Tegoroczne Oscary przejdą do historii nie ze względu na kontrowersje związane z prowadzącym, ale przede wszystkim za sprawą samych nagród, które w tym roku rozdano.
7 statuetek dla "Wszystko wszędzie naraz" nie powinno nikogo zaskakiwać. To właśnie na produkcję Daniela Kwana i Daniela Scheinerta (Oscar za najlepszą reżyserię) z Michelle Yeoh (Oscar za najlepszą rolę pierwszoplanową dla aktorki), Ke Huy Quan (Oscar za najlepszą rolę drugoplanową dla aktora) i Jamie Lee Curtis (Oscar za najlepszą rolę drugoplanową dla aktorki) był na liście "pewniaków". Choć nikt nikogo w twarz nie uderzył, widzowie gali i relacji z "czerwonego dywanu" mają o czym rozmawiać.
Polecamy na Geekweek: Naukowcy już wiedzą, dlaczego boimy się klaunów
Najbardziej komentowanym momentem wczorajszej gali bez wątpienia był wywiad przeprowadzony z Hugh Grantem na "czerwonym dywanie", który w tym roku czerwony nie był. Rozmowa prowadzona przez modelkę Ashley Graham na długo zapadnie jej w pamięć i chyba nie tak miała wyglądać - przynajmniej nie tego się spodziewała. Dość standardowe pytania spotkały się z zaskakującymi odpowiedziami, jednak widać było, że prezenterka nie była na nie gotowa. Zdawkowe, pojedyncze słowa wypowiadane przez aktora pokazywały, jak bardzo jest poirytowany wywiadem, a zakłopotana prowadząca starała się ze wszystkich sił uratować tę rozmowę - niestety nie udało się. A wszystko zaczęło się od przekręcenia przez nią słów aktora o jego odczuciach związanych z obecnością na gali. Zapis wywiadu znajdziecie poniżej:
Oscary 2023. Najciekawsze momenty
Prowadzącym tegoroczną galę Oscarów był Jimmy Kimmel - znany prezenter telewizyjny będący gospodarzem własnego telewizyjnego talk-show "Jimmy Kimmel Live!". Na scenie radził sobie całkiem dobrze, co widać po reakcji publiczności zgromadzonej w Dolby Theatre w Los Angeles. A zadanie miał całkiem trudne - tym bardziej po zeszłorocznej gali, w trakcie której doszło do nieprzyjemnego incydentu, gdzie prowadzący Chris Rock zażartował z żony Willa Smitha - Jady Pinkett Smith. Aktora poniosły emocję i spoliczkował komika. W tym roku kontrowersyjnych zachowań nie było, jednak "suchych żartów" w wykonaniu Kimmel zabraknąć nie mogło. Oberwało się też dwóm wielkim nieobecnym. Tom Cruise i James Cameron nie pokazali się na gali i zostało im to wytknięte przez prowadzącego.
Ciekawym wydarzeniem było również pojawienie się "kokainowego misia" na scenie w towarzystwie Elizabeth Banks - aktorki i reżyserki odpowiedzialnej za film o tym właśnie tytule. Razem wręczyli statuetkę twórcom "Avatar: Istota wody" za najlepsze efekty specjalne. Naćpany miał jeszcze swoje 5 minut (a raczej kilka sekund), gdy Jimmy Kimmel zadawał pytania niektórym osobom znajdującym się na widowni. Kokainowy miś nie był jedynym zwierzęciem na scenie tego wieczoru. W towarzystwie Kimmel pojawił się osiołek (tym razem prawdziwy) z filmu "Duchów Inisherin". Jak się później okazało, nikt nie transportował niewinnego zwierzęcia z Irlandii, ale sama jego obecność na gali zainteresowała aktywistów z organizacji PETA, która ostro skrytykowała Oscary i pomysł angażowania żywych zwierząt w tego rodzaju imprezach.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu