się wręcz o nową broń czy elementy pancerza. Tu potykanie jest dosłowne, bo poziom złomu jaki znajdujemy podczas zabawy jest wręcz kosmiczny. Na ogół nie nadążałem ze sprzedażą lub rozmontowywaniem znalezionych przedmiotów. Ich statystyki różniły się na ogół nieznacznie i kiedy już chwyciłem w dłonie coś fioletowego lub złotego, trzymałem to w ekwipunku bardzo długo.

Znalezione przedmioty można również ulepszać, ale patrząc jak szybko tracą na punktach względem nowych znajdziek, nie warto tego robić przynajmniej do endgame'u. Taka rada ode mnie, zachowajcie surowce na później, szkoda marnować je w trakcie grania w tryb fabularny. Z jednej strony fajnie, że na mapach znajduje się tak dużo sprzętu, z drugiej idzie się w tym pogubić i jakby zmniejszono loot o połowę, grałoby się przyjemniej i bardziej celebrowało każde znalezisko.

Chcecie grać z polskim dubbingiem? Nie róbcie sobie tej krzywdy!

Przez pierwsze 5 godzin grałem z polskim dubbingiem i to o 4 godziny i 58 minut za długo. Nie popełnijcie tego samego błędu, dźwiękowa polonizacja gry jest straszna, a dialogi wywołuję jedynie uczucie zażenowania. Zdecydowanie lepiej grać z angielskimi głosami, co trochę mnie zdziwiło skoro jest to polska produkcja. Na szczęście nawet z poziomu samej gry na PlayStation można po prostu pobrać sobie paczkę z językiem i szybko go podmienić. Zauważyłem też, ze muzyka jest nieco lepszej jakości po zmianie języka na angielski - dziwna sprawa. Przyczepię się też właśnie do muzyki lecącej w tle - nie wiem jaka tęga głowa wymyśliła, by podzielić ją na krótkie fragmenty i zapętlać, ale to był błąd. Szczególnie, że bardzo często słychać krótką przerwę między zapętleniami, co niezwykle mnie irytowało. Ale za to odgłosy walki, w tym wystrzałów bardzo przypadły mi do gustu, przyjemnie się tego słucha i aż chce się naciskać palcem spust kontrolera.

Wizualnie Outriders jest...nierówne. Potrafi wyglądać bardzo dobrze, by innym razem przywoływać wspomnieniami środkowe lata poprzedniej generacji. Momentami najgorzej wyglądającym i animowanym modelem była moja postać - ja rozumiem, że narodziła się w edytorze, no ale to główny bohater/bohaterka, więc trochę słabo. Jak możecie się domyślić, widać tu wykorzystanie różnych assetów z poprzednich gier People Can Fly. Modele postaci potrafią przypominać te z Bulletstorm i Gearsów, nieco je jednak odchudzono. Ale jest też "biiiip" właśnie z Bulletstorma, dodatkowo wyjęty z niego żywcem. Wydobywanie niebieskich minerałów ze skał przypominało mi natomiast niebezpiecznie cięcie Lancerem w Gears of War. Ale przyznaję, na PS5 gra działała świetnie i chyba ani razu nie doświadczyłem spadku animacji z 60 fps. Jak więc widać można stworzyć grę w Polsce i dostosować ją do konsoli obecnej generacji.

Skończyłbym Outriders wcześniej, gdyby działało

Ogrywałem Outriders na PlayStation 5 i jeśli chodzi o aspekt poprawnego działania, nie będę miał miłych wspomnień. Powiem więcej, w którymś momencie trafiał mnie nawet szlag, bo gra nie chciała się uruchomić dokładnie wtedy kiedy miałem zaplanowaną dłuższą sesję. W którymś momencie zaczął pomagać restart konsoli (nie ma opcji zatrzymania logowania i ponownej próby), ale Outriders bardzo często witało mnie ekranem "Zalogowano" i wiecznie kręcącą się ikoną, co oczywiście uniemożliwiało wejście do wirtualnego świata. Niby People Can Fly przepraszało, niby zrzucało winę na wydawcę - Square Enix, ale niesmak pozostał. Gdybym wydał na ten tytuł ponad 200 złotych i ciągle zmagał się z takimi problemami, byłbym wściekły. Dodatkowo, podczas zabawy ze znajomymi, gra potrafiła wyrzucić mnie do menu konsoli, co oczywiście sprawiało, że nasze żmudne strzelanie do trudniejszych przeciwników na wyższych poziomach trudności było bezowocne. Niby da się wtedy dołączyć z poziomu wysłanego wcześniej zaproszenia, ale niespodziewane usunięcie ze starcia jednej postaci niweczyło próbę pokonania bossa. Nie interesuje mnie skąd wzięły się te problemy, czy zawinił producent, dystrybutor czy może Microsoft ze swoim Azure - gra od premiery działała mi w kratkę psując przyjemność ze strzelania. Totalnie nie rozumiem też decyzji o implementacji always-online dla trybu single player. Co niby stało na przeszkodzie żeby dać graczom możliwość samodzielnej zabawy bez konieczności łączenia się z serwerami, skoro Outriders nie jest podobno grą-usługą?

Czy warto kupić Outriders?

Na pewno warto pobrać "za darmo" w ramach usługi Xbox Game Pass. Z zakupem bym się jednak wstrzymał zarówno do kilku łatek jak i obniżek ceny, nie jest to bowiem moim zdaniem produkcja wprowadzająca cokolwiek odkrywczego na rynek czy do samego gatunku. Strzela się super, ale wszystko inne jest jedynie na przeciętnym poziomie. Nierówna grafika, za dużo śmieciowego lootu, nijacy bohaterowie i średnia bazowa historia, której nie chciałem przesadnie zgłębiać, bo nie zainteresowała mnie jakoś szczególnie. Outriders wstrzeliło się natomiast idealnie z premierą, mamy okres ogórkowy, masa dużych gier została przełożona - stąd też prawdopodobnie tak duża popularność gry na starcie. Pewnie jeszcze do niej wrócę kiedy cała moja ekipa znajomych od sieciowego grania zaopatrzy się w swój egzemplarz. Bo sam widziałem, że w kooperacji Outriders smakuje zdecydowanie lepiej, szczególnie na wyższych poziomach świata, gdzie wrogowie stawiają spore wyzwanie.

Plusy

  • fajny model strzelania
  • kilka dobrych elementów podpatrzonych w innych looter-shooterach
  • raj dla miłośników lootu

Minusy

  • problemy z działaniem
  • nierówna grafika
  • masa śmieciowego lootu

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu