Jak było trzy lata temu tak i było teraz, w związku z zakończeniem umowy między Mozillą a Google w sprawie ustawienia domyślnego wyszukiwania w Firefo...
Jak było trzy lata temu tak i było teraz, w związku z zakończeniem umowy między Mozillą a Google w sprawie ustawienia domyślnego wyszukiwania w Firefoxie, wszyscy snuliśmy wizję zakończenia tej współpracy. Tak się jednak nie stało, podobnie jak poprzednio, umowa została przedłużona na kolejne 3 lata i to za sumę trzykrotnie wyższą, 300 milionów dolarów rocznie.
To dużo czy mało? Myślę, że nie kwota ma tu znaczenie, ale skala w porównaniu z poprzednim okresem. Biorąc pod uwagę fakt, iż nie tylko została przedłużona umowa, ale jej wartość wzrosła trzykrotnie, można wysnuć wniosek, że najbardziej zależało na niej Google, a Mozilla musiała mieć mocne argumenty podczas tych negocjacji, trwających od początku grudnia. Zastanówmy się jakie? Oczywiście jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Z pewnością, mimo spadających statystyk Firefoxa, nadal ta przeglądarka musi generować spory dochód dla Google, na pewno przewyższający znacznie kwotę, którą musiało teraz wyłożyć na przedłużenie tej umowy. Ale czy to wszystko?
Wyobraźmy sobie, że jednak Mozilla porozumiała się w tej kwestii z Microsoftem i bardziej zacieśniła niedawno podjętą współpracę. Mielibyśmy po jednej stronie wielki nadal IE i średni Firefox na przeciwko jeszcze średniego Chrome. Tak się nie stało, Google z Mozillą porozumiało się ze sobą, by móc wspólnie konkurować z Microsoftem.
Dlatego myślę, że możemy już odłożyć miedzy bajki przeświadczenie, że Chrome i Firefox to konkurencja na rynku przeglądarek. To raczej braterstwo w skutecznej jak do tej pory walce z IE, który nadal prowadzi w tych statystykach, ale systematycznie traci, właśnie na rzecz Firefoxa i Chrome.
Dla użytkowników ważny jest przede wszystkim wybór. Jeżeli chcą rezygnować z IE, chcą móc wybierać. W tym tkwi dotychczasowy sukces FF i Chrome, skutecznego i systematycznego "podbierania" użytkowników tej kiedyś jedynej i słusznej przeglądarki. Część z nich rezygnując z IE i mając do wyboru tylko Firefoxa, zastanawiałaby się nad potrzebą takiej przesiadki, ale gdy ma do wyboru jeszcze Chrome, które jest zgoła odmienną przeglądarką, szybciej dokona taką zmianę. Tak samo odwrotnie. Nie wszystkim odpowiada Chrome, dzięki temu że jest jeszcze FF i nadal się rozwija, w znacznej mierze dzięki dofinansowywaniu przez Google, sprawia, że użytkownicy łatwiej i chętniej dokonują zmiany swojej domyślnej przeglądarki.
Mozilla i Google potrzebowali i będą siebie potrzebowali do skutecznej walki z Microsoftem jeszcze przez długie lata.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu