Mobile

Chińczycy pokazują, jak się robi dobre phablety. Test Huawei Ascend Mate 7

Tomasz Popielarczyk
Chińczycy pokazują, jak się robi dobre phablety. Test Huawei Ascend Mate 7
Reklama

Huawei zdecydowanie nie jest już tą samą firmą, co jeszcze przed kilkoma laty. Seria Ascend jest tego dobitnym przykładem. Nietuzinkowy Ascend P7 prze...

Huawei zdecydowanie nie jest już tą samą firmą, co jeszcze przed kilkoma laty. Seria Ascend jest tego dobitnym przykładem. Nietuzinkowy Ascend P7 przebojem wkradł się na rynek, oferując to samo, co topowe słuchawki w lepszej cenie. Ascend Mate 7 zaskoczył natomiast świetnymi parametrami, wykonaniem i designem nawiązującym do najlepszych phabletów na rynku. Ja minione tygodnie spędziłem z tym drugim i muszę przyznać, że było to przyjemne doświadczenie.

Reklama

Phablet Huawei Ascend Mate 7 miał swoją premierę podczas tegorocznych targów IFA. Bardzo żałuję, że nie udało mi się na nią dotrzeć. Zaległości nadrobiłem jednak następnego dnia, spędzając sporo czasu na stoisku chińskiej firmy. Już wtedy widziałem w tym phablecie ogromny potencjał. Wszystko wskazywało na to, że Huawei znów stworzył urządzenie o topowych parametrach za cenę typową dla średniej półki. Trochę się pomyliłem, bo za Ascend Mate 7 zapłacimy dziś w polskich sklepach ok. 2 tys. złotych. Czy jakość determinuje tak wysoką kwotę?

Ascend Mate 7 to urządzenie premium i Huawei stara się o tym przypominać na każdym kroku. Weźmy chociażby pudełko, w którym wszystkie elemtny zostały idealnie poukładane w małych kartonikach. Całość utrzymano w kolorze czarnym, co świetnie kontrastuje z białą ładowarką, kabelkiem USB i słuchawkami. Nie można się przy tym oprzeć wrażeniu, że mamy do czynienia z urządzeniem z wyższej półki cenowej. Czy tak jest w istocie?

Design i konstrukcja

Konstrukcja Ascend Mate’a 7 to niemałe zaskoczenie. Spodziewałem się kolejnego średniaka, a tymczasem otrzymałem sprzęt cechujący się jakością typową dla najlepszych smartfonów na rynku. Całość jest zaskakująco mała jak na sprzęt z 6-calowym wyświetlaczem - 157 x 81 x 7.9 mm. Szczególnie zwróćcie uwagę na ten p ostatni parametr. Urządzenie jest bardzo smukłe, a przy tym wykonano je w taki sposób, by dobrze leżało dłoni, wyważając punkt ciężkości oraz stosując zaokrąglony tylny panel. Mało? No to dodam jeszcze, że w większości obudowę wykonano z jednego płata aluminium. Aż sprawdzałem dwukrotnie, czy faktycznie ten phablet nosi logo Huawei, bo może zaszła jakaś pomyłka. Obudowę wykonano po prostu świetnie.

Przód to kolejne miłe niespodzianki. Klasycznie cały ten elemen stanowi jednolita tafla szkła zabezpieczona powłoką Gorilla Glass 3. Testowany egzemplarz dodatkowo posiadał też grubą folię, która była do tego stopnia dobrze przyklejona, że przez dłuższy okres testów jej wręcz nie zauważyłem. Jeżeli zatem sympatyzujecie w tego typu akcesoriach, kupując Ascenda Mate 7 nie musicie się martwić - Huawei o Was pomyślało.

Nie to jest jednak tutaj wyjątkowe, a fakt, że wyświetlacz stanowi aż 83 proc. ogólnej powierzchni. To więcej niż w przypadku LG G3, a to przecież smartfon uchodził dotąd za lidera w tej kategorii. Boczne ramki w testowanym modelu mają zaledwie 2,9 mm grubości. Pod ekranem umieszczono jedynie logotyp, a nad nim upchnięto głośnik rozmów, kamerkę 5 Mpix i czujniki światła oraz zbliżeniowy. Warto zwrócić uwagę na otaczającą całość i delikatnie wystającą ponad powierzchnie wyświetlacza ramkę, która może uchronić nas przed przypadkowym porysowaniem ekranu.

Przyciski i złącza rozlokowano w sposób bardzo tradycyjny. Pierwsze znajdziemy na prawej krawędzi - umieszczono je tak, by były łatwo dostępne dla palców. Plusem jest prążkowana powierzchnia, która pozwala je lepiej wyczuć. Dół to port Micro USB oraz mikrofon rozmów. Góra kryje natomiast złącze słuchawkowe 3,5 mm oraz drugi mikrofon odpowiedzialny m.in. za redukcję szumów. Na lewej krawędzi widać szufladki karty SIM oraz MicroSD. Otwieramy je za pomocą kluczyka dołączonego do zestawu.

Kolejną niespodzianką była tylna część obudowy, gdzie producent umieścił czytnik linii papilarnych. Nie ukrywam, że nie jest on idealny i często musiałem po kilka razy przykładać palec, aby w końcu odblokować urządzenie. Z drugiej strony nie znam producenta, któremu udało się to zrobić idealnie, a sprawdzałem czytniki w Samsungach Galaxy oraz iPhone’ach.

Reklama

Nad czytnikiem umieszczono obiektyw aparatu 13 Mpix wraz z pojedynczą diodą doświetlającą LED. Stąd ciągnie się wąska plastikowa wstawka, która prowadzi do wykonanego z plastilku krańca tylnego panelu. Analogicznie wygląda przeciwległa strona. Nad nią w oczy rzuca się głośnik multimedialny, tabliczka znamionowa oraz logo Huawei.

Wyświetlacz, bateria, łączność

Wyświetlacz w Huawei Ascend Mate 7 ma przekątną 6 cali i rozdzielczość 1920 x 1080 px. Daje zagęszczenie pikseli rzędu 368 PPI. Jak na panel IPS przystało, kąty widzenia są bardzo szerokie. Wrażenie robi również bardzo wysoki współczynnik kontrastu oraz przyzwoite (choć nie robiące jakiegoś dużego wrażenia) podświetlenie. Ekran oczarował mnie fantastycznym odwzorowaniem kolorów. Pod tym względem naprawdę trudno mu cokolwiek zarzucić - barwy w różnych odcieniach wyraźnie się od siebie różnią i płynnie przechodzą jedna w drugą. Dla fanów AMOLED-ów mogą one wydawać się niedostatecznie nasycone. Wszystkich pozostałych jednak powinny usatysfakcjonować.

Reklama

Producent zastosował w phablecie Ascend Mate 7 baterię o pojemności 4100 mAh. Teoretycznie może się to wydawać bardzo dużo, ale 6-calowy wyświetlacz szybko pozbawi nas złudzeń. Nie jest jednak tak źle, jakby mogło się wydawać. Smartfon z powodzeniem jest w stanie wytrwać 2 dni bez ładowarki przy przeciętnym użytkowaniu. Przy maksymalnym podświetleniu zanotowałem ok 4 i pół godziny pracy z włączonym ekranem. To dobry wynik.

Zestaw modułów łączności, w które wyposażono phablet Mate 7 jest stosunkowo przeciętny. Na pewno atutem jest wsparcie dla LTE kategorii 4. Obecnie w Polsce łączność 4G jest na topie. Jednak przede wszystkim zabrakło mi tutaj WiFi, które by obsługiwało standard 802.11 ac. Mamy dwa zakresy (2,4 i 5 GHz), DLNA, WiFi Direct i hotspot, ale tej jednej rzeczy nie dopilnowano. Na szczęście do Bluetooth 4.0 i GPS z A-GPS trudno mieć już jakiekolwiek zastrzeżenia. Nie pominięto też coraz częściej używanego NFC.

System, aplikacje i wydajność

Huawei Ascend Mate pracuje pod kontrolą Androida 4.4.2 z nakładką graficzną EmotionUI 3.0. Jest to najnowsza wersja tego autorskiego rozwiązania Huawei. Poprzedniej przyglądałem już przy okazji testu smartfona Honor 6. Ta pod względem estetycznym znacząco od niej odbiega, ale nie znalazłem żadnych większych nowości ani rewolucji. Ikonki dalej wyglądają cukierkowo, aplikacje ciągle są przechowywane na pulpicie zamiast w szufladzie, a całość utrzymana jest w srebrnej kolorystyce. Jest po prostu ładniej i zgodnie z obecnymi trendami (choć to też zależy w dużej mierze od motywu, który wybierzemy, a tych jest kilka), a więc w wielu miejscach spłaszczono interfejs, zastosowano inne animacje oraz ikonki. Interfejs w rezultacie nabrał świeżości, ale i tak kwestia, czy należy go uznać za zaletę czy raczej za wadę pozostaje dość dyskusyjna.


Na plus na pewno przemawiają wartościowe aplikacje. Menedżer telefonu jest tutaj moim faworytem. Aplikacja nie tylko jest task killerem (co akurat jest jej najmniejszą wartością), ale też potrafi monitorować system pod kątem najbardziej aktywnych aplikacji i pozbywać się śmieci. Oprócz niego znajdziemy tutaj też notatnik, menedżer plików, aplikację do zapisywania i odczytywania tagów NFC, a także kilka gier od Gameloftu, które w wyniku współpracy obu firm pojawiają się na urządzeniach Huawei bardzo często.

Reklama



Warto wspomnieć też o dość rozbudowanych możliwościach konfiguracji. Pasek nawigacyjny przy dolnej krawędzi możemy swobodnie edytować (niech Was nie zwiodą ikonki z Androida 5.0), a w razie potrzeby zamienić go na pływającą kropkę umieszczoną w dolnym miejscu ekranu, która po dotknięciu rozwija wstążkę z podręcznymi poleceniami. Mamy też tryb obsługi jedną ręką, interfejs przystosowany do jazdy samochodem, a także funkcję obsługi ekranu za pomocą rękawiczek. Takich dodatków jest tutaj dość sporo, co z pewnością ucieszy wielu użytkowników.


Huawei Ascend mate 7 pracuje pod kontrolą najnowszego procesora Huawei - Kirin 925. To ośmiordzeniowy układ działający w architekturze big.LITTLE. Mamy zatem do dyspozycji cztery rdzenie Cortex-A15 1,8 GHz oraz cztery Cortex-A7 1,3 GHz. Wspiera je układ graficzny Mali-T628 oraz 2 GB pamięci RAM. Warto zauważyć, że wersja 32 GB ma 3 GB RAM-u. Egzemplarz testowy był niestety mniejszy, przy czym z 16 teoretycznych gigabajtów na starcie otrzymałem niespełna 11.

Przekłada się to wszystko na bardzo zadowalającą wydajność. O samym procesorze już pisałem szerzej w przytaczanej recenzji modelu Honor 6. Tutaj dodam tylko, że jest to chipset z najwyższej półki, który zdecydowanie nie ma się czego wstydzić podczas rywalizacji z Exynosami Samsunga a nawet niektórymi topowymi Snapdragonami. Zresztą obejrzyjcie wyniki benchmarków, które są dostatecznym dowodem jego możliwości.



Aparat i jakość zdjęć

Huawei wyposażył swój tablet w dwa aparaty. Z przodu zastosowano matrycę 5 Mpix oraz zadbano o funkcję rejestrowania wideo w 720p. Nie zabrakło tu również kilku funkcji software'owych, jak np. panoramiczne selfie (co jest też po części zasługą obiektywu o bardzo szerokim kącie widzenia). Tylny aparat posiada matrycę 13 Mpix i przysłoną f/2.0. To klasa sama w sobie. Zdjęcia wychodzą bardzo przyzwoite, nawet w kiepskich warunkach oświetleniowych, co początkowo budziło moje obawy. Zresztą zobaczcie sami (uwaga! zdjęcia są celowo pomniejszone - wersje w pełnych rozmiarach dostępne po kliknięciu).








Podsumowanie

Jestem pod dużym wrażeniem, bo nie spodziewałem się aż takiej jakości w wykonaniu Huawei. Ascend Mate 7 to solidny sprzęt, który nie ustępuje na krok takim flagowcom, jak Galaxy Note, HTC One Max innym „dużym” słuchawkom. Zadbano o świetne wykonanie, przyzwoite parametry oraz stojące na wysokim poziomie doświadczenia użytkownika. Wobec tego wszystkiego cena 2 tys. złotych może się wydawać uzasadniona.

Niestety nie jest. Ascend Mate 7 niepotrzebnie walczy w kategorii cenowej, w której jest z góry skazany na porażkę. Za 1,7-1,8 tys. złotych ten model byłby o wiele bardziej atrakcyjną propozycją, a tak Huawei przegrywa w przedbiegach z przedstawicielami bardziej cenionych marek, które są lepiej kojarzone w segmencie high-end. Jakość jakością, ale pewnych rzeczy po prostu przeskoczyć się nie da. Huawei z dnia na dzień nie stanie się klasą premium, za którą użytkownicy będą gotowi z własnej woli dopłacić. Chiński producent jest jednak na dobrej drodze, aby tak właśnie się stało. Najnowsze urządzenia robią dobre wrażenie, a nadchodzący przyszłoroczny line-up wydaje się bardzo obiecujący. Jeżeli tylko to wszystko będzie dostępne w odpowiednio niższej cenie, sukces może być na wyciągnięcie ręki. Niestety w przypadku modelu Ascend Mate 7, ktoś trochę na tym polu przesadził. Z drugiej strony takiego phabletu w takiej cenie pewnie na rynku nie znajdziecie, a to czyni testowane urządzenie wyjątkowym i godnym wysokiej noty, jaką mu wystawiam.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama