Felietony

Na czym pracują redaktorzy Antyweb - oto moje gadżety

Michał Szabłowski
Na czym pracują redaktorzy Antyweb - oto moje gadżety
Reklama

Oto kolejna część rozpoczętego przez Grzegorza cyklu w którym redaktorzy Antyweb opisują swój sprzęt i oprogramowanie. Z mojego tekstu dowiecie się: n...


Oto kolejna część rozpoczętego przez Grzegorza cyklu w którym redaktorzy Antyweb opisują swój sprzęt i oprogramowanie. Z mojego tekstu dowiecie się: na czym pracuję, jakich gadżetów używam do grania i robienia zdjęć, jaki przedmiot powinien być stałą pozycją w ekwipunku każdego mężczyzny oraz jaką dobrą radę dotyczącą produktywności dostałem kiedyś od swojego Taty.

Reklama

Sprzęt

Na co dzień korzystam z leciwego, lecz świetnie sobie radzącego z mało wymagającymi pracami laptopa Aspire 3810T firmy Acer. Procesor Intel Core 2 Solo, 4GB pamięci RAM i 13-calowy ekran w zupełności wystarczają do płynnego działania przeglądarki internetowej, prostego edytora tekstu i grafiki. Cechami, które najbardziej mi się w 3810T spodobały, są: bardzo duża mobilność i praktycznie zerowa emisja dźwięku i gorąca. Mogę bez obaw zabierać ze sobą laptopa w sześciogodzinną podróż i nie bać się, że ten mi w połowie drogi padnie, i tym samym uniemożliwi mi dokończenie pracy. Ja też nie przepadam za gładzikiem, dlatego cieszę się z korzystania z wyposażonej w powłokę dotykową myszy Microsoft Touch Mouse.

Od czarnej roboty mam podpiętego do 22-calowego monitora firmy Asus składaka wyposażonego między innymi w 8GB szybkiej pamięci RAM i procesor Intel Core i7 taktowany częstotliwością 2,8GHz. Na nim gram w Wiedźmina 2 (jak tylko znajdę czas) i korzystam z innych, wymagających większego ekranu i wydajności programów użytkowych i gier. Nie jest tego wiele - piękne czasy codziennego siepania w Couter-Strike'a i Neverwinter Nights już dawno temu minęły. Obecnie gry odpalam niemal wyłącznie na przenośnych gadżetach.


Pierwszym z nich jest smartfon LG Optimus 3D, w Polsce znany jako Swift 3D. Jest to kawał dobrej elektroniki: wydajny dwurdzeniowy procesor TI OMAP, dwukanałowa pamięć RAM (niestety "tylko" 512MB)  i niemały ekran dotykowy zdolny wyświetlać obraz 3D. Korzystam z niego już od niemal roku i przyznam, że coraz bardziej mi się podoba. Nie mogę się doczekać, aż pojawi się dla niego najnowszy Android oznaczony numerkiem 4.0 lub nowszym, obawiam się jednak, że stanie się to dopiero po spadnięciu liści z drzew. A propos spadania - rzadko, ale za to z chęcią, korzystam z panzerfona wyprodukowanego przez firmę Samsung. B2710 z rodziny Solid jest idealnym telefonem dla kogoś, kogo nie interesują przekątne ekranu (nie daj Boże dotykowego) i dostępne do ściągnięcia aplikacje. B2710 jest wszystkoodpornym (przetestowanym na poligonie paintballa i w saunie), schludnie wyglądającym kawałkiem elektroniki, który lubię zabierać na wyjazdy w góry, nad jezioro lub morze. Jego bateria starcza na cały tydzień, a wbudowana latarka daje zaskakująco jasne światło.

Nie samą pracą człowiek żyje, dlatego w wolnych chwilach pogrywam w Tekkena 6, Dante's Inferno i genialnego japońskiego RPG-a Tactics Ogre na PlayStation Portable. Należę do tej grupy gadżeciarzy, która nie wyobrażają sobie możliwości zastąpienia przenośnych konsol smartfonami. Gdy nie gram, lubię robić zdjęcia najprawdziwszym Lomo LC-A lub podarowanym od Taty zestawem Nikona, w skład którego wchodzą: korpus D70, świetny do fotografowania gadżetów obiektyw 35~70mm f/2.8 D i lampa błyskowa SB-800.


Listę gadżetów, bez których się rozstaję zamykają moje magazyny na pliki. Filmy trzymam na leciwym i powolnym 320GB dysku Passport firmy WD, zaś do przenoszenia mniejszej liczby plików wykorzystuję przypominającą swoim wyglądem gwizdek pamięć Kingston DT108 16GB. Z kolei tytanowy Kingston DataTraveler 4000 Managed Solution o pojemności czterech gigabajtów i z 256-bitowym sprzętowym szyfrowaniem AES dba o to, by moje najważniejsze dokumenty i zdjęcia nie wpadły w niepowołane ręce. Ostatnim, nie mającym akurat nic związanego z elektroniką przydatnym gadżetem, jest scyzoryk Victorinox. Uważam, że każdy mężczyzna powinien jeden posiadać - warto mieć śrubokręt i ostry nóż pod ręką (korkociąg też bywa przydatny).


Gdzie trzymam te wszystkie fanty? Komplet (no może poza komputerem stacjonarnym) mieści się w świetnie zaprojektowanej torbie Timbuk2 Laptop Messenger 2.0. Jest ona niewiarygodnie wygodna do noszenia (na ramieniu), a dzięki specjalnemu zapięciu mogę przerzucić ją na plecy i usztywnić, dzięki czemu nie lata na boki gdy jeżdżę z nią na rowerze. Poza dożywotnią gwarancją dostałem wraz z nią dwadzieścia różnej wielkości kieszeni i kieszonek, w których mieszczą się wszystkie niezbędne gadżety, książka (ostatnio wróciłem do H. P. Lovecrafta) i coś do przegryzienia. Torba ta jest jedynym "pokrowcem" dla moich urządzeń.

Oprogramowanie

Zarówno na komputerze stacjonarnym, jak i laptopie, korzystam z niemal tego samego zestawu programów. Obie maszyny działają na Windowsie 7, do którego doinstalowałem:

Reklama

  • Firefox z dodatkami: NoScriptem i AdBlockiem Plus. Jestem mu wierny od wielu lat i strasznie żałuję (i jeszcze bardziej się dziwię), że wersja mobilna przeglądarki Mozilli jest taka słaba,
  • Evernote jest wygodnym narzędziem do szybkiego tworzenia notatek, które dzięki synchronizacji i wersji mobilnej aplikacji mogę przejrzeć, udostępnić i edytować w dowolnym miejscu. Nigdy nie wiadomo, czy nie wpadnie mi w trakcie jazdy autobusem coś do głowy. Nie jest on jednak najwygodniejszym programem do edycji tekstu (nie posiada na przykład licznika znaków), dlatego używam go na zmianę z Notepad++, w którym w tym momencie piszę. Brak automatycznego sprawdzania pisowni wymusza na mnie (co bardzo mi się podoba) konieczność pisania po polsku, a nie polskiemu,

  • Dropbox początkowo nie zyskał mojej sympatii, jednak z czasem przekonałem się do niego. Najbardziej chyba podoba mi się w nim możliwość łatwego udostępnienia innym swoich plików,
  • Gimp do obróbki grafiki. Ma wszystkie niezbędne funkcje, jest darmowy i szybki,
  • Prey, który w razie zniknięcia mojego komputera, pomoże mi go odnaleźć lub przynajmniej zabezpieczyć przechowywane na nim dane. Mam nadzieję, że nie będę musiał nigdy z niego korzystać.

Nie trudno się domyślić, że część aplikacji zainstalowanych na moim smartfonie będzie się pokrywać z tymi na komputerach. W telefonie najczęściej korzystam z:


  • Wspomniany Evernote, Dropbox oraz Prey
  • Do obsługi sieci społecznościowych: Twicca oraz oryginalne aplikacje Facebooka oraz Google+,
  • Dolphin HD, który wyparł na początku roku Operę, a ostatnio zachwycił mnie swoim Sonarem,
  • Camera Zoom FX do robienia zdjęć i Instagram do dzielenia się nimi,
  • TouchPad, który w razie potrzeby zamieni ekran telefonu w gładzik i klawiaturę,
  • Jakdojade.pl ułatwia mi połapanie się w komunikacji miejskiej. Podobnie, jak Rozkład PKP, jest darmowy (na Androida) i niezawodny,
  • Endomondo uruchamiam, gdy idę pobiegać lub na rower. Miałem farta, bo udało mi się kupić pełną wersję tej aplikacji na promocji za 30 groszy. Obecnie sprawdzam kilku jej konkurentów, a refleksje dotyczące owych testów przeczytacie niebawem na blogu Antyweb.

To by było na tyle jeśli chodzi o moje gadżety i to, co w nich siedzi. Dodam jeszcze, że żadne, nawet najlepsze urządzenie nie ułatwi mi pracy, jeśli jego otoczenie nie będzie w porządku. Właśnie dlatego staram się trzymać rady udzielonej kiedyś przez mojego Tatę i nie przechowuję na biurku przedmiotów odciągających moją uwagę.

Reklama

To by było na tyle - mam nadzieję, że nie zanudziłem Was. Dajcie znać poproszę w komentarzach lub którymś z portali społecznościowych, jeśli macie jakieś pytania odnośnie wymienionego powyżej sprzętu lub aplikacji.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama