Północnokoreańscy medaliści wrócili do domu. Zamiast oklasków czeka nich jednak przykra niespodzianka.
Selfie, które mogło zniszczyć im życie. Medaliści poddani ocenie ideologicznej
Pamiętacie słynne selfie reprezentantów Korei Północnej, na którym znaleźli się także przedstawiciele zespołu tenisa stołowego, pochodzący ze skłóconej od dekad Korei Południowej? W trackie Igrzysk Olimpijskich wywołało w mediach wiele zachwytów nad sportem ponad podziałami, ale ci nieco twardziej stąpający po świecie internauci proroczo podkreślali, że takie zachowanie nie spodoba się komunistycznej władzy. Mieli racje, bo jak informują media zza oceanu, wspomnieni sportowcy z Korei Północnej mają teraz poważny problem natury ideologicznej.
Do kraju lepiej nie wracać
Dla sportowców z Korei Północnej wyjazd na Igrzyska Olimpijskie to jedyna okazja na wyrwanie się z trybików machiny propagandowej Kim Dzong Una i zobaczenie zupełnie innego świata. O tym, jakie losy czekają przegranych reprezentantów kraju po powrocie do ojczyzny, mówiło się z ciarkami na skórze. Choć na dobrą sprawę nie wiadomo, jak wiele z tych historii okazało się prawdą, to chyba wszyscy jesteśmy świadomi tego, że ponure opowieści o obozach zawierają ziarno prawdy. Do licznych zaś prób ocieplania wizerunku Korei Północnej (jak choćby ostatnia zapowiedź otwarcia granic na ruch turystyczny) trzeba podchodzić z chłodną głową.
Dlaczego o tym wspominam? Bo Korea dalej przeraża procedurami oceny ideologicznej, której zostali rzekomo poddani reprezentanci wracający z Igrzysk. Czy selfie z wrogiem to faktycznie bilet w jedną stronę?
Odfiltrować zachłyśniętych Zachodem
Między Koreą Północą a Koreą Południową zgrzyta już od przeszło 70 lat, bo zakończona rozejmem, a nie pokojem wojna z lat 50. ubiegłego wieku wciąż jest powodem politycznych przepychanek. To teoretycznie nie powinno się przekładać na wolny od ideologii sport, ale w praktyce jeden zły ruch może kosztować północnokoreańskich sportowców wolność – lub skrajnych przypadkach życie.
Biorąc pod uwagę powyższe, można uznać, że pechowe selfie to wykroczenie z kategorii tych niewybaczalnych – no, chyba że winni posypią głowę popiołem podczas oceny ideologicznej. Ta ma składać się z trzech etapów, prowadzonych między innymi przez przedstawicieli Komitetu Centralnego Partii Pracy Korei oraz Ministerstwa Kultury Fizycznej.
To taki filtr – ma odcedzić tych, którzy w swej nierozważności zachłysnęli się Zachodem, lub – co gorsza – wpadli na pomysł krytyki rządów Kima. Krytyka to kluczowe słowo, bo dokonanie surowej samooceny jest zasadniczą częścią ostatniego etapu przesłuchania. Warto także zastanowić się nad występkami innych kolegów z zespołu. Pominięcie tego etapu nie jest mile widziane i może prowadzić do represji.
Powołując się na anonimowe źródła z Pjongjangu, The Telegraph podkreśla szczególny gniew na Ri Jong Sik i Kim Kum Yong, zdobywców srebrnych medali. Mieli oni uśmiechać się w obecności reprezentantów innych państw, co nie spodobało się komunistycznej władzy. To przykre, że nie znamy – i prawdopodobnie nie poznamy – dalszych losów medalistów, a także ich rodzin, które przecież dla przykładu też zostaną objęte represjami z powodu jednego zdjęcia.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu