Smartfony

OnePlus się skończył, ale nie do końca. Model 11 zapowiada się świetnie

Mirosław Mazanec
OnePlus się skończył, ale nie do końca. Model 11 zapowiada się świetnie
Reklama

Firma nie ma ostatnio dobrej passy i dziś już mało kto pamięta, że kiedyś mówiło się o jej smartfonach jako o jedynych które mogą dorównać iPhonom kulturą pracy. Jest jednak szansa, że zmieni to model 11.

OnePlusowi zaszkodziły… pieniądze. A w zasadzie chęć ich zarabiania przez jej właściciela, czyli BBK, które ma w swoim portfolio kilku innych producentów – VIVO, realme, a przede wszystkim OPPO. To właśnie do jej wyników sprzedaży zaczęto jakiś czas temu doliczać wyniki OnePlus – wszystko po to, by piąć się w statystykach i zająć miejsce zwolnione przez Huawei. Stąd również porzucenie modelu dwóch linii rocznie i wypuszczanie urządzeń w każdej półce cenowej – od tej najwyższej aż po budżetową.

Reklama

Miała być poprawa…

Takie rozmienianie się na drobne o oczywiście nie spodobało się fanom marki, którzy poczuli się przez nią zdradzeni. Głośno dawali wyraz swojemu niezadowoleniu, do tego stopnia, że podczas prezentacji modelu 10T nawiązał do tego jeden z szefów firmy. Publicznie przeprosił użytkowników i zapowiedział powrót do korzeni czyli stawianiu głównie na wydajność. Właśnie takim modelem był 10T, który testował już Tomek Popielarczyk. Jego recenzję przeczytacie tu. W skrócie – świetne działanie, przeciętne zdjęcia. Problem w tym, że ceny jaką trzeba zapłacić za ten model w żadnym wypadku nie można nazwać atrakcyjną…

I może właśnie ją widzimy

Na temat ceny serii 11 na razie nic nie wiadomo, ale wiadomo już coraz więcej na temat specyfikacji urządzenia. I wygląda ona znakomicie. Najnowsze doniesienia mówią, że urządzenie będzie miało ceramiczny korpus z aluminiową ramą. Takie informacje ujawnił leakster Digital Chat Station w serwisie Weibo. Zastosowanie ceramiki jest dość rzadkie, głównie z powodu kosztów – takie wykończenie jest droższe niż szklane. Ale też lepiej odprowadza ciepło a do tego świetnie się prezentuje i to pozwoli się wyróżnić OnePlus 11 od konkurencji.

Ekran ma być delikatnie zakrzywiony i mieć kamerkę do selfie w lewym roku. Będzie więc identyczny jak w modelu 10 Pro.

Również pod względem specyfikacji nie będzie miejsca na żadne kompromisy. Użytkownik będzie dysponować aż 16 GB RAM, do tego pamięć będzie w najnowszym standardzie UFS 4.0. Wzrośnie więc maksymalna prędkość zapisu i odczytu danych. Przy okazji obniżono napięcie zasilania, spadną więc temperatury pod obciążeniem. Procesor to oczywiście zaprezentowany w zeszłym tygodniu Snapdragon 8 Gen 2.

Nieźle wygląda zestaw kamer. Zestaw z tyłu to obiektyw główny 50 MP Sony IMX890, 48 MP szeroki kąt IMX581 i 32 MP IMX709 2-krotny optyczny zoom.

Niestety nie wiadomo, czy w urządzeniu znajdzie się suwak do zmiany profili dźwiękowych. W 10 Pro był, w 10T już nie.

Dla mnie najciekawsze jednak są przecieki mówiące o tym, że będzie tylko jedno urządzenie o nazwie 11 – bez żadnego modelu Pro, Ultra albo Light. Jeśli tak się stanie, może to oznaczać że kierownictwo firmy nie rzuca słów na wiatr i rzeczywiście  skupi się na tworzeniu mniejszej ilości, za to dopracowanych w każdym szczególe urządzeń. Tak jak było na początku firmy, kiedy jej głównymi zaletami były wydajność i oprogramowanie.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama