Nintendo Switch nowej generacji to sprzęt, którego potrzebujemy tu i teraz. Ale nie może w nim zabraknąć dwóch elementów: wstecznej kompatybilności i zapasu mocy!
Nintendo Switch to konsola, której biblioteka gier — z perspektywy miłośnika gier retro i szeroko pojętej japońszczyzny — jest prawdziwie bezkresna. Czy sama konsola jest idealna? No nie - absolutnie nie. Joy Cony uważam za gnioty jakich mało — i jeżeli chodzi o granie w formie przenośnej: bez dodatkowego gripa albo Switcha Lite nie podchodź. Dla odmiany jednak: uwielbiam Pro Controller, który może i nie ma wodotrysków jak najnowsze pady od PlayStation - ale to dobrze. Wolę blisko 20 godzin bez sięgania po ładowarkę niż czary-mary Sony.
Niestety, nieidealna jest również optymalizacja gier pod Switcha. Można czarować rzeczywistość i oszukiwać się, że da się w to grać - ale nie. Setki tytułów po prostu tam klatkują. Wyglądają i ruszają się FATALNIE. A Nintendo tylko drukuje kolejne miliony i ma to w poważaniu. W co mogę - gram na Steam Decku. A resztę (przynajmniej tych najbardziej interesujących mnie tytułów) wierzę, że nadrobię na Switchu 2. Analogicznie, jak zrobiłem to z grami wydanymi na PS4 gdy tylko kupiłem PlayStation 5.
Nintendo Switch 2: więcej mocy i wsteczna kompatybilność to elementy, bez których nie wyobrażam sobie tej konsoli
Nintendo ma w nosie optymalizację. Ich gry — przynajmniej w jakiejś części - działają znośnie. To że ostatnie Pokemony były okropnie zabugowane i lag gonił lag - niewielu obeszło. Sprzedaż gier pobił wszelkie rekordy, co tylko utwierdza firmę w przekonaniu że nic nie muszą. Przecież obrana przez nich strategia działa perfekcyjnie. Sprzęt jest na rynku od ponad siedmiu lat. Jego produkcja - niezależnie od wariantu - ze względu na przestarzałe podzespoły kosztuje ich już grosze. A dzięki przeogromnej bazie graczy oraz samych wydawanych tam tytułów - pieniądze napływają do nich w niebywałych ilościach. Jak mówi znany internetowy mem: it prints money.
Ale wiadomo że nowy Switch powstaje - i jego premiera planowana jest na przyszły rok. Nintendo nie wdaje się jeszcze w żadne szczegóły związane z jej premierą. Nie pisnęło ani słowa o tym czym będzie się wyróżniać, w co na niej zagramy (poza Zeldą, Mario, Pokemonami, Kirbym i spółką - co jest wliczone w Ninny). I choć jestem przekonany że pierwsze gry z ich stajni będą tam wyjątkowo dopieszczone (pamiętacie jak pięknie wyglądało i działało Luigi's Mansion 3?), to jak sprawa potoczy się dalej - nie jestem przekonany.
Mam zatem nadzieję, że wbrew swoim zwyczajom: Nintendo zadba o nieco naddatku mocy. By leniwi twórcy mogli z niego skorzystać w przyszłości. Ale przede wszystkim: by nadrabianie staroci było przyjemne. Bo sam mam przeogromną bibliotekę gier, w które chętnie bym zagrał, ale na Switchu po prostu nie domagają. A patrząc na zestaw zapowiedzi - jak wczorajszy Direct gdzie DOSŁOWNIE pokazywano lagujące gry - nie mam zbyt wiele nadziei na końcówkę życia konsoli. Oby nowa Zelda dowiozła i... czekam na następcę. Lepszego, wygodniejszego, bardziej wydajnego - i koniecznie z kompatybilnością wsteczną.
Tysiące gier które będą na nas czekały za grosze i nigdy się tak naprawdę nie zestarzeją. I te "nowsze" i bardziej klasyczne produkcje - biblioteka Switcha jest po prostu nie-sa-mo-wi-ta!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu