Smartfony

Premiera w cieniu Apple. Oto OnePlus Nord N30

Krzysztof Rojek
Premiera w cieniu Apple. Oto OnePlus Nord N30
Reklama

Nowy OnePlus (niestety) nie porywa specyfikacją. Wręcz przeciwnie - pokazuje to, co jest nie tak z tą firmą.

Pamiętacie czasy, gdy premiery OnePlusa pokrywały się z tymi od Apple i realnie było to w stanie podminować nieco konferencje z Cupertino? Cóż, te momenty już dawno minęły, a chińska firma, żeby nie powiedzieć gorzej, rozmieniła się na drobne, wypuszczając dziesiątki podobnych do siebie modeli, które owszem - mają niską cenę, ale idą za tym typowe dla ich klasy kompromisy.

Reklama

Dobrym przykładem jest nowy, właśnie pokazany model OnePlus Nord N30, który nawet z wyglądu nie próbuje być unikatowy.

OnePlus Nord N30 - przeciętności ciąg dalszy

OnePlus Nord N30 jest oczywiście następcą Norda N20 i moją opinię o nim macie tutaj. Ktokolwiek oczekiwał, że w tym aspekcie coś zmieni się w kolejnej generacji, to srogo się zawiódł, ponieważ Nord N30 kontynuuje wytyczoną przez OnePlusa drogę. Wygląd jest identyczny jak z wypuszczonym niedawno Nordem CE Lite (brawo za nazwę), ale posiada od niego nieco lepszą specyfikację. Nie znaczy to jednak, że wszystko jest różowo. Mamy tu ekran LCD o odświeżaniu 120 Hz (w N20 był AMOLED, co oznacza, że pozbywamy się czytnika pod ekranem) i procesor Snapdragon 695 (dokładnie ten sam co w poprzedniku z zeszłego roku).

Upgrade zaliczyła główna kamera i teraz jest to 108 Mpix, zamiast 64, ale można powiedzieć "co z tego" skoro pozostałe dwa oczka to 2 Mpix. Oppo dorzuciło tu 2 GB pamięci RAM, której teraz jest 8 GB, ale jedyna dostępna opcja ze 128 GB miejsca na dane pozostała bez zmian. Głównym bonusem w stosunku do zeszłorocznego modelu będzie tu bateria, która dobiła do rynkowego standardu w postaci 5000 mAh i ma całkiem przyjemne, 50 W ładowanie.

Smartfon póki co został zapowiedziany w Stanach w cenie 300 dolarów. Nie wiadomo kiedy (i czy) trafi do Polski.

Źródło

 

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama