Motoryzacja

Nowa Toyota Yaris Hybrid: 2,8 l/100 km to i tak najmniejsze zaskoczenie. Pierwsza jazda próbna

Tomasz Niechaj
Nowa Toyota Yaris Hybrid: 2,8 l/100 km to i tak najmniejsze zaskoczenie. Pierwsza jazda próbna
Reklama

Ekstremalnie niskie zużycie paliwa – Toyota Yaris Hybrid uzyskała 2,8 l/100 km w moim teście – to już można powiedzieć norma w hybrydowych samochodach tej marki. Nowy Yaris zaskakuje jednak pod wieloma innymi względami: dużo lepiej się prowadzi, w środku widać i czuć nowoczesne rozwiązania techniczne, ma zaawansowane systemy bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy, a także przestronność: zaskakująco dobra jak na segment B oczywiście. Zapraszam na relację i wrażenia z pierwszej jazdy próbnej tym samochodem.




Reklama

Nowa Toyota Yaris jest autem zbudowanym praktycznie od podstaw i różni się niemal wszystkim od swojego poprzednika. Rozstaw osi znacząco się zwiększył, a proporcje auta są teraz bardziej… „dynamiczne” – auto ma szeroko rozstawione koła i jest stosunkowo niskie (aż o 40 mm względem poprzednika). Przekłada się to na konkretną poprawę ilości miejsca w środku, o czym nieco szerzej za chwilę, ale przede wszystkim kompletnie zmienia to postrzeganie samochodu. Bazą jest oczywiście architektura TNGA w wariancie GA-B, dostosowanej do małych samochodów Toyoty. Na pierwszych jazdach próbnych miałem okazję pokonać tym samochodem w sumie 4 różne trasy, z czego jedną była próba oszczędna:


Toyota Yaris Hybrid: 2,8 l/100 km

Nowa Toyota Yaris Hybrid ma zupełnie nowy zespół napędowy – oczywiście hybrydowy. To najnowsza, 4. generacja, którą znamy z Corolli czy C-HR, ale zamiast 2-litrowej jednostki benzynowej, napędza ją silnik benzynowy o pojemności 1.5 l i 3 cylindrach – całość produkowana jest w Polsce. Jak twierdzi Toyota, jednostka ta powstała przez proste odjęcie jednego cylindra. Producent deklaruje też, że pojawiły się pewne usprawnienia w zestrojeniu układu napędowego, które mają sprawić że o hybrydę w nowym Yarisie nazwać możemy generacją 4+. Niezależnie od tego, każda osoba obeznana z hybrydami Toyoty, odnajdzie się w Yarisie bez najmniejszego problemu. Jedyna różnica polega na tym, że gdy silnik spalinowy już się włączy, a robi to rzadko, słychać jego 3-cylindrowy dźwięk, dosyć przyjemny i niezbyt głośny. Ujęcie jednego cylindra powinno oczywiście zredukować zużycie paliwa, które w przypadku Corolli 2.0 l Hybrid było przecież i tak bardzo niskie, bo w mieście uzyskałem 3,8 l/100 km. Hybrydowego Yarisa niestety nie miałem okazji sprawdzić w analogicznych warunkach, bo miejskich korków w zasadzie nie było, a trasa mocno sprzyjała niskiemu zużyciu paliwa – niemniej 2,8 l/100 km to dużo więcej niż rewelacyjny wynik:

Warto zwrócić uwagę na czas i dystans przejechany w trybie w pełni elektrycznym, to odpowiednio 77 oraz 70%! W miejskich korkach te jest szansa na podbicie tych wartości, czego dowodem jest 85% czasu w Toyocie C-HR w trybie elektrycznym właśnie. Oczywiście, hybrydową Toyotę Yaris będę sprawdzał jeszcze w typowych dla dużych miast warunkach i przypuszczam, że 3,5 l/100 km jest nie do wyjęcia, a może uda się mniej. Podobny lub nieco większy wynik powinno dać się uzyskać przy 90 km/h. To jednak sprawdzę przy dłuższym teście na warszawskich drogach.




Jak sprawuje się nowy napęd hybrydowy Yarisa? Typowo dla hybrydowej Toyoty. W trybie ekonomicznym kierowca ma dużą władzę nad działaniem napędu, który chętnie przełącza się w tryb w pełni elektryczny – nawet przy prędkościach rzędu 100 km/h – w czym duży udział ma usprawniony akumulator, który szybciej oddaje i przyjmuje energię. W trybie normalnym silnik spalinowy włączany jest chętniej i jeszcze mocniej czuć natychmiastową wręcz reakcję elektrycznej części układu napędowego na głębsze wciśnięcie pedału przyspieszenia. W trybie „Power” 3-cylindrowa jednostka jest aktywna niemal cały czas.


Reklama

Ruszanie bez aktywacji silnika spalinowego w miejskich warunkach jest bardzo łatwe i nie odczuwa się braku mocy. Aktywacja 3-cylindrowego silnika jest gładka i dowiadujemy się o tym w zasadzie tylko dlatego, że pojawia się wreszcie jakiś dźwięk spod maski. Nie ma jednak mowy o wibracjach czy szarpaniu, za co bardzo duży plus. Jadąc bardziej żwawym tempem łatwo docenić dużą elastyczność hybrydowego zespołu napędowego, aczkolwiek po 116 KM całkowitej mocy systemowej kokosów spodziewać się nie należy. Toyota Yaris Hybrid przyspiesza do 100 km/h w 9,7 s.




Reklama

Prowadzenie

Nowa Toyota Yaris prowadzi się zaskakująco dobrze. Zaskakująco, bo poprzednik pod tym względem nie wzbudzał kompletnie żadnych emocji. Nowy Yaris chętnie wpisuje się w kolejne zakręty, pewnie je pokonuje, w czym duża zasługa bezpośredniego i precyzyjnego układu kierowniczego. Zawieszenie jest wciąż dosyć komfortowe z jednej strony, a z drugiej „nie kładzie się na lusterkach”, co daje kierowcy pewność siebie. Czuć oczywiście dosyć dużą sztywność karoserii (typowe w nowych autach). W środku jest też całkiem cicho – jak na auto z segmentu B – a widoczność we wszystkich kierunkach jest bardzo sensowna (tylko po skosie do tyłu jest przeciętnie). W codziennym użytkowaniu trudno nie docenić bardzo małej średnicy zawracania (poniżej 10 m) jak i ekstremalnie szybkiego (jak w „elektrykach”) przełączania kierunków jazdy, przód-tył. Ta ostatnia cecha dotyczy oczywiście wersji hybrydowej.


Nie da się jednak ukryć, że nowy Yaris to wciąż auto miejskie bez nastawienia na sportowe doznania. Belka skrętna w tylnej osi – gdy jedziemy Yarisem naprawdę ostro – daje się wyczuć: pojawia się nerwowość tyłu, przez co kierowca musi go pilnować, ewentualnie zaraz później zrobi to za niego elektronika. Przy wyższych prędkościach jakakolwiek poważna i nagła zmiana kierunku jazdy przywołuje natychmiastową interwencję elektronicznych układów bezpieczeństwa, które przyhamowują poszczególne koła. Pewny udział w takim a nie innym zachowaniu auta mają opony o niskich oporach toczenia: Bridgestone Ecopia.


Na plus: nowa Toyota Yaris ma dużo lepszą pozycję za kierownicą. Po pierwsze: da się obniżyć siedzisko do poziomu w miarę typowego dla aut miejskich – nie siedzi się już jak na krześle, co miało miejsce w poprzedniku. Z drugiej strony, jeśli ktoś taką pozycję lubił, to nowy Yaris pozwala bardzo wysoko unieść fotel. Jest on bardzo dobrze wyprofilowany i po prostu wygodny, choć brakuje mu niestety regulacji podparcia lędźwiowego – w tym segmencie rzadkość. Kolumna kierownicy jest regulowana w dużo większym zakresie – przede wszystkim na długość, co pozwoliło mi usiąść zgodnie ze sztuką. Koło kierownicy jest też dużo bardziej pionowo ustawione, co także uważam za plus. Tunel środkowy nie uwiera w kolano, a łokcie jest gdzie oprzeć.

Reklama




Toyota Yaris w środku

Jak to w aucie segmentu B we wnętrzu nowej Toyoty Yaris zbyt wielu miękkich elementów nie znajdziemy. Z takiego materiału wykonany jest w zasadzie podłokietnik (dobrze, że w ogóle jest!), a także część kokpitu. Twarde elementy na drzwiach czy w niższych partiach tunelu centralnego to oczywistość w tym segmencie. To mogę zrozumieć, ale trudno mi zaakceptować brak jakiegokolwiek miękkiego wypełnienia pod lewym łokciem – doskwiera to w dłuższej trasie. Ogólna jakość spasowania jest w porządku, choć naciskając elementy plastikowe na kierownicy dało się słyszeć jakieś dźwięki – może to kwestia egzemplarzy wczesnoprodukcyjnych. Zegary kierowcy wyglądają atrakcyjnie i poszczególne elementy są logicznie rozmieszczone, ale szybki, za którymi się skrywają są niebywale refleksyjne, co naprawdę jest problemem w słoneczny dzień – doskonale to zresztą widać na zamieszczonych w materiale filmach – choć kamera wyolbrzymia problem.




Trudno jednak narzekać na ilość miejsca w środku. Mam 1,84 m wzrostu i nie dość, że mogłem usiąść zgodnie ze sztuką, co w tym segmencie naprawdę nie jest oczywistością, to wciąż nad głową miałem dobre kilka centymetrów przestrzeni. Sama pozycja siedząca jest bardzo dobra. Nawet siedzisko było w moim odczuciu dobrze ustawione i podpierało uda. Co ważne, siadając „sam za sobą” wciąż miałem komfortowo ustawione nogi, a głową nie uderzałem w dach. O wygodnym przemieszczaniu się w pięciu rosłych mężczyzn możemy jednak zapomnieć, co jest oczywistością w segmencie B.






Head-Up Display? Tak! Android Auto i CarPlay także!

Nowa Toyota Yaris niezależnie od wersji wyposażenia oferuje Google Android Auto i Apple CarPlay. Za to bardzo duży plus! W „podstawie” jest też kolorowy system info-rozrywki (7”, w wyższych 8”). Szkoda, że w środku znajduje się zaledwie jedno złącze USB typu A, a także „zapalniczka”. Jest też bezprzewodowe ładowanie smartfona, ale to cecha wyłącznie premierowej wersji wyposażenia: „Premiere Edition”, która będzie jeszcze oferowana przez kilka miesięcy. To samo tyczy się ogrzewanej kierownicy. System multimedialny, jak to w Toyotach, graficznie trochę „wczorajszy”, ale działa w miarę szybko i spełnia zadanie. Dobrze, że są fizyczne przyciski do obsługi najważniejszych funkcji, choć mogłyby być trochę większe. Duży plus za pełny panel klimatyzacji w 100% jako zestaw fizycznych przełączników i pokręteł. W wyższych wersjach wyposażenia nowy Yaris może mieć podgrzewane przednie siedzenia.


Najbardziej zaskakująca jak dla mnie jest obecność pełnego i kolorowego wyświetlacza przeziernego – Head-Up Display (HUD). To analogiczne rozwiązanie jak w Corolli, ale w segmencie B to rarytas i nawet MINI (auto premium jakby nie patrzeć) używa… plastikowej płytki do prezentacji parametrów jazdy. Niestety, to także wyposażenie dostępne jedynie w „Premiere Edition”…




Nowoczesne systemy bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy

O wysokim poziomie bezpieczeństwa pasywnego i aktywnego nowej Toyoty Yaris już pisałem. To auto ma być lepsze nawet od Corolli w tym względzie! Na czele: seryjny zestaw poduszek powietrznych, a także – nowość – poduszka między pasażerami siedzącymi z przodu. Seryjnie obecny jest także adaptacyjny tempomat (za to trzeba zwykle dopłacać w segmencie C i D!), podobnie jak system wykrywania zmęczenia kierowcy czy asystent pasa ruchu. Pod tym względem nowy Yaris naprawdę imponuje! W testowanych egzemplarzach zarejestrowanych w Belgii był również system monitorujący martwe pole, a także powiązany z nim układ ostrzegający o ruchu poprzecznym podczas cofania. Test i pokaz możliwości tych rozwiązań znajdziecie poniżej:

Niestety… dwa ostatnie rozwiązania w ogóle nie są dostępne w Polsce – przynajmniej na ten moment. Trochę nie rozumiem decyzji Toyoty w tej kwestii, bo szczególnie ostrzeganie o ruchu poprzecznym jest przydatne w codziennym, miejskim użytkowaniu – nawet jeśli Yaris to małe auto, a co się z tym wiąże wiele nie trzeba mocno „wystawać”, by widzieć czy coś nadjeżdża. A jak widać, ten system nie tylko ostrzega, ale także interweniuje w układ hamulcowy zatrzymując pojazd. Na szczęście kamera cofania jest obecna w każdej wersji wyposażenia poza najniższą, Active (różnica do „Comfort” to zaledwie 1000 zł).




Na uwagę zasługuje obecność półautonomicznej jazdy w nowej Toyocie Yaris. Już samo komfortowe prowadzenie po zajmowanym pasie ruchu na drodze ekspresowej w segmencie B jest rzadkością, a tutaj mamy jeszcze pełny asystent jazdy w korku (wraz z funkcją zatrzymania się). Nie jest to może rozwiązanie najwyższych lotów (porównując do aut premium), ale spełnia zadanie, co można zobaczyć na przykładzie Corolli:

Cena

Cennik nowej Toyoty Yaris zaczyna się od kwoty 58 900 zł (1.0 VVT-i z „manualem”) w wersji Active. Hybrydowa odmiana, a więc ze skrzynią automatyczną, startuje od 76 900 zł. Za kompletny pakiet trzeba zapłacić już blisko 90 tys. zł, co może wydawać się dużą kwotą, nawet w porównaniu z autami segmentu C, ale wystarczy popatrzeć sobie w ich cenniki – szczególnie porównywalnie wyposażonych wersji. Toyota Yaris wybija się wyposażeniem wyraźnie powyżej standardu segmentu B.




Podsumowanie

Nowa Toyota Yaris wyprzedza poprzednią odmianę o „lata świetlne” pod względem prowadzenia, wyposażenia, atrakcyjności, czy wreszcie poziomu aktywnych systemów bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy. Szczególnie w tym ostatnim względzie trudno o jakiegokolwiek sensownego rywala w tym segmencie! Najbardziej błyszczy oczywiście wersja hybrydowa, z nową jednostką napędową, która – jak to w przypadku Toyoty – bije kolejne rekordy w oszczędnym obchodzeniu się z paliwem. Nie bez znaczenia jest także fakt, że za tymi obiektywnymi zaletami idą także te subiektywne: nowy Yaris jest po prostu atrakcyjny wizualnie. W premierowej edycji wyposażenia – z tym hipnotyzującym, czerwonym kolorem – przyciąga wzrok innych uczestników ruchu wyjątkowo mocno. Cena niska oczywiście nie jest, pewnych niedociągnięć nie udało się wyeliminować, ale przeczuwam, że nowy Yaris będzie wyjątkowo częstym bywalcem naszych ulic.








Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama