Felietony

To nie VOD może zabić kina. Jednak cena nowej usługi na razie odstrasza

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

19

Niecały miesiąc temu "Niewidzialny człowiek" pojawił się w kinach, a lada moment trafi na VOD. "Trolle 2" będą pokazywane w kinach, ale... jednocześnie będzie można je zobaczyć w Internecie. Branża filmowa reaguje na kryzys przenosząc premiery nowych filmów do Internetu.

Czyżby prawdziwa rewolucja była dopiero przed nami?

Netflix i inne serwisy VOD postawiły świat seriali i filmów na głowie. Zamiast pojedynczych opłat od tytułu, w zamian za comiesięczny abonament otrzymujemy dostęp do kilku tysięcy programów. Zamiast oczekiwania na cotygodniowe premiery, całe sezony seriali udostępniane są jednocześnie. Zamiast premier w kinach, coraz głośniejsze i świetnie obsadzone produkcje pojawiają się w usługach online omijając kina. W świetle takich zmian, telewizja i kino tracą, ale wciąż cieszą się sporą popularnością. Hollywood w dużym stopniu stawia na głośne premiery na dużym ekranie, a telewizji zapewniają byt programy na żywo - na przykład informacyjne i sportowe. Wszystko to może oczywiście koegzystować, ale balans pomiędzy inwestycjami i udziałami w rynku zmienia się.

Polecamy: Filmy i seriale opóźnione przez koronawirus: pełna lista

Nadchodzące tygodnie mogą być jednak nie tylko ciekawym eksperymentem, ale także drgnięciem u posad dla rynku kin. Decyzja studia Universal o błyskawicznym, biorąc pod uwagę obowiązujące normy, wprowadzeniu swoich filmów do ofert online VOD, które od niedawna wyświetlane są w kinach zaburzają tradycyjny cykl, który trzymał w ryzach cały rynek od wielu lat. Co więcej, zamiast premiery tylko na dużym ekranie, druga część "Trolli" będzie jednocześnie dostępna w Internecie. To zupełnie inne podejście od wcześniej przesuwanych i lub bezterminowo odwołanych premier filmów, jak nowe przygody Bonda w "Nie czas umierać" czy powracający do kin hit Johna Krasinskiego "Ciche miejsce 2".

Hollywood nie chciało słyszeć o przyspieszonych premierach na VOD

Rynek zanotował do tej pory co najmniej kilka prób wdrożenia nowego rodzaju usługi VOD, a przynajmniej tylko o tych przypadkach dowiedziały się media i opinia publiczna. Jedną z ostatnich były starania Apple. Firma jeszcze przed debiutem Apple TV+ podjęłarozmowy (czytaj walkę) z zacementowaną branżą i pracowała nad kompromisem, który uczyniłby z giganta prawdziwego pioniera. To, co robi Netflix, czyli oferowanie własnych filmów w ramach abonamentu i omijanie w takiej sytuacji kin to jedno, ale oferowanie kinowych hitów zaledwie dwa, trzy lub cztery tygodnie po debiucie w kinach to zupełnie co innego.

Jak pokazał czas, Hollywood nie było gotowe na taki krok. Następne miesiące od rozmów, o których informowały kolejne portale, minęły pod znakiem kolejnych zestawień box office'a, gdzie filmy zachwycały lub rozczarowywały widownię oraz dystrybutorów. Pojawienie się pandemii kompletnie zmieniło okoliczności. Zamknięcie kin w wielu krajach na świecie wywróciło kalendarze premier do góry nogami i niektóre z tytułów, które miały szansę zarobić jeszcze więcej, przestały przynosić zyski, a część filmów w ogóle do kin nie trafiło. Zaplanowane na najbliższe tygodnie kinowe premiery stanęły pod znakiem zapytania, a niektóre studia postanowiły udostępnić swoje produkcje na VOD (wiele) wcześniej, niż pierwotnie zamierzano (stało się tak między innymi z "Krainą lodu 2").

Informacja, która gruchnęła wczoraj wieczorem rozbudziła apetyt i wyobraźnię widzów. "Niewidzialny człowiek" będzie lada moment dostępny w Sieci, bo tylko tutaj może teraz przynieść prawdziwe przychody. "Trolle 2" od razu będą dostępne w kinach i w Internecie, więc jest to sytuacja bez precedensu i w kontrze do tego, co robią inni - Universal będzie starał się zachować zaplanowane terminy, podczas gdy Disney już teraz odsunęło w czasie premierę potencjalnego hitu pt. "Mulan".

Nowości filmowe w domu na telewizorze zamiast w kinie? Będzie drogo

Ale teraz podajmy cenę, jak przyjdzie widzom w USA zapłacić za możliwość obejrzenia filmu w domu. Ta kwota to 19,99 dolara, więc po doliczeniu podatku i szybkiej kalkulacji można tu mówić o cenie odpowiadającej 100 zł za dostęp do filmu przez 48 godzin. Oczywiście ceny biletów do kina, abonamentów VOD, poszczególnych filmów w cyfrowych wypożyczalniach i sklepach online oraz wydań fizycznych na płytach DVD czy Blu-ray są na rynku amerykańskim inne, niż w Polsce ale o kwocie 19,99 dolara mało kto w komentarzach na  anglojęzycznych serwisach wypowiada się pozytywnie. Warto jednak przypomnieć, że gdy po Sieci krążyły plotki o usłudze premium VOD od Apple wspominano, że subskrypcja może kosztować nawet 50 dolarów miesięcznie.

Czytaj też: Zamknięte kina, VOD codziennie notuje wzrost aktywności

To sytuacja bez precedensu, bo decyzja Universala wpływa na decyzje konkurencji. Studio podejmuje pewne ryzyko, gdyż (jak się wielokrotnie przekonaliśmy) uniknięcie powstania piracki kopii filmów w Sieci jest arcytrudne, ale jednocześnie może się okazać, że widzowie są gotowi na dość wysoką, ale jednokrotną opłatę za wspólny seans przed telewizorem, zamiast wyjścia do kina. Dziś w południe dowiedzieliśmy się, że już 24 marca online dostępny będzie nie tylko film "Dżentelmeni", ale także "Ptaki nocy", za których produkcję i dystrybucję odpowiada przecież Warner Bros.

Bardzo prawdopodobne jest, że po opanowaniu pandemii koronawirusa wszystko wróci do normy. Nie byłbym jednak zdziwiony, gdyby niektóre studia zdecydowały się na kontynuowanie nowej, wyjątkowej strategii, by sprawdzić, czy takie metody nie zwiększą przychodów. Wtedy bylibyśmy świadkami prawdziwego przewrotu.

 

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu