Polska

Polacy na nowo wymyślili domofon - będzie nim Twój smartfon

Maciej Sikorski
Polacy na nowo wymyślili domofon - będzie nim Twój smartfon
Reklama

Wiele firm przekonuje nas dzisiaj, że wymyśliło na nowo dobrze nam znane urządzenie czy rozwiązanie i w ten sposób ułatwi nasze życie. Lepsze staje się wrogiem dobrego. Oczywiście często ma to związek z podłączaniem do Sieci analogowych sprzętów, tworzeniem aplikacji, parowaniem kolejnych rzeczy ze sprzętem mobilnym. Rzeczywistość ma być inteligentna, podłączona, a przez to bardziej przyjazna. Polacy też działają na tym polu, a świeżym przykładem Nofo - odświeżona wersja domofonu.

Nofo trudno na razie nazwać produktem - to raczej pomysł, projekt, który ma szansę zaistnieć na rynku. O ile znajdą się pieniądze na dalsze prace. A te ma zapewnić finansowanie społecznościowe, twórcy odpalili zbiórkę w serwisie PolakPotrafi i liczą na to, że uda się zgromadzić 50 tysięcy złotych. W chwili, gdy to piszę, licznik pokazuje niespełna 1,5 tysiąca, więc do celu droga daleka. Ale od czego jest szum medialny...

Reklama

Co właściwie ma powstać i czy to ma sens? Ekipa z firmy Predica stojąca za tym projektem przekonuje oczywiście, że robi coś dużego, ułatwia codzienne funkcjonowanie. A robi to z pomocą niewielkiego urządzenia, które ma trafić na ścianę. Zastąpi tam dobrze nam znane domofony, zazwyczaj podłużne urządzenia ze słuchawką.

Nofo składa się z dwóch elementów – samego urządzenia wykonanego w technologii druku 3D z panelem dotykowym oraz aplikacji mobilnej dostępnej na iOS i Android, która paruje telefon z urządzeniem przy pomocy lokalnej sieci wifi.
Sama płytka elektroniczna znajdująca się wewnątrz urządzenia została zaprojektowana i zbudowana przez nas od zera i mieści się w „pudełku” wielkości jabłka.
Dzięki takiemu połączeniu możliwe jest przekierowanie sygnału domofonu na smartfon. Odbieranie rozmów, otwieranie drzwi (również automatyczne) i możliwe wyciszenie urzadzenia odbywa się z pomocą aplikacji.

Sprawa nie jest zatem skomplikowana, stary sprzęt zamieniamy nowym, a ten współpracuje z telefonem. Twórcy podkreślają przy tym, że nie trzeba być specem, by dokonać takiej wymiany, nie będzie konieczne prucie ścian i układanie nowych przewodów: zdejmujesz stary domofon, zakładasz nowy. Tu jednak pojawia się pytanie: po co miałbym to robić?

Wyjaśnieniem ma być wygoda: domofon można odbierać siedząc przy biurku, na kanapie czy leżąc w łóżku - już nie trzeba podchodzić do stacjonarnego urządzenia. Czy to Was satysfakcjonuje? Przyznam, że mnie nie do końca. Stwierdziłem, że ostatecznie i tak muszę się przemieścić do drzwi, tym rzem od mieszkania czy domu, bo te zazwyczaj są zamknięte. Rozwiązuję jeden problem, ale tylko pozornie, bo i tak muszę przyjąć tego kominiarza/kuriera/administratora budynku. Ale z drugiej strony...

Pomyślałem o tych wszystkich razach, gdy odrywałem się od pracy, podchodziłem do domofonu i dowiadywałem się, że ktoś chce zostawić ulotki w skrzynce. Albo sprzedać ziemniaki czy jajka. Niejednokrotnie było też tak, że otwierałem listonoszowi i czekałem przy drzwiach mieszkania na przesyłkę, a on zmierzał do mnie rozdając inne listy i paczki. O pracownikach dostawców neta i kablówki nawet nie wspomnę, bo chyba tylko ja im otwierałem. Sporo osób, które miałem/mogłem wpuścić do budynku, ale którym nie musiałem otwierać drzwi do mieszkania. W tym kontekście Nofo ma większy sens.

Rozwiązanie może się sprawdzić w domach, ale spory potencjał tkwi w firmach - przecież i one korzystają z domofonów, a częste dzwonienie tego sprzętu może utrudniać pracę. Zwłaszcza, gdy jest przypadkowe i nie ma związku z prowadzonym biznesem. Predica zdaje sobie sprawę z tego, że produkty tego typu dla firm już istnieją, ale stwierdza jednocześnie, że są dość drogie - ich sprzęt miałby być prosty i jednocześnie tani. Ten ostatni warunek musi być spełniony, bo ekipa kieruje produkt najpierw na polski rynek, dopiero z czasem chciałaby wyjść z nim dalej. Czy to ma sens? Mam obiekcje. Nim jednak dojdzie do ewentualnej ekspansji, trzeba zebrać kilkadziesiąt tysięcy złotych:

Reklama

Chcemy zgromadzić 50 tys. zł na dalsze badania, zakup potrzebnych części oraz testowanie urządzenia, zaprojektowanie finalnego designu i wykonanie pierwszej partii urządzeń testowych w technologii druku 3D.

Łatwo nie będzie, więc jeśli uważacie, że pomysł ma sens, czas go wesprzeć.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama