Jak dotąd cały świat podziwiał niezwykłe dokonania chińskiego Xiaomi. Firma ewoluowała z premiery na premierę, notując coraz bardziej imponujące rekor...
Nie tylko Xiaomi ma swoje małe (wielkie) rekordy. ZTE wcale nie chce być gorsze
Jak dotąd cały świat podziwiał niezwykłe dokonania chińskiego Xiaomi. Firma ewoluowała z premiery na premierę, notując coraz bardziej imponujące rekordy. Kilkaset tysięcy sprzedanych urządzeń w czasie kilku minut od uruchomienia dystrybucji? To już właściwie standard. I tu Was zaskoczę, bo nie tylko Xiaomi może się pochwalić takimi liczbami...
Jeszcze do niedawna marka ZTE była synonimem taniej chińszczyzny. Z miesiąca na miesiąc, ze smartfona na smartfon obraz ten się rozmywa. Wystarczy zresztą spojrzeć na takie urządzenia, jak opisywany niedawno Blade Vec 4G. Najmocniej Chińczycy inwestują jednak z linię Nubia, która stała się flagową rodziną ich produktów. Co najważniejsze, przynosi to wymierne efekty.
Premiera modelu Nubia Z7 okazała się niebywałym sukcesem. W ciągu 5 minut od uruchomienia sprzedaży do klientów trafiło 52,8 tys. egzemplarzy. Oznacza to, że w ciągu jednej sekundy nabywców znajdowało 176 smartfonów. Wynik godny chińskiego Xiaomi, prawda? Jak nietrudno się domyślić, cała pierwsza partia egzemplarzy została wyprzedana. Chętnym pozostały zatem zapisy na najbliższą dostawę.
Czym tak wszystkich urzekła Nubia Z7? Specyfikacja sugeruje, że mamy do czynienia z urządzeniem z najwyższej półki cenowej. Wyświetlacz posiada przekątną 5,5 cala oraz rodzielczość 2560 x 1440 px. Zastosowany procesor to natomiast topowa jednostka Qualcomma - Snapdragon 801 wspierany przez 3 GB RAM-u. Jej cenę ustalono na równowartość 320 dolarów, co jest kwotą bardzo atrakcyjną. Warto jednocześnie zaznaczyć, że równolegle na półkach sklepowych zadebiutowały też wersje Nubia Z7 Max i Z7 Mini, które również zostały wzięte pod uwagę.
Myślę, że ZTE zasługiwało na taki sukces już od jakiegoś czasu. Firma pokazała, że można wyrosnąć z fazy low-endowej. Chińczycy zaczynali od tanich słuchawek dla mas, a dziś mają w swojej ofercie również topowe rozwiązania dla najbardziej wymagających. Pomijam już tutaj portfolio biznesowe, które przecież stanowi trzon tej firmy. ZTE i Huawei aktywnie uczestniczą w budowie infrastruktury telekomunikacyjnej na całym świecie. Nie bez powodu oba chińskie koncerny są najczęściej wymieniane w jednym zdaniu, bo łączy je nie tylko narodowość, ale również bardzo zbliżona strategia rozwoju.
Czy doczekamy się kiedykolwiek podobnych przemian u polskich firm zajmujących się produkcją (ekhm...) i sprzedażą smartfonów oraz tabletów? To dość wątpliwe, choć zarówno Manta, jak i Goclever czy Kruger & Matz mają bardzo ambitne plany. Nie łudźmy się jednak na to, że kiedykolwiek przeniosą produkcję do polski. Sukcesem byłoby tutaj jednak przynajmniej samodzielne opracowywanie designu swoich smartfonów i budowanie oferty o autorskie rozwiązania software'owe, bo to właśnie od pewnego czasu robi ZTE. A jeśli nawet opierają swoje urządzenia na czystym Androidzie, to robią z tego atut. Wystarczy spojrzeć na nowebo Blade Vec 4G, który w wersji na rynek chiński będzie sprzedawany z... launcherem Google Now. U nas tego typu działań brakuje. Czasem wręcz można odnieść wrażenie, że polska firma w ogóle nie testuje gadżetu przed wprowadzeniem go na rynek. Przerażające.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu