Mobile

Naładuje smartfona, odpali samochód w zimę. Oto powerbank idealny dla kierowców

Tomasz Popielarczyk
Naładuje smartfona, odpali samochód w zimę. Oto powerbank idealny dla kierowców
Reklama

Zima powoli daje o sobie znać. Drogowcy się chwalą, że już udało się im ją uprzedzić i zaskoczyć, a tymczasem posiadacze samochodów, które stoją "pod ...

Zima powoli daje o sobie znać. Drogowcy się chwalą, że już udało się im ją uprzedzić i zaskoczyć, a tymczasem posiadacze samochodów, które stoją "pod chmurką" drżą przed nocnymi mrozami, które znów rano przyprawią ich o frustrację i zmuszą do poszukiwania pomocy "u tego wrednego gbura spod dziesiątki, który ma dobry akumulator". Tej zimy może być inaczej, bo ktoś wpadł na całkiem niezły pomysł, żeby połączyć powerbank z urządzeniem rozruchowym. Już wiecie o co poprosić Mikołaja?

Reklama

Idea jest dość prosta i sama w sobie pewnie nie nowa. W urządzeniu wyposażonym w litowo-polimerową baterię o pojemności 9000 mAh umieszczono różne złącza. Pierwsze to standardowe USB 5V/2,1A, którego możemy użyć, żeby naładować tablet, smartfona lub smartwatcha. Drugie to natomiast EC5 emitujące prąd ciągły 8-12 V/90 A, a w szczytowych momentach zdolne do osiągnięcia poziomu rzędu 300 A. To wystarczająco, żeby uruchomić silnik większości samochodów benzynowych, motocykli, quadów itp.


Producent podkreśla, że wyposażył swój gadżet w mechanizmy ochrony przeciwprzepięciowej, a także zabezpieczył przed przegraniem i zwarciem. Naładujemy go za pomocą wejścia MicroUSB lub dedykowanego gniazda ładowarki. Trwa to dość długo, bo aż 3-4 godziny. Żywotność baterii to minimum 300 cykli ładowania. Warto wspomnieć też o diodzie LED pełniącej funkcję latarki. Może ona świecić w trzech kolorach  (białym, czerwonym lub niebieskim) oraz kilku trybach (np. nadawać sygnał S.O.S.).


Sprzęt jest sprzedawany w estetycznie wyglądającym etui, gdzie mieści się zarówno powerbank jak i całe okablowanie. Cena zwala trochę z nóg - w sprzedaży hurtowej to 420 złotych. Dla końcowego klienta prawdopodobnie będzie ona wyższa. Nie wiadomo jeszcze jak bardzo. Z drugiej strony pewnie finalnie i tak zaoszczędzimy więcej.

Na pewno nie jest to sprzęt dla każdego, ale jeżeli dotyczą Was problemy opisywane w leadzie (nie, nie mówię o drogowcach), to może warto rozważyć taką inwestycję? Gadżet sprawia wrażenie dość wszechstronnego, ale jednocześnie jest najdroższym powerbankiem, jaki kiedykolwiek widziałem. Cóż, najwyraźniej producent (lub polski dystrybutor) zdaje sobie sprawę, że może trafić na bardzo podatny grunt.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama