Felietony

To tablet zupełnie inny niż myślałem! Ogromne zaskoczenie

Konrad Kozłowski
To tablet zupełnie inny niż myślałem! Ogromne zaskoczenie
Reklama

To już siódma generacja iPada mini, a ja wciąż używałem pierwszego modelu z 2012 roku. Urządzenia te dzieli przepaść, ale jednocześnie są sobie bardzo bliskie. Co najbardziej zaskoczyło mnie w najnowszym najmniejszym tablecie Apple?

W momencie zakupu 1. generacji iPada mini około 12 lat temu byłem już posiadaczem dużego iPada. Rozróżnienie ról, jakie pełniły obydwa tablety było dość łatwe, a spoglądając na smartfony z tamtego okresu, utwierdzam się w przekonaniu, jak sensowne było posiadanie tylu urządzeń. Czterocalowy ekran w iPhonie 5 był malutki w zestawieniu z iPadem mini, o typowym iPadzie nie wspominając. Dziś sytuacja jest zgoła inna.

Reklama

Patrząc na różnicę w rozmiarach ekranu w iPhonie Pro Max i iPadzie mini, można odnieść wrażenie że urządzenia kanibalizują się w ofercie producenta. Nic bardziej mylnego, bo nie każdy jest zainteresowany tak dużym smartfonem, a jednocześnie potrzebuje (choć może sobie z tego nie zdawać sprawy) właśnie takiego tabletu jak iPad mini. Ostatnie lata mojej relacji z iPadami był dość skomplikowane, ponieważ w codziennym życiu coraz mniej czasu i przestrzeni pozostawało na to “urządzenie trzeciej kategorii”, jak określił go Steve Jobs, pomiędzy laptopem a smartfonem. 

Zarówno i w ruchu, jak i w domu, o wiele wygodniej było wziąć do ręki smartfon, by wykonać jakąkolwiek czynność. Jednocześnie laptop wypełniał pozostały czas, gdy pracuję, przeglądam sieć, robię zakupy, czytam i oglądam filmy. iPad nie był na tyle poręczny, by zastąpić smartfona, ale też nie był na tyle komputerowy, by zastąpić laptopa. Od 24 godzin w tę wąską przestrzeń idealnie wpasował się iPad mini.

Okazuje się, że szukałem właśnie czegoś w tym stylu - nieduże urządzenie, ale z większym ekranem niż mój smartfon, pojemniejszą baterią, uzupełniające mój telefon, a przez większość czasu nawet go zastępujące. iPad mini momentalnie stał się głównym hubem komunikacyjnym do rozmów telefonicznych (przekazywane z iPhone’a), SMS-ów, wszystkich komunikatorów (chociaż WhatsApp tylko w wersji webowej), e-maila, Slacka oraz pozostałych aplikacji związanych z kontaktowaniem się z innymi czy pracą. Szybciutko pojawiły się też na nim aplikacje multimedialne, jak Pocket Casts czy YouTube, jak również… Good Notes, OneNote i inne notatnikowe, bo rozmiary iPada mini sprawiają, że faktycznie można z niego korzystać jak z podręcznego notatnika na wzór typowego Moleskina.

Mógłbym poświęcić więcej czasu na technikalia, zwiększoną wydajność iPada mini 7. generacji  i nowe możliwości Apple Pencil Pro, ale na to przyjdzie jeszcze czas w docelowej recenzji. W tym momencie jestem zaskoczony, jak rozmiar urządzenia może wiele zmienić i odciążyć używany przez wiele godzin smartfon, który dopiero poza domem będzie musiał mierzyć się ze znacznymi spadkami poziomu naładowania baterii. Ale nawet i tam iPad mini wydaje się być jeszcze bardziej użyteczny niż wcześniej, jeśli zdecydujecie się na wariant z obsługą sieci komórkowej.

Przyznam Wam, że od bardzo dawna nie wyobrażam sobie już tabletu pozbawionego wsparcia dla łączności LTE, ponieważ nawet w terenie ma to być całkowicie niezależne urządzenie pozwalające mi na pozostanie w kontakcie i korzystanie z multimediów, natomiast iPad mini - pomimo mniejszego ekranu i braku OLED-a, co jest dla mnie bardzo odczuwalne - paradoksalnie radzi sobie z tym zadaniem jeszcze lepiej. Wrzucam go do torby czy plecaka bez dłuższego zastanowienia i wyjmuję w ponad 1/3 przypadków, gdy wziąłbym do ręki smartfon. Jedynym minusem najnowszego iPada mini jest absencja slotu na kartę nanoSIM, więc nie możemy wsunąć tu posiadanej już przez nas karty, lecz polegać na rozwiązaniu eSIM, do którego poza roamingiem zagranicą, nie jestem jeszcze do końca przekonany.

Zdjęcie: Konrad Kozłowski

Jestem bardzo ciekaw, czy i jak długo utrzyma się taki stan rzeczy, bo w chwili obecnej iPad mini odnalazł się w roli, której dla niego nie przewidywałem. Skromne wymiary, odpowiednia wydajność i współpraca z iPhone’em robią swoje, więc te pierwsze godziny spędzone przeze mnie z tym modelem są totalnym zaskoczeniem. Uwielbiam ręcznie notować, więc i tu widzę spory potencjał iPada mini. Wkrótce przekonam się też, jak model ten radzi sobie pod względem wytrzymałości baterii, bo to będzie kluczowe.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama