Telewizja

Nowy pomysł na HBO to kompletny absurd - ilość ponad jakość nie przyniesie nic dobrego

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

Reklama

Czy to jest sygnał ostrzegawczy dla HBO? Stacja z pewnością przywykła do wysokich ocen swoich produkcji, licznych nominacji i regularnych zwycięstw, więc gdy Netflix zdobywa więcej szans na statuetki, to możemy spodziewać się zmian. Tylko nie jestem pewien, czy ten nowy pomysłM na HBO przyniesie tyle korzyści widzom, co nowym właścicielom.

HBO od zawsze słynęło ze świetnych produkcji. Słowo "jakość" to dla mnie jeden z synonimów dla HBO od kiedy pamiętam. "Rodzina Soprano", "Detektyw", "Gra o tron" czy "Newsroom" i "Wielkie kłamstewka" to prawdziwe marki, o których nigdy nie przestanie się mówić i do których nigdy nie przestaną być porównywane nowe serie nie tylko od HBO. Ale obowiązuje też zasada "coś za coś" i do tej pory kosztem, który ponosiło HBO była liczba przygotowywanych produkcji.

Reklama

Jakość ponad ilość - tym kierowało się zawsze HBO

Wystarczy spojrzeć na aktualny line-up HBO - podczas gdy Netflix, Amazon czy NBC lub FOX mają kilka(naście) nowych pozycji prawie każdego miesiąca, HBO nie spieszy się i rozsądnie rozkłada swoje premiery na cały rok. Jedną z ważniejszych w 2018 jest bez wątpienia mini-seria "Ostre przedmioty", którą uwielbiam podobnie jak "Wielkie kłamstewka". Na naszym poletku HBO również niczego nie robi pochopnie - 2. sezon "Watahy" dojrzewał ponad 3 lata, ale gdy się pojawił aspirował do miana najlepszego polskiego serialu ostatnich lat.

Ale mogą nadejść zmiany. Nie chcę niczego przesądzać, bo pod uwagę biorę jedynie swoje przeczucie, ale nowi włodarze (a właściwie właściciele) HBO mówiąc "Chcę więcej treści" (w wolnym tłumaczeniu) może mieć na myśli tylko jedno. A po wynikach, które poznaliśmy wczoraj czytając nominacje do nagród Emmy, jego opinia może zyskać niemałe poparcie.


Bo jak widać strategia Netfliksa zaczyna działać. Serwis produkuje i dystrybuuje taką ilość treści, że trudno komukolwiek z nim konkurować. To przekłada się na większą różnorodność oferty i tak naprawdę zwiększa szanse na to, że więcej produkcji przypadnie do gustu i widzom, i akademii. Netflix zgarnął 112 nominacji, nie tylko wyprzedzając znacząco swoich bezpośrednich rywali jak Amazon Prime Video i Hulu, ale także takiego wytrawnego gracza jak HBO, którego wynik daleki jest od klęski - 108 nominacji - ale jednak jest to rezultat gorszy od serwisu Reeda Hastingsa.

HBO bardziej jak Netflix i inne VOD?

Jeszcze zanim poznaliśmy nominacje Emmy, John Stankey - wieloletni CEO operatora AT&T, teraz nadzorujący działalność HBO - zapowiadał zmianę podejścia stacji, która musi każdego dnia angażować widzów. Zdaje on sobie sprawę (rozmowa z NYT), że rywalizacja przebiega teraz nie tylko w paśmie antenowym, ale przede wszystkim w dłoniach użytkowników - w nich niemal bezustannie znajdują się teraz smartfony, więc cotygodniowe premiery w telewizji, ani nawet online, nie wpasowują się w aktualne reguły rządzące rynkiem wideo. HBO Go dopiero niedawno stało się w Polsce i innych krajach niezależną usługą, a debiutujące wcześniej HBO Now w USA było też nieco spóźnioną odpowiedzią na rozpędzonego Netfliksa, Hulu i Amazon.

Sprawdź nasze wielkie porównanie usług VOD.

Z całych sił kibicuję HBO, bo niemal każda premiera ich nowej produkcji, to dla mnie wielkie nadzieje, niecierpliwe wyczekiwanie i seans pełen emocji. Trzymam kciuki, by HBO jak najlepiej poradziło sobie podczas tej transformacji, choć nie ukrywam, że operowanie w pewnym stopniu jakby nadal były lat '90 czy 2000 ma w sobie pewien urok i z wielką ochotą zasiadam co tydzień do nowego odcinka, dlatego będę tęsknić za starym HBO, gdy już pojawi się to nowe. Tylko ile jest takich cierpliwych osób, jak ja?

Reklama

Pełna lista nominowanych do Emmy 2018.

 

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama